0-6

To był prawdopodobnie najrówniejszy mecz Pelicans w tym sezonie. Wciąż, zabrakło zdrowych zawodników, którzy byliby w stanie dostarczyć odpowiednio dużej siły w ataku, a następnie zatrzymać w obronie gospodarzy z Dallas. Biorąc pod uwagę, iż Alvin Gentry miał dziś do dyspozycji zaledwie 9 zawodników (Holiday, Cole, Evans, QPon, Perkins, Asik) to gra nie wyglądała już na tak bardzo okrojoną, co cieszy bo widać, że dokonano kilku cennych poprawek wobec tak trudnej sytuacji kadrowej. Po ciężkiej walce Pelikany jednak musiały uznać wyższość rywali, szczególnie w kluczowej czwartej kwarcie.

Pelikany odleciały rywalom w drugiej kwarcie. Niespodziewanie to rezerwowi przyczynili się do wyrobienia przewagi, z Ryanem Andersonem na czele. Silny skrzydłowy już od kilku spotkań z rzędu utrzymuje nasz zespół w grze gdy coś nie idzie – wówczas bierze piłkę do rąk i odpala torpedę z dystansu dając kolegom z drużyny iskierkę nadziei. Tak było i tym razem, Ryno zaczął po prostu rzucać i atakować obręcz mając przy sobie niższych obrońców.

Głównie dzięki jego dyspozycji Pelicans wychodzili na drugą połowę jako team, który będzie chciał bronić wyniku. Nie potrwało to jednak zbyt długo – Mavericks szybko przeszli do szybkiej ofensywy i raz po raz ukazywali wciąż duże problemy defensywne ekipy Alvina Gentry’ego. Szczególnie ciężkie życie mieli nasi rozgrywający, którzy nie potrafili przeciwstawić się sile ofensywnej Felton-Williams-Harris-Matthews, którzy często grali nawet wspólnie na trzech obwodowych. Sam Deron rzucił Pellies aż 10 „oczek” w trzeciej kwarcie, a w sumie 16 z 19 w drugiej połowie.

Z odpowiedzią ruszyli jeszcze Eric Gordon, starając się ranić Dallas z dystansu oraz Anthony Davis, szukający miejsca do grania i starający się grać przez ciasną obronę sporo w post, z lepszym lub gorszym skutkiem.

Czwartą kwartę Mavericks otworzyli trzema akcjami z rzędu, które kończyły się +1. Uciekli tym samym na ponad 14 punktów, a Pelicans kolejny mecz z rzędu musieli gonić wynik w ostatnich minutach. Po trafieniach Erica Gordona i Anthony’ego Davisa, Pellies zbliżyli się jeszcze na 6 „oczek”, ale wówczas Dirk Nowitzki zagrał jak typowy weteran zdobywając 9 z jego 18 punktów w decydującym momencie.

„Nie zagraliśmy wystarczająco twardo. Przestaliśmy bronić, a oni zaczęli grać twardziej niż my. Musimy znaleźć sposób na to, aby rywalizować przez pełne 48 minut” – mówił po meczu Anthony Davis

Mavericks 107 – 98 Pelicans

 

Anthony Davis miał 25 punktów, po 21 dorzucili również Eric Gordon i Ryan Anderson. Poza tą trójką Pelicans nie mają po prostu żadnego innego źródła, z którego mogliby zaatakować swoich rywali. 11 „oczek” dorzucił jedynie Toney Douglas.

Dla Mavs najlepiej zagrali Deron Williams (19 punktów), Dirk Nowitzki, który po fatalnej pierwszej połowie przejął mecz (18 punktów). Największym zaskoczeniem meczu był Dwight Powell, którego Pellies nie potrafili powstrzymać, a ten zaliczył career-high 15 „oczek”.

 

Następne spotkanie to mecz rewanżowy z Mavericks w Nowym Orleanie. Następnie Pelicans polecą do Atlanty, aby tam powalczyć kolejny raz w tym roku z Hawks.