New Orleans Pelicans wywożą z Portland dwa solidne zwycięstwa i są już bardzo blisko wygrania całej rywalizacji. Mają nawet szansę ją skończyć jeszcze w tę sobotę, u siebie w Nowym Orleanie, jeśli wygrają następne dwa mecze rozgrywane w domu. Pelicans zrobili wszystko, co mogli, aby zabezpieczyć się przed Damianem Lillardem i spółką. Jrue Holiday jest w tej serii fenomenalny, ale cały zespół wciąż podkreśla, że przed nami jeszcze sporo grania i wiele do zrobienia.
Chyba nikt nie spodziewał się takiego obrotu spraw. Pewnie, fani Pelicans wierzyli w swoją drużynę, ale dwie wygrane na ciężkim terenie to naprawdę ogromny sukces. O niespodziankach, o tym jak wygląda ta seria dotychczas i czego możemy spodziewać się w następnych dniach – porozmawiałem 1-na-1 z fanem Blazers, Grzegorzem Parzychem (pdxpl – Twitter) z blazerspl.blogspot.com.
OD FANA PELICANS DO FANA BLAZERS
1. Z czym Blazers mają największy problem w tej serii? Czym różni się ta drużyna, która jest teraz 0-2 od tej, która notowała 13 zwycięstw z rzędu?
Blazers grają źle od końca marca. Przyszły kontuzje Harklessa i Lillarda. McCollum stracił skuteczność. Aminu, Turner i Nurkić grali raz lepiej raz gorzej. Drużyna straciła pewność siebie, gra zrywami. Playoffy są, niestety, przedłużeniem tego stanu. Żaden z graczy poza debiutantem Collinsem nie gra na odpowiednio wysokim poziomie, a liderzy, czyli klucz do sukcesu w playoffach, zawodzą najbardziej. I tak potrzaskani, przymuleni Blazers trafili na rywala w szczycie formy. Efekt, do przerwy 0:2.
2. Gdzie Portland mogą poszukać jeszcze swojej szansy na odwrócenie rywalizacji? Czy odblokowanie się Damiana Lillarda to klucz?
Pomóc może powrót do s5 Moe w miejsce Turnera. W meczu nr 2 Aminu miał dobre momenty na Davisie i serię trafień zza łuku. Jeśli zachowa poziom w Nowym Orleanie… Młody Colllins dojrzewa w przyspieszonym tempie i już jest cholernie przydatny. Na miejscu Stottsa zaryzykowałbym wyjściem Edem Davisem zamiast Nurkicia. I w obronie przeciwko swojemu wielkiemu imiennikowi, i w ataku, grając PnR z Lillardem może być nie gorszym rozwiązaniem niż Bośniak. Jednocześnie Nurk odsapnąłby psychicznie i pograł sobie na Diallo czy Okafora.
Lillard? Pisałem o tym na BlazersPL, na kilka godzin przed startem serii. Tu, mogę tylko się powtórzyć, jeśli Lillard nic chce wyjść na mocnego tylko w gębie (słowa o należnym mu miejscu w All-NBA1st Team), to musi pojawić się w tym dwumeczu na serio. Bez niego Blazers, co właśnie obserwujemy, nie mają szans. Z całym szacunkiem dla talentu Jrue, mądrości Rondo, ale nawet przy tej świetnej obronie, Lillard powinien zrobić więcej. Nie chcę go usprawiedliwiać, ale nie wydaje się być w 100% sprawny. Gra jak na zaciągniętym hamulcu. Widać to zwłaszcza przy próbach drive’ów. Są takie bez przekonania, brak im dynamizmu. Zresztą jest ich, nie bez powodu, stosunkowo niewiele. Obecność Davisa pod koszem nie jest całkowitym wyjaśnieniem. Myślę, że ta ledwo zaleczona kostka daje o sobie znać. Lillard i McCollum muszą wrócić do swego grania, inaczej los Blazers jest przesądzony.
3. Czym Pelicans zaskoczyli Cię najbardziej w tych playoffach?
To jak będą grać było dość oczywiste, to że mają dobre match-upy na Blazers również. Zaskakujące i zarazem imponujące jest to z jaką konsekwencją i efektywnością te złożenia realizują. Dojmujące, z jakim trudem przychodzi Blazers zdobywanie kolejnych punktów. Nawet jeśli Portland obejmuje na chwilę prowadzenie, to oglądając wydarzenia na parkiecie czuje się, że za chwilę Pels odzyskają kontrolę. To już 96 minut walki w Rose Garden, a ja ani razu nie widziałem, aby Blazers przejęli inicjatywę. Tyle mają z gry, na ile im Pelicans pozwolą. Przed przed pierwszym meczem wiedzieliśmy, że to Nowy Orlean ma najlepszego gracza. Po spotkaniach w Portland wiemy, że póki co, także gracza nr 2, 3 i 4. Crunch-time’y, do których doszło są mylące. Pelicans dominują. I skala tej dominacji, poza samym wynikiem serii, jest najbardziej szokująca.
4. Czy Blazers stać jeszcze na zwycięstwo? Jak typujesz resztę serii?
Na razie mamy sytuację, że jednym prawie wszystko wychodzi, a drugim udaje się zupełnie niewiele. Rolą Stottsa jest wymyślić coś (to mądry, kombinujący trener), aby ten stan uległ choć lekkiemu zachwianiu. Trzeba sprawdzić, jak poradzą sobie Pelicans, kiedy przestanie im wychodzić? Jak zareaguje Gentry, gdy w jego playbooku pojawią się kleksy? Ale, żeby do tego doprowadzić, to oprócz pomysłów trenera potrzebni są wykonawcy. Dopóki skrzydłowi będą pudłować z otwartych pozycji, a Rain Bros mrużyć oczy na widok Jrue&Rajon nie widzę szans na odwrócenie tej serii. Oczywiście jako kibic Portland powinienem wierzyć do końca, ale ja z natury mało wierzący jestem, potrzebuję twardych argumentów, a tych na razie za dużo nie otrzymałem. Ale czekam, wciąż czekam. To NBA, to playoffy, Lillard time…
OD FANA BLAZERS DO FANA PELICANS
1. Pelicans zagrali dwa świetne spotkania. Czy są w stanie utrzymać ten poziom przez, co najmniej, jeszcze następne dwa?
Mam nadzieję, że Pellies nie zatracą pazura, z jakim grają od pierwszej minuty, pierwszego meczu w Portland. Po wypowiedziach na konferencji prasowej wszystko wskazuje jednak na to, że są oni w 100% skoncentrowani na jednym wyznaczonym celu, który jeszcze nie został osiągnięty. Alvin Gentry i zawodnicy wciąż powtarzają – jeszcze nic nie zrobiliśmy. I ja się z tym zgadzam. New Orleans muszą przygotować się na to, że Blazers przyjadą do ich miasta z podejściem „do or die”. To Damian Lillard i spółka przejmują teraz tytuł „underdoga” w tej serii i „mogą”, a nie „muszą”.
Czy Pelicans mogą grać jeszcze lepiej? Nie wiem, bo robią dotychczas wszystko co jest niezbędne do tego, aby wygrywać z Trail Blazers. Bronią niemalże perfekcyjnie i utrudniają życie liderom Rip City. Jednak na to, czy są w stanie utrzymać taki poziom bardzo duży wpływ będą mieć po prostu usprawnienia Terrego Stottsa. Jeśli coach Blazers nie wymyśli lepszego sposobu na tę drużynę, to Pels powinni grać swoje. I są zdecydowanie w stanie to robić, bo to wcale nie jest żaden „fluke”. Pelicans to bardzo dobrze zorganizowana i walcząca drużyna, która nie odpuszcza do końca spotkań. Wiele osób się tego po prostu nie spodziewało.
2. Komu poza Jrue, w największym stopniu Pels zawdzięczają dwa zwycięstwa?
Oczywiście Jrue Holiday jest fenomenalny. Od kilku dni gdziekolwiek się nie ruszę, widzę komplementy skierowane w jego stronę i same pochwały co do jego obrony. Cieszę się, że wreszcie to dostrzeżono, bo on takie rzeczy robi od, co najmniej, kilku miesięcy. Jednak Pelicans to zespół i należy tutaj pochwalić cały team za to, że doskonale wywiązują się ze swoich zadań. Oczywiście indywidualnie można byłoby tutaj obok Jrue, wspomnieć o Anthonym Davisie, dzięki któremu wszystkim graczom Pelikanów gra się po prostu swobodniej.
Pójście w stronę Davisa byłoby jednak zbyt łatwe. Tutaj trzeba wskazać Rajona Rondo, który jest przedłużeniem Alvina Gentry’ego na parkiecie. Zawodnicy Pels wspominają, że ten człowiek nie śpi po nocach i analizuje grę Blazers. Kiedy Damian Lillard wyprowadza piłkę, Rajon krzyczy w stronę kolegów zagrywkę i ustawia cały zespół. To całe „Playoff Rondo” to nie żart. Jest agresywny, cholernie mądry i prowadzi młodszych kolegów, uczy ich na każdym kroku. On ma swoje wady, ale Pellies zawdzięczają mu charakter, jaki sobie wyrabiają od kilku miesięcy. Walczą o każdą piłkę i pomagają sobie w każdym posiadaniu. W dodatku, kiedy trzeba trafić rzut – to ma jaja, aby to zrobić.
3. Czy pomimo dwóch wygranych z rzędu, Blazers mogą spodziewać się usprawnień lub zmian ze strony Gentry’ego?
Zdecydowanie. Pierwsze co mi przychodzi na myśl, to np. powrót Moe Harklessa do gry. Zrobił dużą różnicę w pierwszej połowie – trafiał rzuty i bardzo mnie zaskoczył świetną obroną na Anthonym Davisie. Terry Stotts pewnie będzie chciał go częściej używać, a Pelicans powinni być na to przygotowani. Zresztą, uwielbiam tego chłopaka. Tak samo mam pewne obawy, kiedy Zach Collins zostaje kompletnie niepilnowany na dystansie – mam wrażenie, że gdyby Blazers mieli do niego więcej zaufania (i też sam zawodnik do siebie samego), to mógłby wrzucić Pellies kilka łatwych punktów. Zwłaszcza, że wygląda w tej serii bardzo dobrze.
Alvin Gentry wspomina również o problemach ze zbiórką. Blazers robią tutaj fenomenalną robotę i walczą o każdą piłkę. Jeśli Pelicans grają z takimi graczami jak Damian Lillard i CJ McCollum to nie można pozwolić im na dodatkowych kilka rzutów w bonusie. Wiąże się to jednak z ryzykiem, jakie podejmują Pels w obronie tej dwójki, gdzie czasami wychodzi nawet trójka obrońców na obwód i zamykają Lillarda. Wtedy robi się sporo miejsca dla wysokich Blazers, którzy mają większą szansę na zbiórkę. Wówczas Pelicans muszą dać z siebie więcej, aby odciąć ich od tych piłek – tak dadzą sobie większą szansę na kolejne zwycięstwo.
Poza tym jednak, Pelicans wygrali jednak 2 spotkania z rzędu i teraz to od Terrego Stottsa zależy, czy Alvin Gentry będzie tutaj musiał robić jakieś większe zmiany i roszady.
4. Jak typujesz resztę serii?
Tak jak przed serią, jestem wciąż dość ostrożny w swoich typowaniach. Mam duży szacunek do drużyny z Oregonu, Damiana Lillarda i CJ McColluma. Wierzę, że są w stanie zmienić swoją grę i sprawić Pelikanom jeszcze wiele kłopotów. Ta seria wcale nie jest tak łatwa, jak wynik 2-0 wskazuje. Te spotkania są zacięte, bardzo ostre i rozstrzygają się często w ostatnich sekundach. Kilka lepszych zagrań, więcej szczęścia i Blazers mogą zgarnąć zwycięstwo w Nowym Orleanie. I jeśli miałbym realnie stawiać – to myślę, że tak się stanie.
Myślę, że Blazers wyrwą mecz w Luizjanie, ale ostatecznie seria zakończy się w 6 meczach na korzyść Pelicans (wcześniej stawiałem na 7 spotkań dla NOLA). Jeszcze sporo grania przed nami.