Hornets zmniejszyli przepaść do pozostałych zespołów z konferencji Zachodniej wygrywając 7 z ostatnich 10 meczów, wyprzedzając tym samym Phoenix Suns, a do Kings, których dzisiaj pokonali 114-105. Mecz został wygrany dosyć pewnie przez New Orleans Hornets. Przyszedł czas na analizę.
Hornets mimo słabej trzeciej kwarty potrafili dowieść zwycięstwo do samego końca. Ostatnia kwarta była fatalną postawą ze strony sędziów. Jeżeli ktoś lubi oglądać dobrą koszykówkę to nie radze oglądać ostatnich 12 minut z tego meczu. Faulów było po prostu multum, tylko w tej kwarcie odgwizdano, aż 17(!) faulów! W poprzednim meczu Warriors rzucili Szerszeniom 17 punktów z wolnych w ostatniej ćwiartce, dzisiaj Kings rzucili im, aż, 13 czyli połowę punktów, jaką zdobyli z tej odległości w całym meczu (26). Był to naprawdę dziwny pokaz używania gwizdka, przy dosłownie nawet najmniejszym kontakcie. Dla porównania podam, że Hornets zdobyli tylko 6 punktów w tej kwarcie z wolnych.
Dobre strony:
– Pierwsza połowa – Szerszenie świetnie rozpoczęli spotkanie. Było to po części spowodowane słabą obroną i skutecznością z gry gości. Mówiąc otwarcie, to nie był mecz, w którym główną dewizą była defensywa. Główną zasługę zapisuję Ryanowi Andersonowi, którzy narzucał 17 punktów w drugiej kwarcie, z czego, aż 5 rzutów to były te dające 3 punkty. Niesamowitą pierwszą kwartę miał Anthony Davis, w której zdobył 7 punktów, 5 zbiórek i 2 bloki. Do dorobku drużyny w pierwszej połowie swoje 12 punktów dołożył Eric Gordon z skutecznością 2/2 za 3.
– Gra na tablicach – Po raz kolejny Szerszenie wygrały walkę o zbiórki. Tym razem różnicą 13 piłek. Najwięcej mieli Aminu (11), Vasquez (7) i Jason Smith (7). Do tego imponuje ilość drugich szans, jaką wypracowali sobie Hornets, bo ponad 20 zbiórek było po atakowanej stronie parkietu.
– Skuteczność za 3 – Właściwie X-Factor tej wygranej. Ponad 48% skuteczność zza łuku (12/25) to zasługa głównie Andersona, którzy rzucił 7 trójek w tym spotkaniu. Co ciekawe swoją cegiełkę, a raczej celny rzut, zza łuku dołożył Aminu. Do tego po dwie trójki dołożyli Gordon i Vasquez.
Słabe strony:
– Uraz Anthony’ego Davisa – Nabawił się zwichnięcia kostki (po raz trzeci w tym sezonie lewa) przy jednej z akcji w ataku. A dokładniej nadepnął na stopę… sędziego! To było zielone światło dla Kings, którzy wykorzystali absencję w drugiej połowie Davisa.
– Obrona – Nie był to świetny mecz dla obu zespołów, jeżeli chodzi o grę w defensywie. Kings grali jak Hornets z początkowych miesięcy tego sezonu, czyli odpuszczali kompletnie krycie zza łuku, co bezlitośnie wykorzystał Anderson. W drugiej połowie było już lepiej z tym aspektem u gości z Seattle, a gorzej u Pelicans.
– Trzecia kwarta – Po prostu katastrofalny teatrzyk od zawodników Hornets. Gordon 0/2 z gry i 2 straty; Vasquez 7 pkt, 3 straty; Anderson 0/3 z gry. Do tego fatalna obrona kontrataków, a tym bardziej w pomalowanym. Brak Davisa dawał się we znaki. Punkty dla Kings zdobywali: Cousins (12), Evans (9), Thomas (7), reszta z graczy Kings po 3 – Outlaw, Thornton i Thompson. Trzecią dwunastkę tego meczu Królowie wygrali, aż 15 punktami, niwelując stratę do prowadzących rywali do „tylko” 11 punktów. Wynik kwarty: 37-23.
Oceny dla graczy Hornets:
– Anthony Davis – Zagrał świetne spotkanie dopóki nie nastąpił na stopę sędziego, co wyeliminowało go z dalszej gry w tym spotkaniu z powodu nieszczęsnego urazu kostki. Ale wciąż statystyki – 11 pkt, 6 zb, 3 blk w 15 minut – robią ogromne wrażenie. Bez niego Hornets grali naprawdę fatalnie pod koszami. Ocena: 5
– Al-Farouq Aminu – Jeden z najlepiej zbierających niskich skrzydłowych w NBA i to nawet nie podlega dyskusji. Szerszenie dostają od niego naprawdę dużo drugich szans, w tym meczu aż 4. Do tego miał 3 asysty i 1 przechwyt, tylko te 3 straty robią okropne wrażenie, które popełnił w drugiej połowie. Zaszczycił nas także trafioną trójką, co w jego przypadku jest naprawdę… rzadkością. Zanotował kolejne double-double – 14 pkt, 11 as. Ocena: 4+
– Eric Gordon – 16 punktów przy 15 rzutach, do tego 4 faule i 3 straty. Mecz tak naprawdę zamknął dla nas Vasquez. EJ nie gra ostatnio na wyżynach swoich umiejętności, mam nadzieję, że to się zmieni do środy, kiedy to Hornets będą podejmować San Antonio Spurs. W pierwszej połowie spotkania zdobył 12 punktów, w drugiej już tylko 4. Pierwsze 24 minuty w jego wykonaniu były naprawdę dobre, pokazywał z łatwością, że potrafi dostać się pod kosz, w drugiej połowie zabrakło wykończenia. Ocena: 4-
– Greivis Vasquez – Kolejne double-double w jego wykonaniu – 19 pkt, 7 zb, 11 as. Zasztyletował Kings swoją clutch trójką. Do tego razem z Andersonem zdobyli 16 punktów w ostatniej odsłonie. Naprawdę wyglądał lepiej, jako lider niż Gordon. Ocena: 5+
– Robin Lopez – Naprawdę nie rozumiem jego fenomenu, jest naprawdę wysokim zawodnikiem, a potrafi zbierać tylko w ataku. 4 Piłki na atakowanej tablicy, przy jednej na bronionej. Do tego jako jedyny strater, nie zdobył 10 punktów. Po wejściu na boisko w czwartej kwarcie zanotował 2 straty z rzędu, potem jeszcze faulował Cousinsa przy walce o zbiórkę przy wolnych. Ocena: 2+
– Ryan Anderson – W końcu nam się rozstrzelał, 27 punktów, z czego 19 było w pierwszej połowie. 7/14 za 3, 6 zbiórek i 2 asysty. Miał ułatwione zadanie, bo obrona Kings nie kwapiła się do tego by wysoko do niego wychodzić przy tym jak dostawał piłkę, miał dużo miejsca by odpalać swoje rzuty. Na szczęście zabójczo to dzisiaj wykorzystał. Ocena: 5+
– Austin Rivers – Miał 4 asysty, a potem cichutko. Znowu trafił tylko 1 wolnego, co było jego jedynym punktem w tym meczu. Cieszy fakt, że nie miał żadnej straty. W drugiej połowie nic szczególnego nie pokazał, a tym bardziej obrony. Ocena: 2
– Brian Roberts – Nie umie rozgrywać, tyle w temacie. Ile mamy jeszcze czekać na jakiegoś wartościowego rozgrywającego, który wchodziłby z ławki? Ocena: 1
– Jason Smith – 8 pkt, 7 zb w 19 minut, to naprawdę ładny rezultat. 4 punkty pochodzą z linii rzutów wolnych, pudłował także rzuty z czystych pozycji, 2/7 z gry. Do tego nie jest obrońcą wysokich lotów. Ocena: 3-
– Lance Thomas – Dosyć dobrze spisywał się w obronie, gdy był na parkiecie to Hornets zawsze byli na plusie. Choć 3 faule w 13 minut do trochę za dużo. Pokazał, że potrafi rzucać z półdystansu, a także popisał się ładnym reverse-layupem. Ocena: 3+
– Roger Mason Jr. – Dlaczego Monty go tak późno wprowadził? W 6 minut zebrał 4 piłki i zdobył 3 punkty. Trafił buzzer-beatera na koniec 3 kwarty. Trudno go tutaj oceniać, więc nie będę podejmował tej próby.