Bij mistrza, czyli wygrywamy w San Antonio!

Monty Williams i sztab szkoleniowy New Orleans Pelicans od pierwszego dnia powtarzał, że nie ma w sezonie regularnym meczy ważnych i ważniejszych. Wszystkie trzeba traktować w ten sam sposób i do wszystkich trzeba podchodzić z podobną mentalnością i po prostu je wygrywać. Nie ma chyba wątpliwości, że jeżeli przyjeżdżasz na arenę rywali, którzy jeszcze kilka miesięcy temu odbierali w tym miejscu puchar NBA to Twoje nastawienie wyglądać będzie inaczej.

Tak też było dzisiaj w nocy, w San Antonio. Pelikany pierwszy mecz w tym sezonie otworzyli w sposób bardzo dobry. Trafiali rzuty, byli skuteczni zza łuku i mimo, że Spurs bronić się często po prostu nawet nie da, to defensywa wyglądała bardzo solidnie i Ostrogi często ratowały się heroicznymi rzutami z dystansu.

Po pierwszej połowie na tablicy wyników mieliśmy wynik 55 – 53 po tym jak Tyreke Evans w kontrze trafił spod kosza równo z syreną, przerzucając piłką nad Timem Duncanem. W trzeciej kwarcie kolejny raz przejęliśmy inicjatywę. Fantastycznie spisywał się przede wszystkim Jrue Holiday, który trafiał ciężkie rzuty i był bardzo aktywny w obronie. Swoimi wjazdami pod kosz i podaniami pomagał Tyreke Evans, skuteczny w pewnym momentach był nawet Eric Gordon, a Anthony Davis wyglądał jak młody Tim Duncan, czy potrzebujemy czegoś więcej?

Z kilkunastopunktową przewagą New Orleans Pelicans wychodzili na czwartą kwartę bardzo pewni siebie, ale przede wszystkim skupieni. Grając ze Spurs możesz się jednak spodziewać wszystkiego. Rzuty Pels przestały być skuteczne dzięki świetnej defensywie Ostróg, a dla nich świetnie punktowali Boris Diaw, Manu Ginobili i Kawhi Leonard.

Bardzo dużym problemem były, o dziwo, zbiórki. W ostatnich czterech spotkaniach to Pellies mieli po tej stronie przewagę i wygrywali nawet dzięki temu mecze. Tym razem przegraliśmy ten pojedynek aż 49 – 33 i pozwoliliśmy Spurs na 17 zbiórek w ataku, co nas wyniszczało dając Mistrzom NBA tak łatwe punkty. Zaczęło się to również na częste faule, aby nie dopuścić na czyste rzuty spod kosza. Gospodarze stanęli na linii 29 razy, Pelicans zaledwie 14.

Przewaga drużyny Monty’ego Williamsa zaczęła powoli uciekać, zaczęło się robić nerwowo i piłka często wypadała z rąk zawodników. Z 4-punktową przewagą Gregg Popovich rozpisał świetną zagrywkę pod Kawhi Leonarda, który był najważniejszym zawodnikiem Spurs w ostatnich minutach, gdy Coach Pop zdecydował się zdjąć swoje Big Three w crunch-time, którzy robili to setki razy. Kawhi zamienił zagrywkę na punkty i na zaledwie 45 sekund przed końcem prowadziliśmy już tylko 2 „oczkami”.

W następnej akcji niedokładne podanie Jrue Holidaya do Anthony’ego Davisa znalazło się poza boiskiem i Spurs mieli szansę aby wyjść nawet na prowadzenie… Kilkanaście sekund do końca, Danny Green oddaje niecelny rzut za trzy punkty, ale sędziowie dopatrują się faulu popełnionego przez Erica Gordona. Rzucający Pels zahaczył stopą o nogę Greena i dopuścił się przewinienia – trzy rzuty z linii, trzy punkty Spurs. Przegrywaliśmy 99 – 98 na mając na zegarze 12 sekund.

Anthony Davis podchodzi do Monty’ego Williams i mówi „Mamy to, trenerze. Zdobędziemy kosz i wygramy ten mecz”.

I zdobył. Anthony Davis dostał piłkę na półdystansie, a przed sobą miał jedynie Baynesa. Zdecydował się na zagranie indywidualne i pójście jeden na jeden pod kosz. Skończył długim layupem i wyprowadził swój zespół na 1-punktowe prowadzenie.

„Tak naprawdę to według zagrywki piłkę po ścięciu pod kosz miał dostać Jrue. Ale gdy dostałem piłkę… Byłem w attack-mode. Poczułem, że jestem stworzony do takich zagrań i chciałem to dobrze skończyć. Chciałem być w tym zagraniu agresywny, taki jaki byłem przez cały mecz. To był mój czas, popatrzyłem kogo mam przed sobą i postarałem się ukończyć akcję” – mówił po meczu dla NBATV, Anthony Davis

„To było wielkie. Zrobił dokładnie to czego wszyscy od niego oczekujemy. Dostał piłkę i zaatakował. Akcja była dla Jrue, ale zauważył wolne miejsce z prawej strony i to zrobił. To był świetny ruch” – komplementował kolegę z drużyny, Tyreke Evans

To jeszcze nie był koniec. Spurs wciąż mieli kilka sekund na wygranie meczu. Wolny w rogu znalazł się Kawhi Leonard, ale… Został zablokowany w fantastyczny sposób przez Jrue Holiday’a. Piłka jeszcze wróciła po raz kolejny do MVP Finałów sprzed roku, ale młody Leonard przestrzelił łatwego floatera, który mógł dać gospodarzom zwycięstwo.

„Jestem dumny z Jrue, zagrał niesamowicie, ale gdy piłka wróciła do Kawhiego i miał do trafienia floater prosiłem, aby ten rzut nie wpadł…” – mówił AD

 

New Orleans Pelicans przerwali tym samym serię 7 przegranych spotkań z rzędu w San Antonio. Pellies zrewanżowali się też za sweep 4-0 w ubiegłym sezonie.

“One, to beat the defending champs, two, we haven’t beaten them (in San Antonio) since I’ve been here. (Gregg Popovich) is Coach’s (Williams’) mentor. There are a lot of things that go into it. You just get a different type of energy playing the Spurs. I love coming here playing them at home. It brings the best out of everybody, because they have great players, a great system. If you don’t get hyped for games like that, I don’t know what you’re doing.” – Anthony Davis o znaczeniu zwycięstwa nad Spurs 

Anthony Davis zdobył 27 punktów, 11 zbiórek, 6 bloków, 4 przechwyty, miał też 4 straty. Obok niego najlepiej spisali się Jrue Holiday – 15 punktów, 11 asyst i 3 przechwyty oraz Tyreke Evans – 18 punktów, 5 asyst, 4 zbiórki.

Swoją strzelecką niemoc przełamał w pewnym stopniu Eric Gordon zdobywając 14 punktów z 13 rzutów. Solidnie zagrał Omer Asik mając 6 punktów i 7 zbiórek, ale oczekuję od niego większej aktywności na deskach i lepszą obronę na takich zawodnikach jak Tony Parker, który kilkakrotnie ograł Turka i zabrał go na lodowisko.

9 punktów miał Ryan Anderson, 5 „oczek” zapisał Austin Rivers, 4 Jimmer Fredette, a 2 Alexis Ajinca.

Dla San Antonio najlepszym zawodnikiem był Tony, miał 28 punktów. Poza nim Manu zaaplikował Pellies 17 „oczek”, a Danny Green 16. Kawhi Leonard miał 14 punktów i 14 zbiórek, ale przestrzelił dwa rzuty mogące stać się game-winnerem. 800. double-double w karierze zanotował Timmy – miał 11 „oczek” i 10 zbiórek.