Porażka z Denver Nuggets

New Orleans Hornets w ostatnich meczach kompletnie zapomnieli jak grać dobrą koszykówkę. Tym razem na własnym parkiecie ulegliśmy Denver Nuggets: 88-96. Główną przyczyną kolejnej porażki w sezonie była fatalna postawa w czwartej kwarcie.

Owa porażka jest już 5 z rzędu. „Szerszenie” zaliczają fatalny początek sezonu, plasując się na jednym z ostatnich miejsc w swojej konferencji z marnym  bilansem: 2-5.

W dzisiejszym meczu jak pewnie już wszyscy wiedzą, nie zagrali:

Eric Gordon – (2-3 tygodnie przerwy, kontuzja kolan);

Trevor Ariza – (około 2 tygodnie przerwy, problemy z pachwiną),

Xavier Henry – (około 2 tygodnie bez gry)

 

1. kwarta to popis gry gospodarzy, tak na prawdę nie było słabego ogniwa. Większość rzutów wpadało pewnie do kosza, obrona była wyśmienita, Denver gubili się we własnych zagrywkach. W pewnym momencie byliśmy 3-3 za 3, a Belinelli grał najlepszy mecz w sezonie, wszystko układało się pięknie dla „Szerszeni”. 2. kwarta była już bardziej wyrównana, przestaliśmy trafiać, a w obronie widoczne były lekkie luki, które boleśnie wykorzystywane były przez rywali. Nic nie zapowiadało jednak katastrofy.

3. i 4. kwarta to już zupełni inny film. Wydaje mi się, że porównanie do słynnego hitu: „Titanic”, jest jak najbardziej trafne. W trzecim „akcie” drużyna z Luizjany na trasie napotkała sporą przeszkodę, której do końca nie udało się ominąć (16-21 dla Nuggets), co w konsekwencji zapowiadało tylko jedno – „zatonięcie”. Prawdziwy dramat oglądaliśmy jednak w ostatnich scenach tego filmu, filmu?! (myśli) Oczywiście chodzi mi o mecz. „Szerszenie” zatopili się w „morzu”: własnych start, słabej obrony, i fatalnej skuteczności. Chaos i gorąca głowa, tak w skrócie można nazwać nasz zespół w czwartej kwarcie. „Bryłki” zaliczyły (uwaga!) run 19-0… i bez większym problemów ograli New Orleans Hornets – 96:88, dla których jest to już 5 porażka z rzędu.

Bardzo dobry mecz zagrali dziś: Jarrett Jack (15 punktów, 6 asyst), który po raz kolejny udowodnił niedowiarkom, że lukę po #CP3 można jednak w jakiś sposób załatać. Carl Landry (15 punktów, 6 zbiórek), moim zdaniem najwaleczniejszy zawodnik z Nowego Orleanu. Warto wspomnieć jeszcze, o kapitalnym występie Greivisa Vásqueza (16 punktów, 4 asysty, 4 zbiórki, 4-7 zza łuku), pozyskany w trakcie sezonu rozgrywający, daje nam coraz więcej powodów do radości. Marco Belinelli zagrał lepiej od tego SG, którego znamy ze wcześniejszych meczy, ale niestety tylko w 1. i 2. kwarcie, w której zdobył 3/4 pozytywnych statystyk, dziś ogólnie: (13 punktów, 4 zbiórki, 3-6 za 3). Zawiedli po raz kolejny: Okafor, Aminu, Kaman, wychodzi na to, że to od formy tych zawodników zależeć będą wyniki Hornets w kolejnych meczach.

W ekipie Denver Nuggets najjaśniejszym punktem na boisku był lider drużyny: Danilo Gallinari (23 punkty, 6 asyst), z dobrej strony zaprezentował się również: Ty Lawson (12 punktów, 8 asyst) i All Harrington (14 punktów, 6 zbiórek).

Pozytywnym aspektem tego spotkania było to, że mimo wszystko rzucaliśmy na bardzo dobrym poziomie. 8-17 za 3 co daje 47.1% – solidne osiągnięcie. Martwi po raz kolejny słaba postawa naszych dwóch podkoszowych (Okafor, Kaman), którzy pod nieobecność wyżej wspomnianych graczy, mieli prowadzić zespół.

„Szerszenie” wystawiają swoich „fanów” na próbę, próbę charakteru, która wyłoni prawdziwych kibiców. Z taką grą, przynajmniej taką 4. kwartą, nie mamy co liczyć na miejsce w PO. NBA rządzi się jednak swoimi prawami, wiec wszystko może się jeszcze zdarzyć, ja jestem optymistą i wierzę, że dzisiaj zagramy dobre spotkanie, a może nawet ogramy, nie błyszczących formą – obecnych Mistrzów NBA.

 

Skrót wideo: