New Orleans Pelicans po wysokiej wygranej nad Minnesotą Timberwolves ruszyli na pojedynek do mocnego Portland. Po trzech kwartach wszystko wskazywało na kolejne zwycięstwo Pels, jednak czwarta odsłona spotkania brutalne zniszczyła nadzieje a w niej dostaliśmy 13-34. Prawda jest taka, że Anthony Davis sam meczu nie wygra. All-Star Pelicans rozegrał ponownie wielki mecz (31 punktów, 11 zbiórek, 3 bloki i 3 asysty), a reszta zespołu daleko za nim.
Warto odnotować, iż w tym spotkaniu zabrakło w składzie Omera Asika a w jego miejsce do pierwszej piątki wskoczył Alexis Ajinca (6 pkt, 7 zbiórek) oraz Jimmera Fredette. Jrue Holiday zatrzymał swoje statystyki na poziomie 14 punktów, 7 zbiórek i 2 asyst, Eric Gordon dorzucił 11 „oczek” a Tyreke Evans 13 punktów i 8 asyst.
Po stronie Blazers najbardziej wyróżniałi się rozgrywający Damian Lillard (24 punkty, 7 asyst, 4 zbiórki) oraz LeMarcus Aldridge (22 pkt, 9 zbiórek). Z ławki 15 punktów zdobył były zawodnik Nowego Orleanu – Chris Kaman.
Jeśli chodzi o ławkę Pelicans znów było krucho. Ryan Anderson ledwo 12 punktów przy słabej skuteczności 5/11. Austin Rivers cienkie 4 pkt, Jeff Withey 2 a dalej pustka. Pels już dziś grają back-to-back w Sacramento. Takie spotkania jak z Kings musimy w tym sezonie wygrywać jeśli myślmy o byciu w czołowej ósemce Zachodu.