Draft 2017: Edmond Sumner

Jednego nie można zaprzeczyć – po wymianie z Sacramento Kings i znacznym przetrzebieniu regimentu obwodowych, Pelikanom bardzo brakowało solidnych zawodników na tych pozycjach. Na ich szczęście, w drugiej rundzie draftu do wzięcia może być kilka naprawdę intrygujących nazwisk. Oto jedno z największych, niosące ze sobą duże ryzyko, ale i potencjalnie duży zysk – Edmond Sumner.

Edmond Sumner

PG

ur. 31 grudnia 1995 w Detroit, Michigan

6’5 3/4″

176 lbs

14.3 PPG
4.3 RPG
4.8 APG
1.2 SPG
0.7 BPG
2.6 TOPG
2.3 FPG
47.9% FG
73.7% FT
27.3% 3PT
21.2 PER

Porównanie: Dante Exum

Plusy:

+ warunki fizyczne
+ atletyzm
+ ciąg na kosz
+ oburęczność
+ podania
+ potencjał defensywny
+ charakter
+ szybki rozwój
+ sufit

Minusy:

– rzut zza łuku
– siła
– pasywna gra
– gra bez piłki
– zerwanie ACL w lutym

Patrząc na same cyferki wokół nazwiska Sumnera, nie trudno zauważyć, dlaczego jest tak intrygującym zawodnikiem. Jeszcze pół roku temu, był to zawodnik z realnymi szansami na loterię draftu. W lutym jednak, podczas meczu z St. John’s jego kolano wykręciło się w horrendalny sposób. Diagnoza – zerwane ACL i sezon z głowy. Kontuzja niezwykle bolesna dla Sumnera, który notował bardzo dobry sezon, prezentując duże postępy.

Edmond to zawodnik obdarzony fantastycznymi warunkami fizycznymi. Do 6’6″ wzrostu, natura dała mu 6’9″ rozpiętości ramion. Jest nieźle zbudowany, ale musi nabrać kilka kilogramów przed debiutem w NBA. Stracił parę funtów po kontuzji. Swoją grę opiera na szybkości. Ma bardzo dobry pierwszy krok. Panuje nad swoim ciałem, dzięki czemu jego zwinność stoi na bardzo wysokim poziomie. Świetnie czuje się na kontrach. Całości wieńczą sprężyny w nogach, dzięki krótkim Sumner potrafi niezwykle efektownie zakończyć akcję. Do tego jest solidny a zbiórce. Niestety wielkim znakiem zapytania jest, w jakim stanie będzie po takiej kontuzji.

Wciąż rozwija się jako rozgrywający, ale już teraz prezentuje w tym aspekcie solidność. Jest graczem zespołowym. Poświęci swoje okazje rzutowe, jeśli koledzy z jego zespołu będą mieli lepsze. Bardzo dobrze dystrybuje piłką na kontrze. Prezentuje niezłą wizję. Wzrost daje mu dużą przewagę. Jeśli jednak można coś wyróżnić, to zdecydowanie jego podania. Są mocne i celne. Posyła je w punkt, tak, aby ich adresaci nie mieli problemów z ich złapaniem. Docierają one do celu, nawet kiedy wydaje się, iż nie ma na to żadnej szansy. Ogólnie szybko dojrzewa na rozegraniu. Gra coraz mądrzej, nie forsuje. Pewnie czuje się kozłując zarówno lewą, jak i prawą ręką. Brakuje mu jednak wyrafinowania na koźle. Notuje solidny stosunek asyst do strat (2/1). Należy nadmienić, iż wciąż się uczy gry jako jedynka. Gra w P/R znacznie się poprawiła w drugim sezonie, ale wciąż wymaga dużych nakładów pracy. Tak samo jego decyzyjność. Kluczowy dla niego będzie okres rehabilitacji. Ma dzięki temu dużo czasu na studiowanie gry.

Najwięcej do ofensywy wnosi wchodząc pod kosz. Stamtąd pochodzi ponad połowa jego ofensywy. Jest świetny w sytuacjach drive&dish. Ma dobre wykończenie – 60% na obręczy. Nie stroni od kontaktu. Bardzo często dostaje się na linię rzutów wolnych. Jego stosunek FTA do FGA wynosi aż 64.5%. Na linii jest solidny. Musi jednakże dodać do swojego arsenału pewny floater. Ma także potencjał tyłem do kosza, ale nie został on w ogóle zrealizowany do tej pory.

Jego największą bolączką jest rzut. Nierówny mechanicznie, równie słaby po koźle, jak i w sytuacjach spot-up. W NCAA był pomijany przez obrońców i zachęcany do rzutu. Bez rzutu jego zdolności gry bez piłki naprawdę cierpią.

Przenosząc się na drugą stronę parkietu, Sumner ma zadatki na świetnego defensora – atletyzm, warunki fizyczne. Niestety póki co nie potrafi tego przekuć w stały sukces po bronionej stronie parkietu. Miewa momenty, kiedy jest nie do przejścia. Ale i momenty, kiedy nie stawia większego oporu. Śmiało jest w stanie kryć pozycje od 1 do 3, przy odrobinie treningu. W obronie poza piłką również może być koszmarem przeciwników. Ale póki co, nic powyżej przeciętności.

Sumując to wszystko, postać Sumnera jawi się naprawdę intrygująco. Jest on powszechnie przedstawiany jako zawodnik wycofany i cichy, ale świetny to trenowania – pochłaniający wiedzę jak gąbka i ciężko pracujący. Należy oddać, iż do momentu kontuzji rozwijał się w bardzo szybkim tempie. Mimo „zaawansowanego” wieku, jak na zawodnika w drafcie, wciąż chowa duży potencjał. I to jest słowo klucz wobec jego osoby – potencjał. Sumner ma sufit niemalże niespotykany pośród 22-latków, ale jest niepewną inwestycją, w przeciwieństwie do innych zawodników w takim wieku. W barwach Pels mógłby wejść w rolę Tyreke’a Evansa, z którym trochę go łączy. Jeśli spadnie do #40, to może okazać się naprawdę ogromnym przechwytem, albo równie wielkim rozczarowaniem. W jego wieku prospekty są już stosunkowo uformowane, ale nie Edmond. On może być Evansem, albo Shaunem Livingstonem. To projekt. I należy zadać sobie pytanie, czy lepiej zaryzykować z takim projektem, czy wybrać teoretycznie bezpieczniejszego zawodnika? Osobiście wybieram Sumnera. Choćby nawet miał dostać „redshirta”.