Grunt, to wygrywać, niekoniecznie pięknie. Pelicans uważnie stosują się do tej zasady, dzięki czemu mają już dodatni bilans. Osiągnęli to dzięki świetnej drugiej kwarcie w Indianapolis, przeciwko tamtejszym Pacers.
To spotkanie w pierwszej połowie było festiwalem ofensywy. Oba zespoły grały szybko oraz trafiały, a w tym minimalnie przeważali Pacers, którzy w pewnym momencie prowadzili 7 punktami. To samo miało miejsce na starcie drugiej odsłony, aż do czasu, kiedy to Pelicans nie byli już w stanie utrzymać tempa gospodarzy. W połowie kwarty przewaga Pacers stała się dwucyfrowa, osiągając czternaście punktów na zakończenie połowy. Pels oddali aż 75 punktów gospodarzom i nic się zapowiadało poprawy.
W drugiej połowie Pels wyszli jednak z agresywnym podejściem, niwelując straty do tylko trzech punktów w cztery minuty. Obudziła się także obrona, która przez cztery i pół minuty nie pozwoliła Pacers na zdobycie jakichkolwiek punktów. Pelicans wyszli na prowadzenie, kończąc kwartę z minimalnym – dwupunktowym, prowadzeniem. W decydującej odnośnie raz jeszcze zabłysnęła obrona, która negowała atak gospodarzy na całe 3 czy 2 minuty. Pelicans dzięki temu panowali nad spotkaniem, stale prowadząc nawet i z małym zapasem punktów. Ostatecznie udało im się dowieźć wygraną do końca, a instrumentalny w tym, jak zawsze, był duet AD&DMC – 69 punktów, 17 zbiórek, 10 asyst, 4 bloki i 8 trójek. Świetnie wsparcie z ławki zapewnili także Jameer Nelson oraz Darius Miller.