Po 4 zwycięstwach z rzędu na otwarcie sezonu, przyszedł prawdziwy kryzys w grze New Orleans Pelicans. Pelikany przez kontuzję straciły Anthony’ego Davisa i Elfrida Paytona, a do tego wszystkiego przyszedł brutalny road-trip, gdzie musieli mierzyć się z bardzo silnymi drużynami Zachodu. Wyjazd na zachodnie wybrzeże skończył się 6 porażkami z rzędu i wypadnięciem poza strefę premiowaną awansem do playoffs. Stawka zaczęła powoli uciekać.
Pelicans wrócili jednak do Nowego Orleanu z coraz zdrowszym Davisem i obronili swój parkiet przed Chicago Bulls, wygrywając 98 – 107. Pellies wciąż szukają jednak swojej formy i rytmu, który pozwoliłby wrócić do gry sprzed kilku tygodni. Najważniejszą wiadomością był jednak występ Davisa, który puścił informację w świat, iż wraca do bycia sobą. Zanotował 32 punkty, 15 zbiórek, 7 asyst i 4 bloki.
Pelicans prowadzili grę niemalże od pierwszych minut. Na przełomie pierwszej i drugiej połowy udało się nawet uciec na 18-punktowe prowadzenie, ale niestety nie dali rady utrzymać tego do końca. Alvin Gentry był zmuszony ponownie w czwartej kwarcie wprowadzić Anthony’ego Davisa i spółkę, aby upilnować zwycięstwo nad Bulls.
Zawodnicy Nowego Orleanu ponownie w tym sezonie mieli problemy z ochroną piłki i stają się powoli pod tym względem najgorszą drużyną ligi. Dzisiaj 15 strat, które pozwalały napędzać ofensywę młodych i niedoświadczonych Byków. Nadzieją na rozwiązanie problemu wydaje się być powrót Elfrida Paytona, który weźmie piłkę w ręce i zacznie rozgrywać – dzięki czemu odciąży również Jrue Holidaya. Payton ma być gotowy do gry, być może nawet w następnym spotkaniu.
Obok Davisa, bardzo dobry występ zanotował Holiday, w tym mnóstwo świetnych rzeczy, których nie da się wyczytać w statystykach. Świetna obrona, poświęcenie w walce o piłki – Jrue jest w tym roku ponownie fantastyczny. Dzisiaj otarł się również o triple-double, 17 punktów, 10 zbiórek i 9 asyst.
Bardzo pozytywnie zaskoczył też Wesley Johnson, który wydaje się, że zaczyna coraz bardziej wchodzić w system Alvina Gentry’ego. Porównując go do Solomona Hilla, to Wes już jest dużym wzmocnieniem. Dzisiaj solidna obrona, 2 trafione trójki i 12 punktów. Podobnie dobry mecz dał też Darius Miller wracający do formy po kontuzji – 11 punktów z ławki i 3 trójki.
W kryzysie znajdują się natomiast E’Twaun Moore i Nikola Mirotić, którzy w ostatnim czasie mają spore problemy z trafianiem piłki do kosza. Niko 4/14 z gry, 1/8 za trzy i tylko 9 punktów. Moore 3/9 z gry, 1/3 za trzy i 8 „oczek”.
Po stronie Bulls, obrońców Pelicans postraszył nieco Zach LaVine, który zdobył 22 punkty.
Następny mecz Pellies rozegrają w sobotę, z Phoenix Suns.