To nie żart, bardziej noc cudów. New Orleans Pelicans wreszcie wygrali z wyżej notowanym rywalem. Kto by pomyślał, że taka właśnie wygrana przyjdzie w meczu z San Antonio Spurs, którzy od lat są w czołówce ligi i nie chcą z niej spaść. Zwycięstwo tym bardziej cenne, iż zaczęło się fatalnie, od wysokiej straty. W pewnym momencie Pelicans przejęli kompletnie mecz i przewaga wynosiła aż 30 punktów. Ostatecznie skończyło się na solidnym wyniku 90 – 107.
To Spurs od pierwszej minuty wyglądali jak zespół, którzy przyjechał tutaj po zwycięstwo. Ich 15-punktowa przewaga szybko została jednak zaprzepaszczona, a to głównie dzięki fantastycznej obronie w drugiej i trzeciej kwarcie. Spurs w 14 minut zdobyli jedynie 30 punktów, Pelicans? 68.
Ostatnie minuty spotkania to już dociąganie starcia do końca, gdzie rezerwowi Spurs chcieli pokazać najlepszemu trenerowi w lidze, że zasługują na swoją szansę. Zniwelowali nieco straty, ale dogonienie Pellies w tym meczu było już niewykonalne.
Do zwycięstwa zespół poprowadził bez wątpienia Anthony Davis. W pewnym momencie kompletnie przejął mecz, który skończył z 29 punktami, 11 zbiórkami i 4 asystami. Mało tego – po dzisiejszym spotkaniu stał się on drugim najlepszym punktującym w historii organizacji, przeskakując Chrisa Paula. Następny i ostatni w kolejce – David West.
Pochwalić należy również Dariusa Millera, który swoim wejściem na boisko dał sporo dobrego. Trafił kilka trójek i obudził Pelikany. To w zasadzie od jego zmiany zaczęły się stawać dobre rzeczy. Dzisiaj 12 punktów. Jrue Holiday dorzucił od siebie 13.
Dobre cyfry wykręcił też DeMarcus Cousins, który miał 24 punkty i 15 zbiórek, ale ten mecz nie należał w jego wykonaniu do najlepszych. Forsował rzuty, oddawał je niepotrzebnie z dystansu (1/7 za trzy), a w końcówce starał się jeszcze dobić rywala i podbić swoje liczby, co mu się nie udawało. Pełen frustracji złapał przez to techniczny, podczas kiedy Pelicans prowadzili już +/- 25 punktami. Po co?
Dla Spurs nieźle zagrały dwie wieże – Pau Gasol 17/9 i LaMarcus Aldridge 16/4. 19 „oczek” dorzucił też Rudy Gay w końcówce spotkania, ale poza tą trójką Ostrogi nie miały żadnych argumentów z Pelikanami. Kawhi Leonard potrzebny od zaraz.