Taką grę Pelicans aż chce się oglądać. Po niespodziewanym zwycięstwie ze Spurs przyszła kolej na Suns. Mecz można określić jednym słowem. Dominacja. Pellies nie zostawili żadnego pola do popisu gospodarzom, rzucając w pierwszej połowie aż 72 punkty. Miejmy nadzieję, że ta passa będzie trwała dłużej.
Już w pierwszej kwarcie zdobyliśmy wyraźną przewagę, chociaż początek wcale tego nie zapowiadał. Przez pierwszych kilka minut Suns grali nieźle i walka była wyrównana. Po 7 minutach gospodarze zablokowali się na 15 punktach, co wykorzystały Pelikany, zdobywając 10-punktową przewagę. Ostatecznie pierwsza ćwiartka zakończyła się 12-punktowym prowadzeniem.
Druga kwarta nie pozostawiła złudzeń. To będzie jednostronny mecz. Po 4 minutach Suns mieli już do odrobienia 20 punktów, a Pellies cały czas uciekali z wynikiem. To spowodowało, że Pels schodzili do szatni przy rezultacie 72-42.
W trzeciej kwarcie udało nam się powiększyć prowadzenie o 2 punkty, natomiast w czwartej ćwiartce lepiej zagrali Suns, zdobywając 8 punktów więcej od nas. Końcowy wynik to 115-91.
Najlepsza trójka w naszym zespole to Anthony Davis (23 punkty, 9 zbiórek), DeMarcus Cousins (19 punktów, 10 zbiórek, 6 asyst) i Jrue Holiday (18 punktów, 5 przechwytów).
Warto odnotować pierwszy występ Omera Asika po jego długiej przerwie. Turek wszedł na parkiet w czwartej kwarcie, gdy wydawało się, że mecz został już dawno rozstrzygnięty. Omer zagrał początkowo przez 6 minut i zdobył 4 punkty – w tym popisując się reverse layup, którym wywołał na ławce rezerwowych Pelicans uśmiechy na twarzach. Po bieganiu przez 6 minut Omer miał już wyraźne problemy kondycyjne i bardzo ciężki oddech. Odpoczął przez 2 minuty i następne 4 spędził jeszcze na bieganiu po parkiecie. To był dobry debiut w tym sezonie. Czekamy na więcej.
Aktualnie znajdujemy się na 6 pozycji w Konferencji Zachodniej z bilansem 11-8.
Następne spotkanie zostanie rozegrane już dzisiejszej nocy, gdzie Pellies zmierzą się w Oakland z Golden State Warriors.