Ciężko napisać cokolwiek o tym spotkaniu. New Orleans Pelicans przegrali mecz koszykówki z Philadelphią 76ers. To chyba wystarczająco opisuje, na jakim poziomie znaleźli się zawodnicy Pelicans i co zaprezentowali tej nocy na boisku. Było to jedno z najgorszych spotkań w ostatnim czasie, bez zaangażowania, bez charakteru – tak nie da się wygrywać w NBA. Nawet, jak widać, z drużyną z Filadelfii.
Kiedy wydawało się, że po lepszym starcie, Sixers, stracili rytm gry i Pelicans przejmą ten mecz i wygrają, tak jak powinni – coś się zacięło. Podopieczni Alvina Gentry’ego zdobyli w trzeciej kwarcie zaledwie 12 punktów, dokładając do tego tylko 19 w czwartej. Kompromitacja? 76ers zakończyli passę porażek na wyjeździe, trwającą już niemal rok. Po 23 przegranych, zdołali wygrać ostatecznie właśnie w Nowym Orleanie, gdzie chyba już czas na zmiany.
Pellies byli osłabieni brakiem Jrue Holidaya, E’Twauna Moore’a i oczywiście Evansa, czy Pondextera, o których nawet nie trzeba już wspominać, bo to stały punkt programu. Gentry wpadł na genialny pomysł wypuszczenia w pierwszej piątce Alexisa Ajincę, który nie potrafi pozostać na parkiecie dłużej niż kilkanaście sekund, zanim popełni kilka idiotycznych przewinień. Tak było również i tym razem, a pomysł Alvina legł w gruzach. Czego można się było spodziewać.
Nie wiem, co na celu miała zamiana Asika z Alexisem. Gentry tłumaczył się, że był to zabieg, aby zrobić parze Davis-Ajinca więcej miejsca. Być może sztab miał nadzieję, że zasięg Francuza to dobry pomysł, aby bronić Embiida – wszystko to po prostu się nie sprawdziło. Wręcz przeciwnie, to właśnie Turek zagrał całkiem niezłe spotkanie i gdy był wyróżniającą się postacią w pierwszej połowie – później zniknął, a Gentry o nim zapomniał.
Już nawet ciężko zrozumieć decyzję niewprowadzenia na boisko Cheicka Diallo, który został ponownie powołany do składu Pelicans. Trener nie był jednak w stanie znaleźć dla niego miejsca w rotacji na mecz z PHILADELPHIĄ 76ERS.
Nie będę jednak dłużej krytykował samej filozofii gry, czy zmiany jakie przeprowadza Gentry. Nic z tego nie ma żadnego znaczenia, jeśli zawodnicy do meczu podchodzą w taki sposób, jak dzisiaj. Bez serducha, bez chęci walki o zwycięstwo. Jest to tym bardziej śmieszne, że mając szansę wypracowania minut przy kontuzjach z jakimi zmaga się zespół – większość graczy na pełnym zaangażowaniu. Wówczas takie spotkania są najcięższe, bo nawet gdy drużynie brakuje talentu, to rezerwowi dają z siebie maksymalnie dużo i trudno jest wyrwać zwycięstwo.
Boli to tym bardziej, że drużyna New Orleans Pelicans była w sezonie 2016-17 przedstawiana właśnie jako zespół z charakterem. Zespół, który wychodzi każdej nocy i daje z siebie wszystko. Nie odpuszcza – WALCZY. Tego nie ma i nie będzie, tak długo jak trenerem będzie Alvin Gentry.
Często dzieje się tak, że zawodnicy nie widzą już szansy na dobre wyniki. Nie wierzą w siebie i nie wierzą w swojego trenera. Potrzebne są zmiany, jakiś szok, aby to wszystko rozbudzić. Wydaje się, że Gentry w ostatnim czasie, wobec tak wielu plotek o jego zwolnieniu – stracił gdzieś swój autorytet w szatni.
Dell Demps i zarząd Pelicans powinien jak najszybciej zareagować, bo sezon jest już niemal stracony, a jesteśmy dopiero na początku grudnia. To kolejna porażka organizacji i być może czas najwyższy, aby dać drużynę w inne ręce, które będą mogły układać to w myśl swojej filozofii. Nowej filozofii. Bo ta aktualna po prostu nie działa.
Alvin Gentry po meczu stwierdził „I don’t give a shit”. Odniósł się do ponownych plotek o zwolnieniu. Powiedział też, że nadal będzie ciężko pracował. Miejmy nadzieję, że gdzieś indziej. Już czas.
Trzymajcie się fani Pelicans. Sixers wygrali 99 – 88 z Pelicans. Illyasova rzucił w Nowym Orleanie 23 punkty, Rodriguez miał ich 16 (8 asyst), a Stauskas dorzucił z ławki 14 „oczek”.
Dla Pellies najlepiej punktowali Davis (26 punktów) i elektryzujący z dystansu Langston Galloway (19 punktów).
W sumie zespół z Luizjany, grający w NBA – był 39% z gry i 20% za trzy. NBA.
Nie włączajcie tego meczu, jeśli cenicie swój czas i własne nerwy. Nawet ludzie w Nowym Orleanie nie chcą tego oglądać, bo hala była wypełniona w 82% i nie wiem, czy to czasem jakiś kolejny niechlubny rekord zespołu w tym sezonie.