Trzecie zwycięstwo z rzędu na rozpoczęcie sezonu 2018-19. New Orleans Pelicans po ciężkim meczu udało się pokonać na własnym parkiecie LA Clippers 109 – 116. Było to pierwsze spotkanie, w którym Pelikany tak naprawdę musiały pokazać pazury i ogromną wolę walki. Udało się również i z tego pojedynku wyjść zwycięsko. Pellies pozostają jedną z pięciu wciąż niepokonanych drużyn w NBA.
Spotkanie już od pierwszego gwizdka zaczęło wyglądać bardzo brutalnie dla oka. Ogromna liczba gwizdków, faulów i często przeróżnych spięć z sędziami, z którymi decyzjami nie zgadzali się zarówno zawodnicy, jak i trenerzy. W całym meczu Pelicans oddali aż 40 rzutów wolnych, Clippers dołożyli do tego 27. Festiwal strzelecki z linii rzutów osobistych.
Zwycięstwo nad Clippers wydaje się o tyle ważne, iż przyszło po bardzo słabym występie strzeleckim. Dobrze jest wiedzieć, że nawet jeśli Pellies złapią kryzys rzutowy to znajdą sposób, aby przypieczętować zwycięstwo. Nikola Mirotić był dzisiaj 0-6 z dystansu, Jrue Holiday 2-15 z gry. W sumie Pelicans rzucali 43% z gry i tylko 25% za trzy – trafiając tylko 6 trójek w meczu.
O wygranej przesądziła bardzo dobra obrona, przede wszystkim Jrue Holidaya, który w drugiej połowie wrzucił wyższy bieg i nie pozwalał na swobodną grę obwodowym Clippers. Jeśli dodamy do tego obronę strefy podkoszowej przez Anthony’ego Davisa, który zapisał na swoim koncie 5 bloków to znajdziemy przepis na sukces.
Kluczowa była trzecia kwarta, którą Pellies wygrali 10 punktami i już do końca spotkania kontrowali przebieg spotkania.
Anthony Davis miał 34 punkty, 13 zbiórek, 5 bloków i 2 trafione trójki w decydujących momentach spotkania. Jeśli już o trójkach trafionych piszę, to obowiązkiem jest wspomnienie o trafionym rzucie z dystansu Elfrida Paytona, który ważyły się losy spotkania. Ogromny spokój i pewność siebie Paytona w tym meczu poskutkował w 20 punktach, 6 zbiórkach i 6 asystach.
Dobry mecz miał też E’Twaun Moore – 14 punktów. Dużo energii z ławki dał również Julius Randle – 18 punktów i 5 zbiórek w 22 minuty. Randle nie mógł dzisiaj jednak w pełni rozwinąć skrzydeł ze względu na problemy z faulami – dzisiaj przedwcześnie skończony mecz z 6 faulami.
Po stronie Clippers spore kłopoty powodowali Tobias Harris – 26 punktów i 9 zbiórek oraz Danilo Gallinari – 24 punkty i 6 zbiórek. Imponujący występ zaliczył też Patrick Beverley, który poza swoją aktywnością w obronie miał też występ bliski triple-double – 12 punktów, 10 zbiórek i 8 asyst.
Następny mecz w piątek z Brooklyn Nets. Zaraz potem, w sobotę, starcie w back-to-back z Utah Jazz. Dla New Orleans Pelicans to pierwszy start sezonu z trzema zwycięstwami z rzędu od 2010 roku.