Po dzisiejszym spotkaniu, w którym Pelicans mierzyli się w Capitol One Arena z Washington Wizards, nasza drużyna straciła bilans 0.500. Była to również 11 porażka, w ciągu ostatnich 12 meczów przeciwko Czarodziejom. Mimo 37 punktów Davisa, nasza ofensywa nie powalała, przez co Wizards nie musieli się martwić o zwycięstwo.
Początek wcale nie zapowiadał dominacji gospodarzy. Po 4 minutach gry przegrywaliśmy tylko 10-8. W ciągu następnych 5 minut Pellies zdołali rzucić tylko 5 punktów. Na nasze nieszczęście Wizards nie mieli problemów ze zdobywaniem punktów, więc wynik po tym czasie wynosił 30-13. Pierwsza kwarta zakończyła się 17-punktowym prowadzeniem gospodarzy (36-19).
Pierwsze minuty drugiej kwarty nie dawały nam nadziei na to, że Pellies jeszcze się podniosą. Przewaga gospodarzy stopniowo rosła, osiągając w pewnym momencie 25 punktów. Nadzieje dał jednak Anthony Davis. Niesamowity run 22-3 sprawił, że wciąż byliśmy w grze. Po pierwszej połowie nasza strata wynosiła już tylko 6 oczek.
Minęła minuta i 40 sekund. Udało się. Doprowadziliśmy do remisu. Jeśli ktoś myślał, że drużyna, która odrobiła 25 punktów straty pójdzie teraz za ciosem, mocno się rozczarował. Pels znowu byli bezradni i przez resztę trzeciej kwarty, czyli 10 minut, rzucili tylko 10 punktów. Czarodzieje prowadzili 93-70.
Przez większość czwartej kwarty Wizards utrzymywali ponad 20-punktowe prowadzenie i raczej nie musieli się obawiać o rezultat tego spotkania.
Wynik: 106-116
Najlepszym zawodnikiem był Anthony Davis, który zakończył mecz z 37 punktami i 9 zbiórkami. Występ Davisa w drugiej połowie nie był wcale pewny przez nadgarstek. Prześwietlenie jednak nic nie wykazało i AD mógł grać dalej.
W drużynie gospodarzy najwięcej punktów zdobył Bradley Beal, który miał ich na koncie 26.
Marcin Gortat miał na koncie 10 punktów oraz 14 zbiórek.