Pelicans ostatnim razem mierzyli się z Magic 31 października. Wtedy nasza drużyna poległa na własnym terenie przegrywając różnicą 16 punktów. Dzisiaj Pellies mieli okazję się zrewanżować w Orlando i udało się. Pelikany wróciły tym samym do bilansu 0.500, zajmując 8. miejsce w swojej konferencji. To zwycięstwo było nam bardzo potrzebne. Pels przed tym spotkaniem, w ciągu 12 meczów zanotowało tylko 4 zwycięstwa. Dzisiaj zawodnicy dołożyli kolejne.
Pelicans zaczęli to spotkanie bardzo dobrze, bo już po dwóch minutach prowadziliśmy 9-0. Od tego momentu nasza drużyna nie wypuściła już z rąk prowadzenia. Kiedy Magic zaczęli się zbliżać, my ponownie im uciekaliśmy i tak też pierwsza kwarta skończyła się wynikiem 32-20.
W drugiej kwarcie nasza przewaga wzrosła nawet do 18 punktów, jednak gospodarzom udało się zmniejszyć stratę do 6 punktów. Po pierwszej połowie prowadziliśmy 10 punktami.
Pellies cały czas utrzymywali bezpieczną przewagę do przeciwników, a za sprawą Holiday’a, który w trzeciej kwarcie rzucił 14 punktów, zespół z Nowego Orleanu wychodził na ostatnią kwartę prowadząc 88-72.
W czwartej kwarcie nic nam już nie mogło zagrozić. Na 5 minut przed końcem nasza przewaga wzrosła do 27 punktów. Wtedy też nasze największe gwiazdy mogły odpocząć, dlatego też gospodarze zmniejszyli trochę rozmiary porażki. Ostatecznie Pelicans wygrali 111-97.
Najlepiej wypadła trójka Cousins (26 punktów, 11 zbiórek), Holiday (24 punkty), Davis (20 punktów, 11 zbiórek).
W ekipie Magic najwięcej punktów zdobył Jonathon Simmons, który miał ich 22.
Trzeba również dodać, że nie zagrało aż trzech podstawowych zawodników gospodarzy. Byli to: Terrence Ross, Aaron Gordon i Evan Fournier.
Następny mecz Pellies rozegrają już dzisiejszej nocy w Miami.