New Orleans Pelicans kontynuują swoją zwycięską serię, kolejny raz w ciągu kilku dni pokonując Cleveland Cavaliers. Pelikany co prawda nie musiały się zbytnio namęczyć w starciu z najgorszą drużyną ligi, ale dominacja z jaką zagrali w drugiej połowie może napawać optymizmem. Pellies pokonali Cavs 124 – 140, a fantastycznym występem popisał się znów Anthony Davis.
Pierwszą kwartę wygrali… Cleveland Cavaliers. Podopieczni Larry’ego Drew w pierwszych 12 minutach trafili 8 na 8 rzutów za trzy i wyszli na szybkie prowadzenie. Pelicans zostali zaskoczeni i przez pierwszą połowę mieli spore problemy z obroną. Spotkanie zaczęło wyglądać powoli niebezpiecznie, a Alvin Gentry dostawał szału na ławce rezerwowych.
Pelikanom udało się jednak przyzwoicie zamknąć połowę, a w trzeciej kwarcie kolejny raz pokazali swoją dominację. Pellies rzucili w samej drugiej połowie aż 81 punktów. Cavaliers zaledwie 61.
Do zwycięstwa Pelicans poprowadził fantastyczny w ostatnich spotkaniach Anthony Davis – dzisiaj 38 punktów, 13 zbiórek, 7 asyst, 4 bloki i 2 przechwyty. W ostatnich 13 spotkaniach AD notuje średnio 32.7 punktów, 14.8 zbiórek, 3.6 asyst, 2.2 przechwytów i 2.2 bloki. Czysta dominacja i cyfry na poziomie MVP.
Obok Davisa nieźle spisał się też Julius Randle – 17 punktów, 8 zbiórek i 4 asysty. Do gry po ponad miesiącu wrócił też jego zmiennik(?) – Nikola Mirotić. Niko jeszcze 24 godziny przed meczem z Cavaliers był wpisany jako gracz, który raczej nie wystąpi. Determinacja Miroticia i chęć szybkiego powrotu zdecydowały jednak o tym i gracz miał naprawdę dobre wejście – 17 punktów w 22 minuty.
Wisienką na torcie był jednak występ Franka Jacksona, który ponownie pobił swój rekord kariery. Dzisiaj popisał się genialną skutecznością z gry, trafiając 4-4 za trzy i zdobywając w sumie 19 punktów. Debiutant Pelikanów w drugiej części sezonu wyrasta na prawdziwe objawienie i gracza, który może na stałe wejść do rotacji Alvina Gentry’ego. Nie można ukryć, że takie rozwiązanie byłoby wymarzonym scenariuszem przy aktualnych graczach dostępnych na pozycji rozgrywającego.
Przed Pelicans teraz road trip, szalenie ciężki road trip – w grafiku mamy mecze z Timberwolves, Clippers, Warriors, Blazers i Grizzlies. Ten okres może przesądzić o tym, czy Nowy Orlean wciąż będzie się liczyć w walce o playoffs.