Po nieoczekiwanym zwycięstwie w Bostonie, Pelicans udali się do Atlanty podczas wyjazdowego back-to-back. Pellies mieli świetną szansę aby przedłużyć swoją serię wygranych do 4 – najwięcej w sezonie. Niestety, trudy ciężkiego spotkania w Nowej Anglii, które musiało rozstrzygnąć się po dogrywce, dało się we znaki w drugiej połowie meczu z Hawks. I to ostatecznie gorzej notowane Jastrzębie przypieczętowały zwycięstwo w końcówce, 93 – 94.
Podopieczni Alvina Gentry’ego rozpoczęli to spotkanie bardzo dobrze. Po chwilowym falstarcie, szybko przejęli spotkanie i widać było wyższość przyjezdnych, którzy szybko wyszli na 13-15 punktowe prowadzenie. Fantastycznie wyglądał Jrue Holiday, który grał na wysokiej skuteczności. Wszystko odmieniło się, gdy koszykarze wyszli na drugą połowę.
Po Pelicans wyraźnie widać było, że zaczynają „puchnąć”. Podczas, gdy nie potrafili znaleźć drogi do kosza, rywale z Atlanty rozkręcali się z każdą minutą. Kryzys przeżywał m.in. Anthony Davis, który po fantastycznym meczu w Bostonie nie znalazł rytmu gry. Nie zdołał pociągnąć swojego zespołu do zwycięstwa, a mecz skończył z zaledwie 8 punktami i 7 zbiórkami.
Pelikanom udało się jeszcze przez moment obudzić, ale trwało to zaledwie chwilę. Kiedy wydawało, że końcówka ostatecznie może należeć do przyjezdnych – DeMarcus Cousins spudłował kluczowy rzut osobisty i doprowadził do jedynie 1-punktowej przewagi. Z wynikiem 93-92 na tablicy w ostatnich sekundach trafił dobrze dysponowany w tym meczu – Kent Bazemore.
Pellies mieli jeszcze około 2 sekundy na zegarze, aby wygrać spotkanie. Niestety rzut po zwycięstwo spudłował Boogie.
To był klasyczny przykład meczu w back-to-back. Cousins skończył mecz z 19 punktami, 14 zbiórkami i 7 asystami. Holiday po świetnej pierwszej połowie, przeszedł w drugiej obok meczu – 22 punkty.
Dobrze wypadł Darius Miller, który zanotował 17 punktów z ławki.
Dla Hawks najlepiej zagrali Bazemore (20 pkt) i Collins (18).