Minnesota w tym sezonie ewidentnie jest najcięższym rywalem dla drużyny Pelikanów. Fani Pels wyczekiwali debiutu Nikoli Miroticia, który wraz z Emeką Okaforem dołączył do zespołu w Minnesocie i zostali nagrodzeni dobrym występem Chorwata Hiszpana, ale niestety nie zespołu.
Wolves bardzo szybko wykorzystali to, iż ich pierwsza piątka dobrze się zgrywała z tym, co wystawili Pelicans. Goście nie mieli żadnej odpowiedzi na ofensywę Wilków, która bez najmniejszego wysiłku zdobywała kolejne punkty. Skonfrontowane to z brakiem jakiekolwiek formy Pels szybko pozwoliło gospodarzom narzucić swoją dominację i zbudować 18-punktową przewagę. I to by było na tyle w tym meczu. Timberwolves panowali przez całe 48 minut, kontrolując wszystko co się działo na parkiecie i nie pozwalając Pelikanom na jakikolwiek zryw.
Pels również sobie nie pomagali, trafiając ledwie 8 z 33 trójek, oraz niewiele ponad 40% ze 101 rzutów jakie oddali. Gra obwodowych w ogóle nie istniała i żaden z nich nie zanotował podwójnej zdobyczy punktowej. Trzymała ich w grze gra wysokich – Davis rozegrał dobry mecz, rzucając 36 punktów i zbierając 9 piłek. Ale z najlepszej strony pokazali się Cheick Diallo oraz Nikola Mirotić. Obaj zanotowali double-double – 10/10 Diallo oraz 18/12 Miro, prezentując się solidnie po obu stronach parkietu – dodali po bloku, ors z Nikola dorzucił 4 przechwyty. Mirotić był również jedynym zawodnikiem Pelikanów, który trafił więcej niż jedną trójkę w tym meczu.
Następnym rywalem Pelicans będą Utah Jazz, będący obecnie w trakcie serii pięciu wygranych.