Utah Jazz przyjechali do Nowego Orleanu w trakcie serii zwycięstw i bez większego oporu ze strony Nowego Orleanu ją tylko przedłużyli, dzięki świetnej skuteczności tego dnia.
Pelicans znowu zaczęli mecz bardzo słabą grą – Jazz po siedmiu minutach odskoczyli na prowadzenie 23-8. Udało im się złapać odrobinę rytmu i urwać na run 10-0, ale Jazz wrócili do dwucyfrowej przewagi wraz z końcem kwarty. W drugiej odsłonie Pelicans nabrali wiatru w żagle, rzucając 41 punktów Jazz. Dzięki dobrej ofensywnie Pelikanom udało się zniwelować straty do jednego punkta, przegrywając w ostateczności sześcioma.
Niestety potem nastała trzecia kwarta, a w niej, klasycznie, Pelicans odstawali. Utah odbudowało momentum, przejmując zupełnie kontrolę nad spotkaniem. Jazz zaczęli filrtować z 20-punktowym prowadzeniem w tej odsłonie, ale udało im się to dopiero w decydującej odsłonie. Pels brakowało jakiejkolwiek woli życia i walki, będąc stale tłamszonym przez Jazz. Ostateczny wyrok brzmiał 133-109.
Jazz trafili 58% rzutów z gry oraz 14 z 21 oddanych trójek. Pelicans za to trafili tylko 8 z 22 rzutów zza łuku, zupełnie nienadążając za gośćmi. Rodney Hood trafił 12 z 14 rzutów z gry, w tym wszystkie 4 trójki. W barwach Pelicans dobrze się spisał Jrue Holiday, rzucając 28 punktów, ale zawiedli Anthony Davis oraz Nikola Mirotić. Pierwszy rzucił 15 punktów, a drugi tylko 5 punktów na 8 oddanych rzutów.