Game #57: Punktowy rekord klubu i dominacja Pellies

New Orleans Pelicans przedłużyli swoją serię zwycięstw do trzech. Tym razem Pellies udało się pokonać młodą drużynę Los Angles Lakers, wrzucając im przy tym upokarzającą liczbę punktów – 139. Dla Pelikanów to wyrównanie rekordu klubu. Zwycięstwo nad Lakers jest o tyle cenne, bowiem teraz koszykarze z Nowego Orleanu mogą zrobić sobie kilkudniowe wakacje podczas przerwy na All-Star Weekend.

Jeśli rozpoczynać mecze koszykówki – to właśnie tak! Pelicans weszli w spotkanie w fantastycznym stylu, kompletnie dominując przyjezdnych z Los Angeles. Fantastyczna obrona i jeszcze lepsza egzekucja w ataku pozwoliła na szybkie wyjście na prowadzenie. Z każdą kolejną minuta ta przewaga rosła.

Nie przyszło to jednak bezproblemowo. Lakers grali bardzo ostro – odczuł to Nikola Mirotić, który dostał prosto w twarz z łokcia od Juliusa Randle’a. Kilka chwil później podczas walki o piłkę, Anthony Davis nadepnął na nią i doznał urazu pachwiny. Musiał zejść do szatni zweryfikować, czy wszystko jest ok.

W dominacji nad Lakers nie przeszkodził nawet i brak AD. Bardzo dobre wejście dał kolejny raz Cheick Diallo. Po stronie Jeziorowców, w grze swoją drużynę utrzymywał Kyle Kuzma.

Gorąco zrobiło się w końcówce pierwszej kwarty. Rondo zaczepił Thomasa swoim łokciem i został ukarany faulem technicznym. Chwilę póżniej, Isaiah agresywnie wpadł na zasłonę Rondo i sfrustrowany popchnął go – nie musiał jednak długo czekać na odpowiedź. Rondo pociągnął kolejny raz łokciem do góry i sędziowie nie mieli innego wyboru jak wyrzucenie dwóch panów z boiska. Od tego momentu drużyny musiały sobie radzić bez swoich rozgrywających. Cała sprawa wyglądała jak gdyby ta dwójka miała sobie coś do wyjaśnienia jeszcze przed tym gdy zabrzmiał pierwszy gwizdek w tym spotkaniu.

Kto wie, być może Thomas miał za złe ostatnie komentarze Rondo dotyczące wideo, które miałoby uhonorować Isaiah. Rajon stwierdził, że w Bostonie nagradza się wygrywanie, a na koszulkę pod dachem zasługują tylko wybrani. David Wesley bardzo dobrze podsumował całą sytuację słowami „I’m telling you – this is personal”.

Ostatecznie pierwsza kwarta zakończona została przy wyniku 33 – 46 i gorącej atmosferze.

Kompletnym przeciwieństwem pierwszej ćwiartki okazała się druga kwarta. Podrażnieni Lakers szybko odrobili straty, a Alvin Gentry musiał poprosić o czas tuż po trafionej „trójce” Kuzmy.

Timeout Pelicans bardzo dobrze podziałał na Anthony’ego Davisa, który wrócił do gry po upadku. Trafił dwie trójki z rzędu i wspólnie z równie szalejącym Jrue Holidayem, utrzymywali swój zespół na prowadzeniu.

Swoje show AD kontynuował jeszcze pod koniec pierwszej połowy – zdobył w dwie kwarty aż 31 punktów, ustalając tym samym rekord w swoim sezonie. To również tylko 2 punkty od rekordu Pelicans (należący do AD). Warto dodać, że zrobił to przy 11 rzutach (aż 10 trafionych).

Ostatecznie pierwsze 24 minuty zakończyły się przy wyniku 66 – 79, a Los Angeles Lakers na drugą połowę musieli wychodzić bez swojego rozgrywającego oraz trenera, bowiem Luke Walton został wyrzucony po pyskówce z sędziami.

79 punktów w jednej połowie to również jedynie 1 punkt od wyrównania rekordu organizacji.

Klątwa trzeciej kwarty szybko jednak dała o sobie znać. Lakers wykorzystali słaby początek drugiej połowy Pelicans i na tablicy wyników nagle pojawiło się 79 – 81. Następne minuty to prawdziwe szaleństwo na parkiecie – bardzo szybka i chaotyczna gra, bez wielu punktów. Głównie gra błędów i spudłowanych szans. Bardzo szybko zawodnicy obu drużyn poczuli tę grę i wyglądali na kompletnie wykończonych. Trenerzy musieli zareagować czasem na żądanie.

W trzeciej kwarcie obudził się wreszcie Nikola Mirotić, który wcześniej nie trafił do kosza ani razu. Na kilka minut przed końcem tej części spotkania zanotował dwa bloki i 9 z 11 punktów z rzędu dla Pels, których wyprowadził kolejny raz na 13-punktowe prowadzenie. Tak to robi super-rezerwowy.

Na decydującą część spotkania koszykarze wychodzili przy wyniku 91 – 103.

Czwarta kwarta to wręcz dobijanie rywala. Anthony Davis kontynuował swoje show – na 8 minut przed końcem miał na swoim koncie 42 punkty i 14 zbiórek, a Pelicans prowadzenie oscylujące w okolicach 20 „oczek”. Szykował się blowout.

Ostatecznie Pelicans skończyli spotkanie na 139 punktach – najwięcej w historii organizacji. Pozwolili sobie również wrzucić 117.

Obok fantastycznego Davisa – świetną noc zaliczył Jrue Holiday, kończąc z 24 punktami, 11 asystami, 4 zbiórkami i 4 przechwytami. Po słabym starcie Niko Mirotić skończył z 16 punktami i 7 zbiórkami. Genialnie spisał się też z ławki Darius Miller – 19 punktów.

Kolejny raz wyróżnić czas również Emekę Okafora, który na drugim 10-dniowym kontrakcie wprowadził do Pelicans dużo defensywnej jakości. Kilka świetnych bloków, walki na ofensywnych tablicach – kogoś takiego brakowało po stracie Cousinsa. Pellies naprawdę powinni postawić na niego do końca sezonu.

 

Dla Pelicans był to ostatni mecz przed przerwą na Weekend Gwiazd. Anthony’ego Davisa czeka Mecz Gwiazd w niedzielę, natomiast reszta zrobi sobie z pewnością kilka dni wakacji.