Niestety, kończąca sezon kontuzja Anthony’ego Davisa okazała się na tyle niepoważna, iż wrócił on do gry. Interim GM Danny Ferry wziął jednak sprawy w swoje ręce, ograniczając minuty jego oraz Jrue, dając szansę na zabłyśnięcie nadchodzącym wolnym agentom oraz młodzieży. I te słowa znalazły odzwierciedlenie w rzeczywistości.
Starterzy rozpoczęli mecz bardzo dobrze, bardzo szybko przejmując inicjatywę na korzyść Pels, w konsekwencji osiągając dwucyfrową przewagę. Była ona najwyższa po trafieniu Jahlila Okafora na dwie minuty przed końcem, sięgając 15 punktów. Ostatecznie pierwsza kwarta zakończyła się prowadzeniem Pels 35-24. Podobny przebieg miała druga odsłona, zdominowana przez krótkie runy, głównie na korzyść Pels. To właśnie oni pod koniec kwarty mieli już 20 punktów przewagi. Pacers do końca kwarty zniwelowali straty do 13 punktów.
Po przerwie to jednak Pacers byli zespołem, któremu bardziej zależało, bardzo szybko niwelując stratę, w 6 minut przejmując prowadzenie. Pelicans jeszcze odzyskali inicjatywę na chwilę, ale to Pacers byli górą na koniec kwarty, na początku ostatniej w dwie minuty uciekając na 11 punktów. Doprowadzili tę przewagę do końca, ostatecznie sięgając po zwycięstwo.
Tak jak Danny Ferry wspomniał, AD rozegrał zaledwie 20 minut, a Jrue 25. 27 otrzymał Frank Jackson, 26 Cheick Diallo, którego 16 punktów przewodziło Pels, a 20 otrzymał nawet Stanley Johnson.
Następny mecz Pels rozegrają z Lakers.