Pelicans znów to zrobili! Dzisiejszej nocy mierzyli się z drużyną Clippers w Los Angeles i nie zwiedli oni kibiców, pokonując drużynę gospodarzy 121-116.
Pels już od początku zdobyli przewagę w tym spotkaniu o czym świadczy wynik po pierwszych 6 minutach, gdy prowadziliśmy 21-7. Po tym czasie Clippers trochę się obudzili i zmniejszyli stratę, jednak i tak my wygraliśmy pierwszą kwartę rzucając 35 punktów i tracąc 27.
W drugiej kwarcie Clippers znacznie się do nas zbliżyli, a Davis musiał zejść do szatni po tym jak dostał w żebra od DeAndre Jordan’a. Mimo tego, że graliśmy bez naszego najlepszego zawodnika, udało nam się ponownie odskoczyć rywalom, głównie za sprawą duetu Holiday-Mirotić.
Na trzecią kwartę wychodziliśmy prowadząc 15 punktami. Drugą dobrą wiadomością było to, że prześwietlenie nie pokazało nic groźnego i Davis mógł wrócić do gry. Trzeba przyznać, że „powrócił” w wielkim stylu, trafiając w tej ćwiartce cztery 3-punktowe rzuty. Oba zespoły zdobyły jednakową ilość punktów, co oznaczało, że przed ostatnią kwartą mieliśmy również 15 punktów przewagi.
W czwartej kwarcie Clippers przystąpili do ataku. Na 7 minut przed końcem tracili do nas tylko 3 punkty, a 2 minuty później mieliśmy już remis. Niestety po krótkim czasie to my musieliśmy odrabiać straty. Kiedy wydawało się, że Clippers coraz bardziej się ropędzają, udało nam się doprowadzić ponownie do remisu. Następnie za sprawą Davisa ponownie objęliśmy prowadzenie.
Na 15 sekund przed końcem wygrywaliśmy 4 punktami. 5 sekund później Clippers zbliżyli się na 1 punkt, jednak najpierw Ian Clark, a następnie Anthony Davis wykorzystali swoje rzuty osobiste i było po meczu.
Anthony Davis ciągle nam potwierdza, że jest fenomenalny. Dzisiaj zdobył 41 punktów i 13 zbiórek.
Jrue również pokazuje wielką klasę. Jego dzisiejsza zdobycz to 19 punktów i aż 17 asyst!
W drużynie z LA najwięcej punktów zdobył Tobias Harris (27 pkt) oraz Montrezl Harrell (26 pkt).
Kolejny mecz już dzisiaj. Przeciwnikiem będzie Sacramento Kings. Czy będzie 10 wygrana z rzędu?