Game #62: Porażka po thrillerze ze Spurs

Jrue Holiday miał szansę, aby New Orleans Pelicans pokonali 2. najlepszą drużynę w lidze. Niestety, rozgrywający Pellies spudłował rzut na zwycięstwo i to Spurs po dogrywce wygrali to spotkanie. Pelicans byli blisko, ale to wciąż zbyt mało. Pociąg z napisem „NBA Playoffs 2017” powoli się oddala, a strata do 8. Denver Nuggets wynosi już aż 4.5 spotkania.

Pierwsza kwarta to bardzo solidna robota w wykonaniu Pelicans. Poza oczywistymi liderami zespołu, Jrue Holiday dał kilkanaście znakomitych minut, wykorzystując stawiane pod niego zasłony. Świetnie ścinał na półdystans i karcił tam rywali z San Antonio. Fire & Ice dominowali mecz ze Spurs, ale po stronie Mistrzów NBA sprzed kilku lat bardzo dobrze rozbijał obronę Pellies Kawhi Leonard oraz Pau Gasol. Hiszpan jednak zdecydowanie więcej oddawał podczas bronienia Anthony’ego Davisa z którym sobie nie radził. To gospodarze prowadzili 30 – 27. 

Bardzo niepokojące było jednak zejście Davisa do szatni po tym jak uderzył dłonią o tablicę w ostatniej sekundzie. Wrócił on jednak na ławkę rezerwowych na 5 minut do końca pierwszej połowy. Pelicans prowadzili grę 40 – 34, a świetne minuty dawał DeMarcus Cousins. Alvin Gentry bardzo dobrze przełożył playbooka Kingsa do Smoothie King Center i DMC wykorzystywał swoje umiejętności dzielenia się piłką z „elbow” i podając idealnie pod sam kosz, czy to Thompsonowi czy Dante. Zazwyczaj kończyło się to efektownymi punktami.

Pod koniec połowy Spurs zrobili się jednak gorący – po trójce Millsa, kilku fajnych zagraniach Aldridge’a i dwukrotnych krokach Kawhiego, to podopieczni najlepszego trenera w lidze prowadzili po 24 minutach, 48 – 49.

W drugiej połowie przewaga zawodników z San Antonio zaczęła się powiększać. W pierwszych czterech minutach, Pelicans zdobyli punkty jedynie po trójce Cousinsa i Alvin Gentry poprosił o czas przy stanie 51 – 57.

Pellies wrócili jednak do gry, głównie dzięki bardzo solidnej obronie. Mimo, że w ataku nie potrafili zdobywać seryjnie punktów, to nie pozwalali uciec Spurs na niebezpieczną przewagę. Ostatecznie na czwartą kwartę zawodnicy obu drużyn wychodzili przy wyniku 66 – 67 i sprawa zwycięstwa wydawała się otwarta. Pelicans desperacko potrzebowali wygranej w tym meczu.

W decydującej ćwiartce Pels nie mieli problemów ze Spurs, ale bardziej z sędziami, którzy gwizdali bez opamiętania w stronę przeciwną. Kilka przedziwnych gwizdków i goście wypracowali sobie kolejny raz kilkupunktową przewagę. Zaczęło się robić bardzo groźnie, a na parkiecie nie było jeszcze Kawhiego.

Dla San Antonio dużym ciosem była utrata Dewayne’a Dedmonda, który wyfaulował się na 7 minut przed końcem spotkania. Na 6 minut przed końcem do remisu doprowadził Dante Cunningham i mecz znów był do wzięcia.

Podczas gdy Boogie odpoczywał po prawie 15 minutach na parkiecie, trójkę na pierwsze prowadzenie po baaaardzo długiej przerwie trafił Anthony Davis.

W końcówce spotkania, to wciąż Pelicans prowadzili. Obie drużyny nie potrafiły jednak wziąć spraw w swoje ręce i pudłowali rzuty. Na minutę przed końcem gospodarze mieli 2-punktowe prowadzenie i piłkę w rękach Jrue Holidaya. Rozgrywający Pelicans przełamał niemoc i zdobył punkty.

Spurs szybko jednak zaatakowali po czasie na żądanie. Wjazd pod kosz Kawhiego zakończył się faulem i najlepszy zawodnik drużyny z Teksasu wykorzystał jeden rzut osobisty. Na 45 sekund przed końcem Pellies prowadzili 89 – 86.

Piłkę w następnym posiadaniu stracił jednak Jrue, któremu piłkę z rąk wybił Kawhi Leonard i skończył akcję z góry. Spurs doszli Pellies na jedno oczko – Alvin Gentry poprosił o czas na 30 sekund przed końcem.

Holiday nie trafił z półdystansu i w totalnym chaosie jaki nastąpił w następnej akcji, Pau Gasol wymusił faul. Hiszpan spudłował jednak swój ostatni rzut osobisty i na 5 sekund przed końcem, na tablicy wyników widniał remis, 89 – 89.

Pelicans timeout.

Jrue Holiday pudło.

OT.

Dogrywka to już totalne pójście na ciosy. To najpierw Pelicans wyszli na 5-punktowe prowadzenie po trójce Jrue, a następnie kontrze po jego przechwycie. Szybko jednak sprawy się obróciły i po fantastycznych zagraniach Kawhiego Leonarda, trójkach Millsa – Spurs wygrywali 4 punktami na 1:14 minut do końca dogrywki. Pellies wydawali się już nieco przemęczeni.

Mecz wydawał się jeszcze do wyciągnięcia, ale najpierw Davis postawił ruchomą zasłonę, a następnie Pelicans nie byli w stanie zebrać piłki po nietrafionym rzucie rywali, co poskutkowało faulem i 1 punktem z linii rzutów osobistych. Spurs prowadzili 98 – 101 i Pelicans mieli 16 sekund aby doprowadzić do kolejnej dogrywki.

Jrue Holiday pudło.

Pellies mieli jednak wciąż olbrzymią szansę po tym jak Aldridge nie trafił 2 wolnych. DeMarcus Cousins oddał jednak szalony rzut za trzy, który nie musnął nawet siatki. Pelicans przegrali kolejne spotkanie z Fire & Ice w składzie.

 

Zarówno Anthony Davis, jak i DeMarcus Cousins spędzili na boisku po 42 minuty. Ten pierwszy zanotował 29 punktów, 9 zbiórek i 3 asysty – na 39% skuteczności. DMC zdobył 19 punktów, 23 zbiórki (!) oraz 4 asysty. Wszystko to również na 39% z gry.

Dobry mecz zagrał Jrue Holiday – 26 punktów, 7 zbiórek i 6 asyst. Trzeba jednak przyznać, że w następnym meczu piłka w decydujących momentach powinna być w innych rękach. Strat i dwa nietrafione rzuty, które mogły dać Pelicans zwycięstwo w tym meczu.

Inni zagrali bardzo ciche spotkanie – Solo miał 3 punkty w 39 minut, Hollis Thompson 5 oczek, Dante 8, Moore 6, a Frazier tylko 2.

Dla Spurs najlepiej punktowali – Kawhi Leonard 31, LaMarcus Aldridge 21/15 oraz Patty Mills 15 (w tym decydujące trójki w dogrywce).

 

Pelicans 4.5 spotkania do drużyny z Denver, którzy zajmują 8. miejsce w Konferencji Zachodniej. Następne spotkanie przeciwko Los Angeles Lakers, w nocy z niedzieli na poniedziałek. 3:30, czasu polskiego.