To miał być bardzo ciężki mecz przeciwko Utah Jazz, którzy grają ostro i świetnie bronią. I tak właśnie było. Jazz wygrali 11 mecz z rzędu na wyjeździe (!) pokonując Pelicans 116 – 99. Decydujące okazały się ostatnie minuty trzeciej kwarty i początek czwartej, kiedy to Jazz wyszli na prowadzenie, którego już nie oddali. Pelikanom nie pomogło nawet triple-double Anthony’ego Davisa, który wrócił po kontuzji kostki.
Jazz wyszli na szybkie prowadzenie. Pelicans w drugiej kwarcie udało się jednak wyjść na prowadzenie i wszystko wydawało się, że uda im się wrócić na zwycięskie tory. Pellies prowadzili w pewnym momencie 9 punktami i od tego momentu wszystko zaczęło się sypać.
Bardzo słaby mecz rozgrywał Donovan Mitchell, ale kiedy zrobił się „gorący” to otworzyło Jazz sporo możliwości. Świetny dzień rzutowy miał też Ricky Rubio, a na tablicach ofensywnych sprawiał duże problemy Rudy Gobert.
Anthony Davis zapisał dzisiaj na swoim koncie 25 punktów, 11 zbiórek i aż 10 bloków – to nowe career-high w blokach dla Davisa i jego pierwsze w karierze triple-double. Davisowi zabrakło jednak dobrego wsparcia – przede wszystkim Jrue Holidaya, który trochę przyspał w ataku w pierwszej części spotkania, a następnie miał spore problemy w pilnowaniu debiutanta Jazz. Bardzo źle wypadł również Nikola Mirotić, który zdobył zaledwie 4 punkty.
Oprócz porażki Pelicans, niepokojące dochodzą do nas wieści z innych stron NBA. Zwycięstwa nad Warriors dokonali Portland Trail Blazers i Minnesota Timberwolves, którym poszczęściło się zagrać z Mistrzami NBA bez Stephena Curry’ego. Przewaga Pelicans topnieje i potrzebne są zwycięstwa, jeśli zespół myśli o przewadze parkietu i co najważniejsze – w ogóle o playoffs.
Walka na Zachodzie jest niesamowicie wyrównana.