Wyśmienita gra Stephana Curry’ego sprawiła, że ustanowił on dziś rekord w ilości trafionych rzutów za 3, trafiając ich aż 13, zdobywając łącznie 46 punktów w meczu i pokazując kto jest prawdziwym liderem GSW.
Niestety 33 punkty i 13 zbiórek Davisa nie przyniosły Pelikanom upragnionego pierwszego zwycięstwa i bilans drużyny z Luizjany wynosi teraz 0-7.
Wygrana Golden State to nie tylko zasługa Curry’ego. Klay Thompson i Kevin Durant dołożyli od siebie jeszcze kolejno 24 i 22 punkty. Ostatnio można było usłyszeć o słabej formie Thompsona jednak ten się bronił mówiąc, że początek poprzedniego sezonu też w jego wykonaniu nie należał do najlepszych. Dzisiaj swoim występem pokazał, że o jego formę nie ma się co martwić.
E’Twaun Moore zaraz po Davisie był najlepiej punktującym zawodnikiem w drużynie Pelicans. W spotkaniu wypadł też dobrze Tim Frazier, któremu udało się zdobyć double-double (13 punktów, 10 asyst).
Do połowy drugiej kwarty przewaga Warriors nad Pelicans nie była duża. Dopiero po tym czasie run Wojowników wynosił 27-5. Warto tutaj nadmienić, że zdobyli taką ilość punktów w około 5 minut. Było to spowodowane tym, że za jedną trójką poszły kolejne.. jak to w ekipie z Oakland.
Do przerwy Pellies przegrywali 64-49 i gdy wydawałoby się, że wszystko jest już przesądzone, Pels odrobili straty i nawet dwukrotnie byli na prowadzeniu. Mimo to czwarta kwarta należała już ponownie do GSW i ostatecznie spotkanie zakończyło się wynikiem 116-106 dla drużyny Curry’ego.
Pamiętacie start Pelikanów w poprzednim sezonie? Był podobny do tego, tylko, że wtedy po sześciu porażkach udało się wreszcie wygrać. Jak widać wystartowaliśmy gorzej niż rok temu. Jest jednak szansa na zakończenie tej fatalnej passy i wygranie swojego pierwszego meczu w sezonie. Już dzisiaj w nocy (9.11.) naszym przeciwnikiem będzie Sacramento Kings. Spotkanie odbędzie się o 4:30.