Trzecia noc z rzędu i trzecie zwycięstwo. Pelicans znów to zrobili, pokonując tym razem Los Angeles Lakers. Pels stali się również pierwszą drużyną od 1979 roku, której udało się to osiągnąć. Wcześniej dokonali tego Seattle Supersonics. Nasza pozycja w tabeli też uległa zmianie, gdyż znowu zajmujemy czwarte miejsce.
Już w pierwszej kwarcie mieliśmy dużo emocji. Obie drużyny zaczęły mecz w szybkim tempie, przez co łącznie zdobyły 84 punkty. Lakers byli tu minimalnie lepsi, rzucając o 4 „oczka” więcej (44-40).
W drugiej kwarcie tempo trochę zmalało, a nam udało się odrobić 2 punkty. W ciągu pierwszej połowy aż 19 razy zmieniała się prowadząca drużyna i było 15 remisów. Jednak przed drugą połową, to goście prowadzili.
Trzecia kwarta zaczęła się dla nas dobrze, bo już po kilku minutach prowadziliśmy 6 punktami. Kiedy już wydawało się, że możemy odskoczyć drużynie przeciwnej, Lakers wyszli na prowadzenie i to oni zaczęli się oddalać. Przed czwartą ćwiartką mieliśmy do odrobienia 11 punktów.
W czwartej kwarcie zagraliśmy już o wiele lepiej od Lakers. Główną postacią stał się Rajon Rondo, który w tej części zdobył aż 12 punktów i 4 asysty. Na 2 minuty i 30 sekund przed końcem rzucił celną trójkę, a chwilę później jego layup dał nam jednopunktowe prowadzenie (126-125). Taki wynik utrzymywał się prawie do końca spotkania. Na 4 sekundy przed syreną podwyższył go Anthony Davis, wykorzystując dwa rzuty wolne. Wynik: 128-125.
Najlepszym zawodnikiem w naszym zespole był oczywiście Anthony Davis, który uzbierał dziś 33 punkty i 9 zbiórek.
Jrue Holiday dorzucił jeszcze 26 punktów, natomiast Rajon Rondo skończył mecz z 24 punktami i 10 asystami.
W drużynie gości aż czterech zawodników mogło się pochwalić zdobyczą przekraczającą 20 punktów. Byli to Kentavious Caldwell-Pope (28 punktów), Julius Randle (23 punkty), Brook Lopez (23 punkty) i Kyle Kuzma (22 punkty).
Na następne spotkanie Pelicans udadzą się do Houston, gdzie ponownie zmierzą się z Rockets. Mecz 25 marca o godzinie 1:00.