New Orleans Pelicans po rozegraniu 6 spotkań w 8 dni, po 3 zwycięstwach z rzędu w 3 noce – nie dali rady w Houston ze zmęczeniem i przy okazji, z najlepszą drużyną ligi. Rockets bardzo łatwo poradzili sobie z osłabionymi Pelicans, wygrywając bardzo wysoko, bo 91 – 114.
Tuż przed spotkaniem okazało się, że Gentry nie wystawi na spotkanie z Houston Rajona Rondo i Nikoli Miroticia, którzy mieli wykorzystać ten czas na podleczenie niegroźnych urazów. Ta dwójka powinna być jednak gotowa do gry przeciwko Trail Blazers we wtorek, które to starcie może okazać się bardzo ważne.
W zespole z Rockets zabrakło m.in. Chrisa Paula, ale James Harden i spółka nie mieli większych problemów. Od pierwszych minut przejęli spotkanie, wyszli na wysokie prowadzenie, które utrzymali już do końca. Zespół z Nowego Orleanu był powolny, bez agresji w grze – dochodziło do wielu strat i błędów w obronie, a grając z takim rywalem należy zniwelować błędy do zera. Dzisiaj się to nie udało.
MVP 2017/18, James Harden, zanotował 27 punktów i 8 asyst w 30 minut. Równie groźny był Clint Capela – 18 punktów i 16 zbiórek. Nieźle spisali się byli gracze Pelicans – Ryan Anderson oraz Eric Gordon, kolejno 16 i 19 „oczek”.
Dla Pelicans 25 punktów i 8 zbiórek zanotował Anthony Davis, 15 i 9 miał też z ławki Cheick Diallo. Martwi, że w takim spotkaniu Davis zagrał 30 minut, a Jrue aż 32. Przegrywając prawie 20 punktami lepszym pomysłem byłoby oszczędzenie swoich liderów, na najważniejszy etap sezonu.
Z dobrych wiadomości – Minnesota Timberwolves przegrała tego samego dnia z Philadelphia 76ers. Pelicans na ten moment okupują 6. miejsce w tabeli.