Po fatalnej serii ośmiu porażek Pelicans pokonali dziś Milwaukee Bucks, notując swoje pierwsze zwycięstwo w sezonie 2016/17 i rewanżując się w ten sposób za poprzedni mecz z tą samą drużyną. Kozłom nie pomogły nawet 33 punkty zdobyte przez Jabariego Parkera oraz double-double Antetokounmpo (17 pkt, 10 zbiórek) i ostatecznie spotkanie zakończyło się wynikiem 112-106.
Pels wyszli na to spotkanie z debiutującym ustawieniem. W pierwszej piątce pojawili się: Frazier, Moore, Jones, Cunningham oraz Davis. Gdy do gry wchodził Greg Monroe, Gentry wpuszczał na parkiet Omera Asika, który spisywał się przyzwoicie.
Pellies musieli to spotkanie po prostu wygrać. Nie było innej opcji, ponieważ w przypadku porażki zostałby pobity rekord drużyny z sezonu 2004/05, gdzie Pels (wtedy jako Hornets) również zaczęli od ośmiu porażek. W tym roku udało się ten wynik tylko wyrównać. Miejmy nadzieję, że nie zakończymy rozgrywek z bilansem jaki osiągnęliśmy w tamtym sezonie, bo wynosił on 18-64, a kibice liczą jednak na więcej.
Po pierwszej kwarcie Bucks wygrywali tylko jednym punktem. Druga kwarta była lepsza w wykonaniu Pelicans, którzy wygrali w niej 8 punktami i po pierwszej połowie schodzili do szatni z wynikiem 61-54.
Trzecia kwarta zakończyła się remisem a E’Twaun Moore popisał się w niej rzucając 14 punktów (mecz zakończył z 20 punktami).
W czwartej kwarcie gra również była wyrównana, jak zresztą większość meczu. Pels, przez ustawienie niskiego składu, mieli w tej kwarcie problemy ze zbiórkami, przez co wynik pozostawał cały czas niepewny.
Anthony Davis ponownie spisał się świetnie. Jego linijka wynosiła 32 punkty, 8 zbiórek, 2 asysty, 2 przechwyty oraz 4 bloki. W głównej mierze to on w ostatniej kwarcie poniósł Pelikany do zwycięstwa. W najbardziej odpowiednim momencie wywalczył nawet akcję 2+1 po faulu Parkera, którą oczywiście wykorzystał. Po meczu aż miło było zobaczyć uśmiech na jego twarzy, oby takich okazji miał jeszcze więcej.
Giannis nie był jedynym zawodnikiem z double-double w tym spotkaniu, gdyż w drużynie z Nowego Orleanu takie osiągnięcie miał ponownie Tim Frazier (15 punktów i 10 asyst)
W pewnym stopniu cieszy również fakt, że Buddy trafił 3 trójki na 6 prób. Szkoda tylko, że nie dostał więcej minut w meczu ale nie będę narzekał skoro dzisiaj wygraliśmy.
Jestem ciekaw czy drużyna po tym zwycięstwie dostanie kopa i zacznie grać na dobrym albo chociaż przyzwoitym poziomie. Liczę na to!!!
Następne spotkanie zostanie rozegrane w nocy z soboty na niedziele o godzinie 1:00. Przeciwnikiem będzie Los Angeles Lakers.