Game #9: Przełamanie w Charlotte

New Orleans Pelicans wygrali drugie spotkanie w tym sezonie, przeciwko Charlotte Hornets 115 – 110. Spotkanie nie należało do najprzyjemniejszych do oglądania, a obydwie drużyny wyglądały jak gdyby chciały oddać zwycięstwo rywalowi. Pelicans stracili piłkę aż 26 razy w tym sezonie – ostatni raz zespół, który stracił piłkę tak wiele razy i wygrał spotkanie zrobił to w 2001 roku i byli to Vancouver Grizzlies.

Pelicans musieli sobie radzić dzisiaj bez Lonzo Balla, który od kilku dni zmaga się z drobną kontuzją mięśnia przywodziciela. Lonzo twierdził, że kontuzji doznał jeszcze w meczu w Oklahoma City, a w spotkaniach z Brooklynem i Toronto walczył z bólem.

Pierwszą połowę – zwłaszcza drugą kwartę, Pels przegrali zdecydowanie. To już kolejny raz, kiedy zespół Alvina Gentry’ego nie potrafi poradzić sobie z rywalem w drugiej kwarcie, tym razem Hornets wygrali tę część 22 – 33.

Kluczowa okazała się być jednak ostatnia kwarta, w której głos zabrał Brandon Ingram trafiając bardzo ważne rzuty. Hornets starali się jeszcze doprowadzić do comebacku, ale zabrakło czasu.

Liderem zespół był kolejny raz w tym sezonie BI – 25 punktów, 9 zbiórek i 4 asysty. Najlepszy mecz w tym sezonie dał od siebie również JJ Redick – 22 punkty. Bardzo dobre spotkanie rozegrał też Kenrich Williams, który zaczynał ten mecz w pierwszej piątce – dał dużo dobrej jakości w defensywie i nie zawiódł skutecznością – 15 punktów, 5 zbiórek, 3 asysty (6-8 z gry).

Jrue Holiday miał 12 punktów i 11 asyst, ale kolejny raz miał problemy w skuteczności – 0/5 za trzy i 4/12 w sumie z gry.

Po stronie Hornets największe problemy sprawiał Devonte’ Graham – 24 punkty, 10 asyst i 5 zbiórek.

 

Następny mecz w poniedziałek z Houston Rockets.