Gdzie „Szerszenie” nie są tak hot jak „Żar” z Miami

New Orleans Hornets przegrało swoje drugie spotkanie z rzędu, a rywalem, który pozbawił „Szerszenie” kolejnego zwycięstwa byli główni pretendenci do tytułu – Miami Heat wygrywając z NOH 109:95. Jest to tym samym już 17-ta porażka w sezonie i z bilansem 4-17 Nowoorleańczycy zajmują ostatnie miejsce na Zachodzie i są coraz bliżej wysokiego picku w nadchodzącym drafcie.

Drużyna reprezentująca barwy Nowego Orleanu rozpoczęła to spotkanie zdecydowanie lepiej niż gospodarze z Miami. Pierwsza kwarta została bowiem wygrana przez przyjezdną drużynę z Luizjany wygrana 29 – 27, ale ten wynik nie oddaje jakości gry jaką prezentowali Hornets w tej części spotkania. W pewnym momencie na tablicy wyników widniał wynik 23 – 15 dla „Szerszeni”, a głównym powodem dla którego ten wynik wyglądał jak wyglądał była bardzo dobra obrona (lub niemoc strzelecka „Żarów”), ale przede wszystkim wyśmienita skuteczność, która w pewnym momencie była na poziomie 91%! Niestety, świetna gra LeBrona Jamesa i Dwyane’a Wade’a w końcówce ukąsiła „Szerszenie” i Miami Heat zbliżyło się do przyjezdnych na dwa „oczka”.

Kolejna kwarta to po raz kolejny dominacja New Orleans Hornets i przewaga w pewnym momencie nawet 12 punktami, po trafionej trójce Xaviera Henry’ego. Mimo wyniku 45-33 dla „Szerszeni” i wydawać się można było, że pewnie wygranej drugiej kwarcie „Żary” krok po kroku zaczęli dochodzić Hornets. Głównie za sprawą niesamowitej gry Dwyane’a Wade’a Miami Heat zrobiło come-back z imponującym runem 18-4 w roli głównej i kolejna wygrana kwarta została przez podopiecznych Monty’ego Williamsa łatwo przegrana 20-24, a do połowy widniał wynik 51 – 49. Wyróżnić trzeba przede wszystkim Trevora Arizę, który pokazał nam się z bardzo wszechstronnej strony (7 punktów, 6 asyst i 3 zbiórki do połowy) i Carla Landry’ego – zdobywca 10 punktów(najwięcej w drużynie do połowy) i 2 zbiórek mimo gry z ławki. Dwyane Wade rozbijał naszą obronę z 18 „oczkami”, 5 asystami i 3 zbiórkami do połowy. Jego głównym pomocnikiem był… LeBron James – 8 punktów, 8 zbiórek i 4 asysty.

Trzecia partia zaczęła się dla „Szerszeni” wprost fatalnie – Miami Heat dzięki runie 11-2 wygrywało już 62 – 51, a jedyne punkty jakie potrafiliśmy zdobywać to te z linii rzutów wolnych. Następne minuty to wciąż dominacja „Żaru” z Miami i utrzymywanie się na spokojnej, przynajmniej 10-punktowej przewadze. Trzecia kwarta kolejny raz pokazała wszystkim jak wielcy Heat są w transition offense (2 miejsce w lidze), ale przede wszystkim jak wielcy są LeBron James i Dwyane Wade, którzy są po prostu nie do zatrzymania podczas kontr. Jednak drużynie z American Airlines Arena nie szłoby tak gładko gdyby nie fatalna selekcja rzutów Jarrett’a Jacka i Trevora Arizy, którzy pudłowali rzut za rzutem, mimo że rozgrywający jeszcze kilka minut wcześniej zdobył aż 7 punktów z rzędu, a Trevor pobił swoje season-high w asystach. New Orleans Hornets po trzech kwartach przegrywało już 87 – 68 (39 – 19 w trzeciej partii), a LeBron James tylko w tej części spotkania zdobył aż 14 „oczek” (w sumie miał już 22 punkty, 8 asyst i 11 zbiórek!).

Dopiero w czwartej kwarcie „Szerszenie” nie zostały zdominowane tak bardzo jak w poprzedniej części spotkania, dlaczego? „Żary” wyszły na parkiet czwórką graczy rezerwowych – został tylko Chris Bosh, który był w cieniu Big Two. Były Toronto Raptors wraz z Mike Miller’em przejęli kontrolę nad spotkaniem i dominowali na parkiecie. Bardzo dobrze prezentował się również Norris Cole, czyli rewelacja, a raczej steal tegorocznego draftu. Czwarta kwarta została przez „Szerszenie” wygrana 27 – 22, ale spotkanie zakończyło się kolejną porażką podopiecznych Monty’ego Williamsa – 109:95. Myślę, że gdyby NOH utrzymało przewagę, którą wypracowali sobie na początku pierwszej i drugiej kwarty to spotkanie w American Airlines Arena mogłoby zakończyć się zupełnie inaczej.

Statystycznie najlepiej z „Szerszeni” wypadli Trevor Ariza (9 punktów, 8 asyst i 3 zbiórki), Jarrett Jack (14 punktów), Emeka Okafor (13 „oczek”) oraz rezerwowi Carl Landry (14 punktów, 3 zbiórki) i Greivis Vasquez (11 punktów, 4 asysty). Warto dodać, że New Orleans Hornets przegrali walkę na tablicach w stosunku 39 – 25 dla „Żaru”, a aż 11 piłek Heat zebrali w ataku.

W ekipie Miami Heat najlepsi byli wspomniani przeze mnie niejednokrotnie LeBron James (22 punkty, 11 zbiórek i 8 asyst) oraz Dwyane Wade (22 punkty, 5 asyst i 3 zbiórki). W wygranej pomogli im również Chris Bosh i Norrs Cole (oboje po 12 „oczek”), Mike Miller z 14 punktami na koncie oraz Mario Chalmers – zdobywca 11 punktów w niecałe 24 minuty.