New Orleans Pelicans kontynuują swoją dobrą serię zwycięstw i tym razem pokonali znacznie wyżej rozstawionych Atlanta Hawks. Czwarty zespół Konferencji Wschodniej jedynie przez chwilę zdołał nieco zagrozić gospodarzom w Nowym Orleanie, ale ostatecznie zostali pokonani 100 do 105.
Pelikany od samego początku zaczęli spotkanie nieco lepiej niż przyjezdne Jastrzębie. Bardzo dobrze spisywał się Eric Gordon, a wszechstronnie pod koszami grał również Anthony Davis. Dopiero na przełomie pierwszej i drugiej kwarty prowadzenie zaczęło się nieco załamywać i przez kilka minut byliśmy świadkami grania kosz za kosz.
Nieźle spisywał się wówczas duet Withey-Stiemsma, którzy bardzo dobrze bronili obręczy i w kilka minut zanotowali 3 bardzo efektowne bloki. Świetny ofensywny wstrząs pod koniec drugiej kwarty dał jednak Anthony Morrow i prowadzenie na spokojnie wróciło do Pelikanów, jednak nie na długo. DeMarre Carroll, czyli jeden z zawodników który po cichu rozgrywa świetny sezon, trafił dwie „trójki” z rzędu i zaliczył kilka ciekawych zagrań wyprowadził zespół Atlanty na prowadzenie 47 – 51 wraz z końcem pierwszej połowy.
Swoją znakomitą skuteczność zza obwodu Hawks kontynuowali również i w trzeciej kwarcie. Trzy „trójki” z rzędu, głównie po błędach Anthony’ego Davisa, trafił z miejsca Paul Millsap, który robił to z niesamowitą łatwością. Nieźle spisywał się w tym czasie również duet Roberts-Gordon, ale kolejnym trafieniem z dystansu Carroll wyprowadził swój zespół na blisko 4-punktowe prowadzenie przed wejściem w kluczową kwartę.
W ważnych chwilach Hawks trafili kolejne rzuty, ale czy to Anthony Morrow czy Brian Roberts i Eric Gordon nie mieli zamiaru ustępować i robili dokładnie to samo co swoi rywale. Wymuszone cztery punkty z linii rzutów wolnych Davisa i „trójka” Morrowa wyprowadziła Pelikany na prowadzenie, którego już Monty Williams i jego podopieczni nie wypuścili. Przez moment w końcówce spotkania Jastrzębie wciąż miały jeszcze szansę na zmniejszenie strat, ale spokojem i doświadczeniem popisali się kolejny raz Morrow i Roberts.
Po stronie New Orleans Pelicans najlepsze zawody i kolejny raz równy mecz rozegrał Anthony Davis – zdobywca 27 punktów, 10 zbiórek, 2 asysty, 1 przechwyt i 1 blok. Był też solidnie 9-14 z gry i 9-10 z wolnych.
Oprócz tego wspominani Morrow, Roberts i Gordon byli swojego rodzaju X-Factorem tego meczu – Anthony zdobył 16 punktów, Brian 19 + 6 asyst, a Eric 18. „Impact” dał też Greg Stiemsma – 6 punktów, 8 zbiórek, 4 asysty(!) i 2 bloki.
Austin Rivers miał dzisiaj spore problemy ze skutecznością (3-11), ale miał dobre momenty i skończył z 9 punktami i 6 zbiórkami. Trafił też dwa bardzo ważne rzuty wolne w końcówce.
Na parkiecie zabrakło dzisiaj Tyreke’a Evansa, który cierpi na ból żeber i lekarze nie dopuścili go do gry. Pelicans grali oprócz tego standardowo bez Smitha, Andersona i Holiday’a, a decyzją trenera nie zagrał też Luke Babbitt i Darius Miller.
Po stronie Atlanta Hawks najlepsi byli – Paul Millsap (26pkt, 1ozb, 3ast, 2blk) oraz DeMarre Carroll (22pkt, 7zb, 4ast, 3przech). Ciekawie zagrał też Mike Scott – miał 16 punktów i 5 zbiórek trafiając 4 na 7 trójek.