Przed tym meczem można było szczerze sobie powiedzieć, że dla obydwóch zespołów porażka będzie chyba nieco lepszym, korzystniejszym, wynikiem niż wygrana. Zarówno bowiem Hornets jak i Cavaliers nie mają już w tym sezonie nic do wygrania, poza loterią draftową, w której większe szanse na wyższy pick będzie miała ta drużyna, która sezon zakończy z gorszym bilansem.
New Orleans Hornets to jednak jedna z niewielu ekip, które podkładać się dla trochę większych szans na wygranie wyższego picka nie mają zamiaru. Zupełnie inaczej wyglądała natomiast ekipa z Cleveland, po której grze można stwierdzić, że najwyraźniej odpuścili to spotkanie i oddali bez walki. Szerszenie pokazały za to świetną grę, na znakomitej skuteczności, a wszystko działało jak w szwajcarskim zegarku. Na parkiet wrócił również Greivis Vasquez, a po stronie Winno-Złotych Kyrie Irving, to jednak Hornets cieszyli się wysoką wygraną 92 – 112.
Przyszłe Pelikany szybko objęły prowadzenie w spotkaniu, którego już nie oddali. Od pierwszych minut znakomicie spisywał się Eric Gordon i Ryan Anderson. Ten pierwszy jednak przygasł gdzieś w drugiej połowie, a wszystko w swe ręce przejęło trio Vasquez-Anderson-Davis, którzy wspomagani byli również przez genialnego w marcu Briana Robertsa.
Jednak gwiazdą wieczoru był bez wątpienia Wenezuelczyk. Po pierwszej połowie miał zaledwie 5 „oczek”, a mecz zakończył z 25 punktami (10-14 z gry), 9 asystami, 3 przechwytami i 3 stratami. Pomagał bardzo dobrze Ryanowi Andersonowi, któremu dostarczał piłki za łuku, skąd był 5-7, a w całym spotkaniu zaaplikował 23 punkty i 6 zbiórek.
Młodziutki i wciąż rozwijający się jak błyskawica The Brow w 37 minut zgromadził na swoim koncie 17 punktów, 13 zbiórek i 2 bloki – był ogromnym wzmocnieniem po obu stronach parkietu. Eric Gordon w 28 minut zdołał zdobyć 14 „oczek, 6 asyst i 4 zbiórki.
Rezerwowy Brian Roberts szalał dziś niczym kilka dni temu, kiedy to rozdał aż 18 asyst. Dziś zawodnik grający w ubiegłym sezonie w Niemczech w Dayton trafił 15 punktów, z czego aż 3-4 to rzuty trzypunktowe. Dobre wejście dał również Darius Miller – 8 punktów i 2-4 zza łuku.
Kawalerzystom nie udało się powstrzymać tak zespołowej gry Szerszeni pomimo dobremu występowi Kyrie Irvinga, który w Nowym Orleanie po kontuzji w zaledwie 28 minut zdobył 31 punktów i 6 asyst.
Warto przytoczyć skuteczność rzutową New Orleans Hornets – 54% z gry i aż 57% zza łuku. Szerszenie zdeklasowali również Kawalerzystów na tablicach 45-31.
Drużyna kierowana przez Monty’ego Williamsa z bilansem 26-48 znajdują się na 6. miejscu od końca w tabeli. Tuż za nimi czają się jednak Timberwolves (26-46), Raptors (27-46), Wizards (27-46) i Kings (27-47). Szykuje się piekielnie ciekawa końcówka sezonu pod względem końcowych miejsc przed draftem.