Hornets znokautowani!

Przywołując nazwy dwóch drużyn: New Orleans Hornets vs Detroit Pistons, trudno wyłonić faworyta. Spotkanie obu drużyn było bardzo wyrównane, a szalę zwycięstwa na swoją korzyść gospodarze przechylili w ostatnich minutach meczu. To starcie ostatecznie zakończyło się wynikiem: 89:87 dla Detroit Pistons.


Oba zespoły chyba już od dawna nie wierzą w możliwość awansu do PO. Hornets są obecnie najgorszym teamem w NBA, który legitymuje się fatalnym bilansem: 4-20. W sumie są i tego pozytywne strony. Mianowicie, każda porażka, każdy przegrany mecz, zwiększa szanse zespołu z Luizjany na najwyższe numery w drafcie, który odbędzie się w 2012 roku. Dokładając do tego pick należący do Minnesoty, sytuacja robi się całkiem ciekawa.

Oceniając sytuację powyższych zespołów, dostrzegam pewne podobieństwo. Mowa tu o drużynie „Tłoków”. Zespół, który zdobywał już kilkakrotnie Mistrzostwo NBA, w tym roku nie uczynił znacznych postępów. Statystyki i bilans: 6-20 mówi sam za siebie. Może jest to spowodowane, podobnie jak u Hornets, masą urazów podstawowych zawodników. Myślę tu choćby o Benie Gordonie czy Will Bynumie.

Co wynika zatem z przedstawionych powyżej faktów? Jest prawdopodobne, że za rok obie te drużyny powinny poczynać sobie coraz lepiej, a może nawet namieszać w czołówce ( z podkreśleniem na „może”)

Dzisiejszy mecz okazał się bardzo pechowy, szczególnie dla dwóch chłopaków:

Wybrany z numerem 8. w drafcie 2011 roku – Brandon Knight, w walce podkoszowej, złamał nos . Na tę chwilę nie wiadomo, kiedy wróci do gry. Brak pierwszego rozgrywającego Pistons w następnych spotkaniach może okazać się sporym kłopotem.

Drugim pechowcem jest – Carl Landry, który nabawił się urazu nogi. Jeśli (odpukać) kontuzja podkoszowego Hornets okazałaby się groźna, zespół zostałby pozbawiony już trzech liderów. Przypominam, że (w garniturze) na ławce zasiadają już Eric Gordon i Jarrett Jack, a z rotacji trenera wypad Chris Kaman.

Tak jak przewidywałem, mecz od pierwszych minut był bardzo zacięty. Losy zwycięstwa decydowały się więc w ostatnich minutach, w których to lepsi okazali się gospodarze, odnosząc tym samym drugie zwycięstwo z rzędu, a szóste w sezonie.

Najlepszym zawodnikiem okazał się dziś Greg Monroe. Drugoroczniak na parkietach NBA uzbierał aż 24 punkty i 16 zbiórek. W końcówce spotkania znakomicie spisał się Jason Maxiell, który efektownym wsadem, po niecelnym rzucie kolegi wyprowadził swój zespół na parę punktów przewagi. Podkoszowy z Detroit zaaplikował 10 punktów i 5 zbiórek. Rodney Stuckey, który pod nieobecność Knighta (ten doznał urazu, o czym pisałem powyżej), musiał wziąć ciężar zdobywania punktów na swoje barki.Z pewnością nie może zaliczyć tego występu do udanych. Tej nocy zdobył 17 punktów, ale rozdał tylko 3 asysty, rzucając na słabej skuteczności – 5/13 z gry.

Jeśli chodzi o szeregi przyjezdnych z Nowego Orleanu, to swoje season-high rozegrał dziś Trevor Ariza. „Szerszeń” zdobył 26 punktów, zebrał 7 piłek i rozdał 4 asysty, trafiając solidne 9 na 12 rzutów z gry i 2 na 3 zza łuku. Kroku dotrzymywał mu, ostatnio bardzo dobrze dysponowany – Greivis Vasquez, autor 14 punktów, 6 zbiórek i 9 asyst. Reszta, tak naprawdę nic ciekawego nie pokazała .

Chociaż każda drużyna marzy o wygranej, widać, że już wszyscy w Nowym Orleanie myślami są przy przyszłorocznym drafcie, a w głowie słyszą słowa Davida Sterna: – „New Orleans Hornets select: ……….”.

Statystyki:
*Detroit trafili 2/10 (20%) rzutów zza łuku, przy 4/12 (33.3%) gości;
*Hornets zebrali 38 piłek, gospodarze natomiast 42, w tym 15 na tablicy atakowanej;
*Obie drużyny zanotowały po 19 asyst;
*Hornets trafili 34/72 rzutów z gry, przy 35/78 rywali.

Skrót wideo: