Kiedy Anthony Davis trafił do Nowego Orleanu, fani mieli nadzieję, że nadeszło lepsze jutro. Po kilku latach przebudowy po odejściu Chrisa Paula, kiedy klub błąkał się w dolnej części tabeli, a kibice musieli oglądać graczy, którzy nie chcieli wychodzić na parkiet w barwach ich ulubionego zespołu. Po 7 latach od przybycia Anthony’ego Davisa można jasno stwierdzić, że ten projekt nie można nazwać udanym.
Pelicans mieli zamiar zaoferować Davisowi maksymalny kontrakt w to lato i modlić się o to, aby zawodnik chciał zostać. AD dał jednak jasno do zrozumienia już zimą, że tego nie zrobi i poprosił o wymianę. Wydaje się jednak, że po siedmiu latach niepowodzeń, do tego po prostu musiało dojść.
PRZESZŁOŚĆ
Od przyjścia Anthony’ego Davisa do Pelicans, zespół tylko dwukrotnie awansował do Playoffs. Tylko jednokrotnie przeszedł pierwszą rundę i stało się to dopiero w ubiegłym sezonie po fantastycznym pokonaniu Portland Trail Blazers 4-0. Przez 7 lat, Pelicans w sumie zanotowali ujemny bilans i tylko dwukrotnie mogli pochwalić się „zwycięskim sezonem” – w 2014-15 i 2017-18. To wyniki bardzo przeciętnej organizacji.
Przez 7 lat, Dell Demps i spółka starali się z całych sił umocnić skład i zbudować go wokół Anthony’ego Davisa. GM Pelicans dokonał agresywnej wymiany po Jrue Holidaya, która okazał się być zwycięska. Ściągnął do klubu defensywnego specjalistę w postaci Omera Asika, po tym jak Davis od początku swojej kariery odmawiał gry na centrze. Klub postanowił wcisnąć przycisk „reset” i odciąć się od wiecznie kontuzjowanych Ryana Andersona i Erica Gordona.
Klub wówczas podjął złe decyzje i ściągnął do siebie za zbyt duże pieniądze Solomona Hilla i E’Twauna Moore’a. Następne ruchy to już jednak kolejny raz szansa przekonania do siebie Anthony’ego Davisa i pokazanie mu, że są zaangażowani w 100%, aby stworzyć mu dogodne warunki pod zwyciężanie.
Poprzez całą tę drogę największym rywalem klubu były kontuzje. Kontuzje samego Davisa, Ryana Andersona, Erica Gordona, Tyreke’a Evansa, Jrue Holidaya, Solomona Hilla, Omera Asika i tej, która prawdopodobnie wprawiła w depresję cały stan Luizjany – DeMarcusa Cousinsa. Dokonując wymiany po Cousinsa, Dell Demps dał jasny sygnał, że jest gotów na gigantyczne ruchy. Duet Boogie/Davis miał zawojować ligę i kiedy ta para zaczęła wyglądać ze sobą fantastycznie, Cousins zerwał swój Achilles, a dalszą część historii wszyscy znamy. Boogie prosi o maksymalny kontrakt, Pelicans po prostu nie mogą sobie pozwolić na taką decyzję i najlepszy center ligi odchodzi za grosze leczyć się w Golden State Warriors.
Mecz z Houston Rockets, w którym DeMarcus Cousins zerwał Achilles i dzień w którym odszedł z Nowego Orleanu może być na zawsze zapamiętany, jako moment, w którym wszystko się w Pelicans posypało. Sezon 2018-19 to tylko pozorowanie, iż wszystko wciąż jest w porządku, wyniki i sama gra zespołu to jednak zweryfikowały.
Odpowiedzialnymi za porażki przez ten cały czas są zdecydowanie włodarze klubu. Zaczynając poprzez rodzinę Bensonów, którzy stawiali Pelicans zawsze i na każdym kroku ponad swój ukochany klub – Saints. Pelicans byli zarządzani i rządzeni przez Toma Bensona, który jako mężczyzna w bardzo podeszłym wieku wymagał od Della Dempsa ruchów na „już”, aby „tu i teraz” zacząć wygrywać. Dell nie miał szansy wykazać się jako GM i zbudować swój skład, który byłby JEGO składem. Nacisk, jaki był na niego wywierany z pewnością przełożyły się na decyzje o wymianie wszystkich możliwych picków w ostatnim czasie i myśleniu krótkoterminowym.
Kolejnym winowajcą, musi być też sam Anthony Davis, który nie jest liderem. To genialny zawodnik, top5 ligi NBA, który jednak nie jest i nie będzie typem Russella Westbrooka, LeBrona Jamesa, Stephena Curry’ego, Jamesa Hardena. To gość, który w szatni mało mówi, nie dowodzi zespołem. Były momenty, kiedy Pelicans przegrywali spotkania ze względu na jego brak pełnego zaangażowania w spotkanie. Były mecze, kiedy przechodził obok bez zainteresowania. Były momentami, kiedy mógł grać, ale przeszkadzał mu delikatny ból i kończył przedwcześnie spotkania. Były sezony, kiedy klub cierpiał ze względu na brak akceptacji swojej roli jak center w zespole. Anthony Davis nie jest w tej sytuacji bez winy, jego postawa w wielu przypadkach była stawiana pod znakiem zapytania i nie jest wykluczone, że gdyby jego mindset był bardziej podobny do wyżej wymienionych graczy – New Orleans Pelicans byliby teraz w zupełnie innym miejscu.
Pelicans przez 7 lat nie wygrali kompletnie nic. Od lat stawiani są w gronie zespołów, które „może awansują do playoffs” i dzieje się tak mając gracza top5 ligi w składzie. Wystarczy spojrzeć na to, jakie znaczenie dla wyników klubu ma sama obecność takich gości jak Westbrook, Harden czy LeBron. Takie organizacje po prostu wygrywają i nikt nie może z całą odpowiedzialnością powiedzieć, że aktualni Houston Rockets czy zeszłoroczni Cleveland Cavaliers to (wyjmując odpowiednio Hardena i LeBrona ze składu) to zespoły lepsze, niż Pelicans bez Davisa. AD nie był w stanie pociągnąć za sobą zespołu, uczynić kolegów lepszymi zawodnikami.
Pelicans mieli w tym sezonie do dyspozycji genialnego Jrue Holidaya, Nikolę Miroticia, Juliusa Randle’a, solidnego E’Twauna Moore’a. Wnoszących „coś” z ławki Franka Jacksona, Jahlila Okafora. Mimo to, Anthony Davis poległ aby ponieść ten zespół wyżej niż 10. miejsce na Zachodzie.
De’Aaron Fox i Buddy Hield są w stanie walczyć z Sacramento Kings o playoffs. Anthony Davis nie jest w stanie tego zrobić z Pelicans. Czas, aby porządnie się nad tym zastanowić.
TERAŹNIEJSZOŚĆ
Anthony Davis poprosił o wymianę. New Orleans Pelicans z bilansem 22-28 zajmują 13. miejsce na Zachodzie i startowaliby na ten moment z 10. miejsca w loterii draftu. Ten sezon można skreślić oficjalnie na straty, a dzięki decyzji Davisa o chęci odejścia już teraz, wyrządził dużą przysługę Pelicans.
Najgorszym możliwym scenariuszem, byłaby bowiem wymiana Pelicans przed trade deadline, w której klub poświęciłby picki w celu szybkiego ulepszenia składu i desperackiej próbie wejścia do playoffs, która prawdopodobnie i tak okazałaby się fiaskiem. Wówczas Pelicans zostaliby bez Anthony’ego Davisa, picków i perspektywy na przyszłość.
Wiedząc już teraz, że Anthony Davis chce odejść i będzie trzeba szukać za niego wymiany, Pelicans mogą spokojnie skupić się na budowaniu składu na przyszłość. Należy wymienić takich graczy jak Julius Randle czy E’Twaun Moore i dostać za nich cokolwiek, co pozwoli mieć wiekszą szansę na udaną przebudowę.
Najważniejsze to zachować rozwagę w dokonywaniu ruchów. Wiele klubów będzie składać oferty za Davisa, wiele z nich będzie brzmieć jak rozsądne wymiany. Lakers już teraz przygotowują ofertę z Brandonem Ingramem, Kylem Kuzmą i Lonzo Ballem. Takie oferty powinno się jednak natychmiast odrzucać.
Należy przeczekać z wymianą do lata. Powód? Pelicans muszą zobaczyć jak rozstrzygnie się sprawa loterii draftu – który pick wyląduje w Nowym Orleanie? Kto będzie miał #1 pick w drafcie? Czy ten ktoś będzie chętny oddać go za Davisa? Wówczas Pelicans mogliby pomyśleć o budowie wokół Zion Williamsona, który wydaje się być materiałem na supergwiazdę koszykówki.
Powód numer dwa to Boston Celtics. Ze względu na kontrakt, pod jakim gra Kyrie Irving – rozgrywający nie może trafić do tej samej drużyny w tym sezonie co Anthony Davis. To blokuje możliwość dokonywania wymiany z Celtics, którzy z pewnością nie chcieliby rozstawać się ze swoim najlepszym zawodnikiem. Boston ma jednak coś, czego żadna inna drużyna nie może zaoferować. Są to fantastyczni młodzi zawodnicy i od groma świetnych picków. Jayson Tatum, Jaylen Brown, Marcus Smart, pick Bostonu, pick Memphis, pick Sacramento, pick Clippers.
Oferta Boston Celtics w lato powinna być znacznie lepsza, niż oferta Los Angeles Lakers obsadzona wokół wątpliwego Ingrama i Balla oraz ograniczonego w potencjale Kuzmy. ROZWAGA I CIERPLIWOŚĆ.
Jedyną ofertą, nad którą będąc Dellem Dempsem mógłbym się pochylić to ta, która mogłaby przyjść z Filadelfii. 76ers z pewnością zastanawiają się teraz, czy warto pójść na całość i wymienić Bena Simmonsa oraz Markelle’a Fultza za Davisa. Stworzenie duetu Davis/Embiid mogłoby być straszne dla całej ligi. Dla Nowego Orleanu możliwość pozyskania Bena Simmonsa z pewnością mogłaby być kusząca.
sezon to również szansa na to, aby już zacząć przed Trade Deadline przebudowywać skład. W miejsce Randle’a można pozyskać młodego gracza i pick w drugiej rundzie. Więcej minut powinni dostać tacy zawodnicy jak Frank Jackson, Jahlil Okafor i Kenrich Williamsa. Więcej odpoczynku zyskać powinien też Jrue Holiday, który gra potężne minuty w tym sezonie, a to teraz on będzie liderem tego zespołu i będzie potrzebny zdrowy od następnego sezonu.
PRZYSZŁOŚĆ
Sezony poniżej 50% zwycięstw, brak awansów do Playoffs, modlenie się o pozostanie gwiazdy w mieście, pasmo nieszczęść i kontuzji. Gorzej, niż w ostatnich latach w zasadzie być nie może. Pelicans rozpoczną przebudowę, która wcale nie musi być bolesna.
Wymiana, która mogłaby dojść do skutku:
Boston Celtics dostają – Anthony Davis, Solomon Hill
New Orleans Pelicans dostają – Jayson Tatum, Gordon Hayward, pick Bostonu, pick Sacramento, pick Memphis.
Dostając taki pakiet od Bostonu, Pelicans mają w swoich szeregach młodą gwiazdę w postaci Tatuma, wokół którego można budować swój przyszły skład. Do tego wszystkiego fantastyczne picki, z których jest szansa, aby pozyskać wartościowych graczy. Przebudowa po temu podobnej wymianie, może być krótka i bardzo skuteczna.
Wymiana z Boston Celtics mogłaby dojść do skutku 1. lipca. Wymiana musiałaby być jednak dogadana przed draftem – wówczas Celtics draftowaliby dla Pelicans, wiedząc, że za kilka dni ich koszulkę dostanie w ręce jeden z najlepszych zawodników w lidze.
Anthony Davis kończy swoją przygodę w Nowym Orleanie. Fani Pelicans mogli oglądać przez wiele lat jednego z najlepszych zawodników ligi i najlepszego zawodnika w historii tego klubu. Nie można mieć żalu do Davisa, że chce znaleźć lepsze miejsca dla siebie do wygrywania. Epoka NBA, w której żyjemy to epoka superteamów i wielkich graczy grający pod jedną nazwą. Wydaje się, że moment na rozstanie New Orleans Pelicans i Anthony’ego Davisa po prostu już nadszedł. Klub i zawodnik dotarli do momentu, w którym niewiele było miejsca na rozwój. Istnieje duża szansa, że Pelicans i Davis wyjdą na rozstaniu na plus. Wiele wskazuje na to, że gracz trafi do zwycięskiej organizacji i będzie miał szansę walczyć o wymarzony tytuł. Klub zyskuje natomiast szansę nauki na swoich błędach, wciśnięcia przycisku „reset” i zbudowania młodego i walecznego składu od nowa.
Nie powinno być płaczu, nie powinno być również żalu ani złości. Pelicans nie są w złym położeniu, klub będzie miał od teraz wiele szans, aby chęć odejścia Anthony’ego Davisa zamienić w pozytyw i wygrać dla siebie lepszą przyszłość.