Kilka minut dobrej gry nie wystarcza w Portland

http://a2.fssta.com/content/dam/fsdigital/fscom/NBA/images/2015/10/28/102815-NBA-Portland-guard-CJ-McCollum-reacts-after-making-3-pointer-MM-PI.vadapt.620.high.16.jpgO ile porażka, a nawet i lanie było czymś co można było się spodziewać w meczu z Golden State Warriors, tak pomimo drugiego dnia w back-to-back starcie z Portland Trail Blazers miało zostać wpisane do terminarzu jako zwycięstwo. Pelicans wciąż rozbici wieloma kontuzjami nie potrafili kolejny raz odnaleźć rytmu gry – dużo strat, seryjne pudła i fatalna obrona.

Blazers szybko wykorzystali słabą grę przyjezdnych i rozszalał się szczególnie ich backcourt – C.J. McCollum zamienił się w pewnym momencie w Stephena Curry’ego i rzucił 22 punkty w pierwszej kwarcie, kończąc w sumie z 37 „oczkami”. Niewidoczny kolejny dzień z rzędu byli liderzy New Orleans – Anthony Davis i Eric Gordon.

Pelicans pozwolili rzucić sobie 70 punktów w dwie pierwsze kwarty rzucając przy tym samemu zaledwie 43. Było bardzo blisko powiększenia się straty, gdy w pierwszych minutach drugiej połowy Blazers znów rozpoczęli swoje strzelanie. Szybko zareagował jednak Alvin Gentry ściągając bezużytecznego w tej partii Kendricka Perkinsa i wrzucając na parkiet Ryana Andersona, który jako jedyny miał dziś niezły dzień i trzymał w pewnym momencie w pojedynkę wynik trafiając raz po raz z dystansu.

Przyjezdni byli jeszcze w pewnym momencie bliscy odrobienia całkowitej straty, gdy w ostatniej kwarcie Anthony Davis zaczął grać jak na kandydata do MVP przystało trafiając trzy rzuty zza łuku z rzędu. Pellies zeszli do -9 punktów, a Terry Stotts poprosił natychmiast o czas. Wówczas Blazers wprowadzili Damiana Lillarda i C.J. McColluma, którzy nie pozwolili do końca spotkania już aby tak olbrzymia przewaga stopniała do zera.

Pelicans odnieśli sprawiedliwą porażkę w Oregonie. Taka postawa jak w pierwszej połowie jest kompletnie nie do przyjęcia. Brak zaangażowania, głupie zagrania i straty. Głowa w dół po kilku słabszych posiadaniach.

Nie ma co się dziwić, że zespół gra poniżej oczekiwań jeśli Twoim jedynym zdrowym rozgrywającym, jest Ish Smith, który nie wie co to pick’n’roll, podaje piłki za siebie, a Anthony’ego Davisa szuka lobem zagrywając mu kilka metrów nad tablicą.

Są jednak jasne strony tej fatalnej porażki. Davis trafił trzy trójki w meczu, widać postęp. Jednak co jest najważniejsze to gra całego zespołu w drugiej połowie, która wyglądała już zdecydowanie lepiej, a momentami Blazers byli przestraszeni jak szybko ich przewaga zaczyna topnieć wobec lepszej gry Jrue, Ryana czy Davisa. Ofensywny Rating w ostatnich 24 minutach Pelicans wynosił 110 pkt, przy Defensywnym 93.8. Gdyby takie rezultaty Pelikany byłyby w stanie utrzymywać całe 48 minut to można byłoby się spodziewać odwrócenia wyniku.

 

Kolejne spotkania to pierwszy mecz domowy. Pech chciał, że w takiej dyspozycji nie będzie dane Pelikanom zagrać ze słabszą drużyną aby podbudować morale w szatni – zagrają bowiem z Golden State Warriors. Mecz o godzinie 0:30 czasu polskiego z soboty na nadzielę.