Lakers mniej przyjaźni od Clippers

Niespodzianki nie było – gracze New Orleans Hornets dzisiejszej nocy przegrali swój kolejny mecz w tym sezonie. Tym razem od drużyny prowadzonej przez Monty Williamsa lepsi okazali się Los Angeles Lakers. Wydarzeniem spotkania było przekroczenie granicy 30.000 punktów przez Kobe Bryanta. 

Dzisiejsze spotkanie było rywalizacją drużyn będących w znaczącym kryzysie, o ile w obliczu kontuzji czołowych graczy Hornets słabsza forma jest uzasadniona to jednak słaba postawa wzmocnionych przed sezonem Lakers może dziwić. „Szerszenie” nie potrafili jednak wykorzystać tego faktu ulegając swoim rywalom po niekoniecznie słabszej grze.

1 kwarta była pokazem bardzo dobrej gry Hornets, którzy nie wystraszyli się znacznie wyżej notowanego rywala. Wynik spotkania otworzył Dwight Howard w łatwy sposób ogrywając Robina Lopeza. Pierwsze minuty pierwszej kwarty zdecydowanie należały do byłego gracza Orlando Magic, który zaliczył 5 punktową serie.

„Szerszenie: nie pozostali jednak dłużni raz po raz odpowiadając rywalom w czym główny prym wiodła trójka Vasquez-Anderson-Lopez wyprowadzając Hornets na prowadzenie 12-7.  Podopieczni Monty Williamsa na tym nie poprzestali, konsekwentna gra w obronie i stabilność w ataku zapewniła najwyższe w tym meczu prowadzenie 23-16. Koniec kwarty nie wyglądał jednak tak kolorowo- debilna strata Riversa zapoczątkowała 4 punktową serie Lakersów. Po pierwszych 12 minutach mieliśmy okazję cieszyć się prowadzeniem 23-20.

Obraz gry w drugiej kwarcie nie różnił się diametralnie od tego co mieliśmy okazje oglądać na początku spotkania. Obie drużyny w dalszym ciągu grały na zasadzie punkt za punkt. Inicjatywę w spotkaniu w dalszym ciągu inicjowali gospodarze, którym momentami udawało się uzyskiwać 6 punktową przewagę. Pod koniec pierwszej drugiej kwarty Bryant miał okazję na wyrównanie wyniku, jednak nie wykorzystał jednego rzutu osobistego ustalając wynik na 48-47.

3 kwarta była pokazem bezsilności „Szerszeni”, praktycznie żaden rzut nie chciał wpaść do kosza co skutecznie wykorzystali Los Angeles Lakers popisując się 12 punktowym runem. Nadzieję na odrobienie wyniku dał Vasquez jednak Hornets szybko zostali sprowadzeni na ziemie rzutem za „3” Meeksa, który powiększył przewagę gości do 10 punktów. Wydawało się, że przewaga ta utrzyma się do końca jednak w końcowych sekundach kwarty celną „trójką” popisał się Darius Morris. Na ostatnie 12 minut meczu obie drużyny wychodziły przy wyniku  64-77.

W związku z tym, że dzisiaj obejrzeliśmy dwie różne twarze Hornets ciężko było oczekiwać czegokolwiek po 4 kwarcie. Lakersi jednak dalej grali swoją konsekwentną koszykówkę nie pozwalając ani przez moment zbliżyć się rywalom. Spotkanie zakończyło się wynikiem 87-103.

W drużynie Hornets tradycyjnie najlepszymi graczami byli Ryan Anderson (31 punktów, 9 zbiórek) oraz Greivis Vasquez (16 punktów, 9 asyst)

W Los Angeles Lakers z pewnością należy wyróżnić Dwighta Howarda (18 punktów, 8 zbiórek) oraz Kobe Bryanta  (29 punktów, 6 zbiórek).

 

Kolejnym rywalem New Orleans Hornets będzie zespół Memphis Grizzlies, pomimo tego, że nic nie wskazuję na wygraną „Szerszeni” nie pozostaję nic innego niż trzymać kciuki za podopiecznych Monty Williamsa. Spotkanie odbędzie się o godzinie 2:00 w nocy z piątku na sobotę.