New Orleans Pelicans nie zdołali wygrać czwartego spotkania z rzędu i u siebie w domu ponieśli porażkę z rywalem z dywizji, Dallas Mavericks. Nie trzeba ukrywać, że takie wygrane naszych sąsiadów mogą zaboleć Monty’ego Williamsa i jego zespół w późniejszym etapie sezonu podwójnie.
Pelikany były bardzo blisko wygranej. Ba, była ona na wyciągnięcie ręki. Pellies wyglądali jak drużyna znacznie lepsza, której brakowało dzisiejszego dnia przede wszystkim skuteczności. Gdyby nie kłopoty rzutowe Tyreke’a Evansa czy Anthony’ego Morrowa, Mavericks wyjeżdżaliby z Nowego Orleanu z jedną porażką na koncie więcej.
Pelicans mieli szansę wygrać spotkanie aż do ostatnich kilkunastu sekund, gdy w grze utrzymywał nas przede wszystkim fenomenalny dzisiaj Jrue Holiday. Trafił on kilka arcyważnych rzutów. Z drugiej strony nie do powstrzymania był Dirk Nowitzki i jego jumper, którym wymusił faul i zdobył kilka punktów przed końcem. Eric Gordon miał w ostatnich sekundach szansę na doprowadzenie do dogrywki rzutem za trzy, ale piłkę oddał do nieco lepiej ustawionego Ryana Andersona. Pech chciał, że nasz nowoorleański Larry Bird z meczu z Chicago Bulls spudłował rzut i zwycięstwem cieszyli się Mavs.
Nie można jednak powiedzieć nic złego o grze Pelicans. Zaangażowanie było ogromne, w obronie również spisywano się bardzo dobrze, a ofensywa wreszcie od kilku spotkań jest płynna, a piłka wciąż się przemieszcza. Nie ma już sytuacji gdy przez 15 sekund zawodnicy ustawiają się pod daną zagrywkę. Zabrakło tylko jednego bardzo ważnego czynnika, który wspominany był już wielokrotnie – skuteczności.
Rekordową noc zaliczył Al-Farouq Aminu, który pod nieobecność Anthony’ego Davisa wydaje się przejmować jego rolę. Nigeryjczyk jest chyba najbardziej zaangażowanym zawodnikiem w naszej drużynie. Zdobył dzisiaj aż 16 punktów i zebrał 20(!!!) piłek z tablic. Jrue Holiday zanotował najlepszy występ w barwach Pelicans zdobywając 26 „oczek”, 9 asyst i 4 zbiórki.
Nieźle spisał się Ryan Anderson, autor 18 punktów i 14 zbiórek, ale zabrakło po jego stronie dzisiaj zdecydowanie trafień (tylko 6-19 z gry). Eric Gordon miał solidne 15 „oczek”, a Jason Smith 12 punktów i 9 zbiórek.
Ławka Pellies bez Andersona zdobyła dzisiaj zaledwie 10 punktów. 8 z nich zdobył Tyreke Evans, ale był on też aż 1-9 z gry. Wstrzelić ewidentnie nie potrafił się też Anthony Morrow, który w pewnym momencie aż na siłę starał się przełamać i rzucał co tylko wpadło w jego ręce na dystansie. Skończyło się na na 0-5.
Po stronie Dallas aż 21 punktów i 7 zbiórek zanotował najlepszy Europejczyk w historii NBA. Monta Ellis miał 14 „oczek” i 10 asyst. Vince Carter dał 15 punktów z ławki.