W ostatnich godzinach w NBA zaczęło się pojawiać bardzo dużo plotek transferowych. Jest to głównie spowodowane datą 15. grudnia, która oznacza dla wielu Generalnych Menadżerów więcej swobody na rynku. Pierwszą wymianę dokonał już genialny Masai Ujiri, który najpierw po oddaniu Andrei Bargnaniego (Knicks) oddał tym razem wysoki kontrakt Rudy’ego Gay’a. To jednak w Toronto nie koniec zabaw, bowiem walizki powoli może pakować też Kyle Lowry.
New Orleans Pelicans mają również bardzo wiele łakomych kąsków, które z chęcią wiele klubów chciałoby przejąć. Wśród nich bez wątpienia jest Ryan Anderson, przymierzany wielokrotnie z Houston Rockets (saga z Asikiem). Ostatnie godziny potwierdzają jednak też, że silnym skrzydłowym Pelikanów zainteresowani są też Memphis Grizzlies.
To wciąż zaledwie jednak plotki. Główną postacią jest bowiem Zach Randolph, którego Niedźwiadki oferują wielu klubom. Ich głównym celem jest jednak najlepszy stretch-four ligi, który miałby mocno odświeżyć zespół z Memphis i stworzyć niezły duet z wkrótce wracającym na boisko Marc Gasolem.
Generalny Menadżer zespołu ze stanu Tennesse musiałby jednak niewątpliwie dorzucić coś więcej.
Jak uważacie – czy Dell Demps powinien w ogóle zaczynać rozmowy transferowe, które miałyby na celu handel najlepszego punktującego drużyny?