To chyba mała niespodzianka. Tuż po zakontraktowaniu Bo McCalebba doszła do nas wiadomość, że New Orleans Pelicans wobec kontuzji Jrue Holidaya i Norrisa Cole’a ściągną kolejnego rozgrywającego – weterana Nate’a Robinsona. 31-letni już Nate borykał się w ostatnim sezonie z brakiem formy i problemami z kolanem. Był to jego najsłabszy rok w karierze, który spędził w Denver Nuggets (rozwiązał kontrakt) oraz Los Angeles Clippers.
Teraz swojej szansy chce spróbować w NBA, być może ostatni raz w karierze – w Nowym Orleanie. Jego umowa z klubem to 1-roczny kontrakt, który według Johna Reida nie jest w pełni gwarantowany. Bardzo możliwe, iż Nate załapie się do ostatecznej 15-tki, ale Pelicans wobec problemów zawodnika z kontuzjami zastrzegła sobie możliwość bezproblemowego zwolnienia.
Nate Robinson to wszystkim świetni znany rozgrywający. Swego czasu gwiazda New York Knicks, później kluczowy rezerwowy walczących o mistrzostwo Boston Celtics, ostatnim ważnym przystankiem w karierze Robinsona było Wietrzne Miasto i Chicago Bulls, gdzie zastąpił Derricka Rose’a i szalał w Playoffs 2013 w serii z Brooklyn Nets.
Robinson to wyjątkowo niski rozgrywający, który jednak jak mało kto, potrafi przemienić to w swój atut. Fantastycznie gra po zasłonach, posiada niezły rzut z dystansu i dobre oko, które może nie wykorzystuje dostatecznie często. Przede wszystkim, co najważniejsze dla Alvina Gentry’ego – uwielbia biegać w kontrze i jest znakomitym kolegą w szatni.
Jak potoczy się dalsza historia Nate’a z Pels, musimy poczekać jeszcze przynajmniej 2 tygodnie. Pierwsze co musi zrobić to wygrać prawdopodobnie rywalizację o pozycję z Bo McCalebbem.