Analiza: Pelicans 116 – 115 Rockets

Pelicans Get Comeback Road Victory vs. Rockets

New Orleans Pelicans w inauguracyjnym spotkaniu rozpoczynającym tegoroczny preseason pokonali wzmocnionych w te lato Houston Rockets. Najlepszymi zawodnikami na parkiecie okazali się Anthony Davis, Anthony Morrow oraz Austin Rivers. Nieciekawy debiut zaliczył natomiast Jrue Holiday oraz Tyreke Evans, który odniósł kontuzję kostki już w drugiej kwarcie spotkania.

Całe spotkanie przebiegało tak jak można było się tego spodziewać. Momenty bardzo dobre były przeplatane z tymi bardzo słabymi. Zawodnicy w mecz weszli trochę ospale, a większość z nich była po prostu „zardzewiała”.

Konfrontacja pierwszych piątek na początku spotkania była zdecydowanie na korzyść Rakiet, którzy w pierwszej kwarcie zdominowali Pelicans. Największe problemy stwarzał Dwight Howard, który momentami – szczególnie dla Grega Stiemsmy – był nie do zatrzymania. Dopiero później kiedy na parkiet wchodzili kolejno rezerwowi – Smith, Evans, Rivers, Onuaku wyglądało to znacznie lepiej i przyjezdni z Nowego Orleanu podgonili gospodarzy.

W drugiej połowie różnicę zrobili Austin Rivers, Anthony Davis i fenomenalny Anthony Morrow. Ta trójka konsekwentnie doprowadziła do małej przewagi, którą utrzymano już do końca.

| boxscore |

ANALIZA:

Jrue Holiday – chyba najgorszy zawodnik na parkiecie po stronie Pelikanów. Preseason powinien się dla niego zacząć jakoś miesiąc później – wyglądał bardzo ospale, a każdy jego ruch był wyprzedzony obroną przeciwnika. Patrick Beverley ośmieszył go w kilkadziesiąt sekund, kiedy to w dwóch akcjach z rzędu przejął mu bez jakichkolwiek problemów piłkę z rąk. W sumie stracił ją aż 8 razy, a po 27 minutach na parkiecie wyleciał z meczu z sześcioma faulami. Rozgrywający w nowym zespole ma na pewno najtrudniej, bowiem musi poznać nowych kolegów, ułożyć i zapamiętać wszystkie zagrywki. Dlatego całe szczęście, że to tylko preseason. Ocena: 2-

Anthony Morrow – jedyny zawodnik pierwszej piątki, który jest +/- zdecydowanie na plusie. Bez niego Pelicans przegraliby ten mecz z kretesem. Znakomity strzelec, jeden z najlepszych jacy pojawiali się w tej grze kiedykolwiek – perfekcyjnie ułożona ręka. Z ogromną łatwością zdobył największą ilość „oczek” w spotkaniu. Przez cały czas szukał dogodnych pozycji, rozciągał grę i robił to co wymaga od niego Monty Williams. Jedyne co można mu zarzucić to grę w obronie, gdzie kilkakrotnie zaspał przy pilnowaniu łuku skąd Rockets bombardowali Pelicans. Ocena: 5

Al-Farouq Aminu – mało minut na parkiecie i w konsekwencji mało widoczny. Nie dostał zbyt wielu szans aby skonfrontować swoje siły również ze słabszym składem Rockets. Jego głównym zadaniem była gra w obronie z której wywiązał się bardzo dobrze. Ocena: 4-

Anthony Davis – widzieliśmy go zaledwie 26 minut, a mimo tego zrobił chyba największą różnicę w meczu kiedy rozszalał się na przełomie trzeciej i czwartej kwarty. Ofensywnie wyglądał bardzo dobrze i wzmocnił się chyba w każdym możliwym aspekcie gry. Zaskakiwał grą tyłem do kosza, pod koszem, z dala od niego i potrafił totalnie wyprowadzić z równowagi obrońców. Nieosiągalny na tablicach, gdzie swoją przewagą ramion mógł momentami robić co zechciał. Nie mógł się wykazać natomiast zbytnio w obronie, gdzie przez większość pobytu AD na parkiecie w pomalowanym dominował Dwight Howard. Ocena: 5

Greg Stiemsma – mało można napisać o jego występie. Nie poradził sobie z Supermanem i na parkiecie spędził 10 minut, podczas których był kompletnie niewidoczny. Ocena: 2

Jason Smith – bardzo dobry występ ciągłego rezerwowego drużyny z Luizjany. Odmienił grę Pelikanów swoim silnym rzutem z półdystansu i od momentu kiedy wszedł na parkiet wszystko powoli zaczynało się układać. Jak zwykle bardzo aktywny i szukający gry. Ocena: 4

Tyreke Evans – najważniejsze jego przypadku to w tej chwili, aby skręcona kostka nie wykluczyła go z gry na zbyt długo. Prześwietlenie nie wykazało złamania i to jest jedyny pozytywna wiadomość w tej sprawie. W 10 minut na parkiecie zdobył 7 punktów i zaliczył akcję 2+1. Szukał gry 1 na 1 i wbijał się po swojemu w obronę przeciwników. Ocena: 3

Arinze Onuaku – bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Big O był dzisiaj naprawdę „big” pod koszem. Kupa mięśni radziła sobie momentami nawet 1 na 1 z Dwightem Howardem. Arinze został najlepszym zbierającym Pelikanów, a jego zdobyte punkty po zbiórkach ofensywnych mogą się w przyszłym sezonie momentami bardzo przydać. Ocena: 4-

Austin Rivers – zagrał tak jak było zapowiadane. Szybki, efektowny, efektywny i przede wszystkim odmieniony mentalnie. Zdobył 21 punktów, przy tym nie przestając myśleć również o tym, że Monty Williams wymaga od niego aby był na boisku rozgrywającym. Odnotował 5 kluczowych podań i ułatwiał znacznie życie swoim nieco starszym kolegom. Kolejny raz pokazał, że ma ogromny potencjał w obronie. Chyba grał bronił najlepiej ze wszystkich obwodowych przeciwko Jamesowi Hardenowi. Wciąż pozostaje jednak praca nad rzutami wolnymi – 7/13 z linii. Ocena: 5-

Lazar Hayward – zagrał zaledwie 10 minut, ale w kilkanaście sekund wygrał dwoma przechwytami spotkanie Pelicans w końcówce. Będzie zapewne wciąż walczył o miejsce w składzie. Ocena: 3

Lance Thomas – oczekiwałem od niego gry jaką pokazał nam m.in. podczas Ligi Letniej w Las Vegas. Okazało się zupełnie inaczej i przez 19 minut nie zrobił praktycznie nic. Kompletnie niewidoczny przeciwko Rockets. Ocena: 2

W dzisiejszym spotkaniu udziału nie wzięli kontuzjowani Darius Miller (stopa) oraz Brian Roberts (kostka). Monty Williams zdecydował, że nie zagra również Eric Gordon (powrót do formy) oraz Ryan Anderson, który w Houston prawdopodobnie nawet się nie pojawił. Nieznane są dokładne przyczyny nieobecności Ryno – możliwe, że wraca do siebie.