Pelicans 80 – 96 Spurs

Pelicans forward Luke Babbitt looks for an open man while being defending by Spurs forward Austin DayeNajdłuższa zwycięska seria Pels tego sezonu dobiegła końca, do czego przyczyniły się w głównej mierze kontuzje oraz fantastyczni jak zawsze San Antonio Spurs. Przez kontuzję kostki, do której doszło już w pierwszych minutach starcia z Jazz nie wystąpił dzisiaj Anthony Davis. Skrzydłowy powinien być jednak gotów do gry już na poniedziałkowe starcie. Zabrakło również standardowo już Holidaya, Smitha, Andersona i Gordona. Wrócił natomiast Roberts i Rivers.

Ostrogi przejęli spotkanie już od pierwszych minut. Piątka Pelikanów nie była w stanie nawet zagrozić drużynie Gregga Popovicha, która już po ledwie 20 minutach meczu była pewna siebie, a czarodziej Pop postanowił kolejny raz sprawdzić swoich rezerwowych, którzy w tym roku grają porównywalnie dużą ilość minut co główni zawodnicy SAS.

Wobec takiej postawy graczy obydwu zespół koniec meczu był pokazem sił rezerwowych, gdzie pokazać mógł się Austin Rivers czy Brian Roberts. Szczególnie cieszy w ostatnich miesiącach postawa 10. wyboru Hornets z draftu 2012. Syn coacha Clippers poczynił duże postępy, widać to w punktach zdobywanych na mecz czy ilości minut jakie dostaje od Williamsa. Jest to gest coraz większego zaufania do młodego obwodowego.

Pierwszą piątka Pelicans zdobyła dzisiaj zaledwie 29 punktów. Najlepszym strzelcem zespołu okazał się powracający do składu po kontuzji kolana Brian Roberts – 18 punktów i 5 asyst. Wspominany Austin Rivers zapisał na swoim koncie drugie najlepsze 16 „oczek” i 6 zbiórek.

Po stronie Spurs najlepiej zagrał duet Ginobili i Belinelli. Argentyńczyk zagrał na poziomie 15 punktów, 5 zbiórek i 4 asyst, a Włoch miał 18 punktów i 4 asysty.