7. lutego New Orleans Pelicans mieli gościć u siebie Indiana Pacers. To był dobry moment, aby podjąć rozpędzoną drużynę z Indianapolis, bowiem na liście kontuzjowanych znajdował się m.in. lider ekipy – Victor Oladipo. Niestety, tuż przed pierwszym gwizdkiem pojawiły się niemałe problemy z warunkami w hali.
Na parkiecie w Smoothie King Center pojawiło się sporo wody – powód? Przeciek w dachu. Gospodarze starali się poradzić z problemem, mecz był przekładany o kilkadziesiąt minut, aż ostatecznie zapadła decyzja – spotkanie musi zostać odwołane. Aż do dzisiaj nie była znana data rozegrania meczu, a ta okazała się mocno krzywdząca Pelicans.
Najbardziej optymalną datą wydawał się dzień po All-Star Weekend, kiedy obie drużyny mają naprawdę sporo wolnego. Zarówno Pacers, jak i Pelicans kosztowałoby to jedynie 1 dzień mniej wolnego od reszty ligi. To nie aż tak dużo.
Pels will have to play 7 games from Mar. 15-Mar. 24. That's insane https://t.co/piKBCNiZLm
— Will Guillory (@WillGuillory) February 15, 2018
Liga NBA podjęła jednak inną decyzję. Spotkanie z Pacers odbędzie się 21. marca. Dlaczego to zły wybór? Pelicans czekać będzie prawdziwy maraton, bowiem przez taki wybór, będą musieli rozegrać aż 3 spotkania w 3 noce. Aby było jeszcze zabawniej, do tego back-to-back-to-back, Pellies podejdą tuż po wcześniejszym back-to-back (17/18 marzec to spotkania z Houston i Bostonem).
20 marzec – Dallas Mavericks
21 marzec – Indiana Pacers
22 marzec – Los Angeles Lakers
Jedynym pocieszającym aspektem wydaje się, iż te trzy mecze odbędą się w Nowym Orleanie i podopieczni Alvina Gentry’ego nie będą musieli spędzać grubych godzin w samolocie.
Taki obrót sprawy może okazać się brutalny w skutkach. Kto wie, czy o awansie do Playoffs nie zadecyduje właśnie nawet jeden mecz.