Greg Oden to jeden z największych zaprzepaszczonych talentów ostatnich lat. Wybrany z pierwszym numerem w drafcie 2007 roku zagrał w sumie w zaledwie 82 meczach sezonu regularnego. Wszystko to przez ciągłe problemy z kolanami o których można byłoby napisać dłuższą książkę niż o samym Odenie. Greg ostatni mecz zagrał 5 grudnia, 2009 roku. W tym sezonie chciałby wrócić na parkiet i spróbować jeszcze raz powalczyć o swoje marzenia i wielką karierę.
Chętnych na piekielnie utalentowanego centra z pewnością nie brakuje. Do głównych faworytów w pozyskaniu tego zawodnika zaliczało się przede wszystkim Cleveland Cavaliers, którzy jednak po tym jak ściągnęli Andrew Bynuma odpadli w wyścigu po 25-latka. Inni zainteresowani to m.in. Miami Heat czy San Antonio Spurs, a dziś dotarła do nas informacja, że zaliczyć można do tych ekip również New Orleans Pelicans. Ostatnio pojawiło się dużo krytycznych opinii w stronę Odena, zarzucając mu to, że nie chciał zagrać podczas Ligi Letniej. Wielu uważało, że jeżeli naprawdę zależy mu na powrocie do NBA, wywalczeniu sobie kontraktu to powinien ruszyć „tyłek” i pokazać czy wciąż potrafi grać w koszykówkę.
Jak się jednak okazało były zawodnik Portland Trail Blazers pojawi się w Las Vegas i spotka się z trzema drużynami. Tematem rozmów miałby być kontrakt i rola w drużynie. Z kim Greg miałby się spotkać? Dallas Mavericks, Sacramento Kings i New Orleans Pelicans.
W Dallas przegrano walkę o Dwighta Howarda, a później o Andrew Bynuma. Można by rzecz, że Mark Cuban z Planu „A” zszedł już po samo „C” i jest zdeterminowany dołączyć do Dirka Nowitzkiego i Monty Ellisa, Grega Odena. Dallas mogą zaoferować również Odenowi więcej pieniędzy niż pozostałe drużyny.
Greg Oden może jednak szukać szans u contendera, w postaci Miami Heat i San Antonio Spurs. Te dwie drużyny gwarantują wygrywanie i też niemałe pieniądze.
Jeżeli chodzi o drużynę z Nowego Orleanu to w „naszym” przypadku na duży plus trzeba przypisać sztab szkoleniowy. Greg Oden mógłby się sporo nauczyć od Randy’ego Ayersa i Monty’ego Williamsa, z którym przyjaźnił się jeszcze w Portland kiedy to aktualny head coach Pelikanów był jeszcze asystentem trenera. Największym problemem są tutaj pieniądze, których Pellies zaoferować zbyt dużo nie mogą. Szczególnie tak bardzo ryzykownemu graczowi jakim jest przecież Oden.
Jeżeli Pelicans udałoby się namówić Grega na niski kontrakt, w dodatku w połowie niegwarantowany to byłby to zdecydowanie steal. Dell Demps w takim przypadku nie ryzykowałby wiele, a zyskać mógłby cennego centra, który mógłby wziąć na siebie kilkanaście minut na środku, gdzie wciąż nie mamy klasowego zawodnika.
Sam jestem bardzo ciekaw jak rozwiąże się sprawa z Odenem i czy ma jeszcze jakiekolwiek szanse na powalczenie w lidze NBA.