New Orleans Pelicans mieli mocno stać rozgrywającymi w tym sezonie. Pech chciał, że do grania na pełnych obrotach lekarze wciąż nie chcą dopuścić Jrue Holidaya, aby nie powtórzyć błędu sprzed roku. Z gry wypadł również na ponad dwa miesiące Tyreke Evans, który miał w nowym systemie objąć rolę głównego playmakera. Nie widzimy również na parkiecie od początku sezonu Norrisa Cole’a – rozgrywający, który będzie musiał pokazywać się w tym roku z jak najlepszej strony wobec sytuacji kontraktowej, podkręcił niestety mocno kostkę. Generalny Menadżer Pelicans sięgnął wobec tego po Isha Smitha.
Kim jest Ish Smith? To 27-letni point guard, który w lidze NBA spędził już 6 lat, podczas których zwiedził już 9 klubów. W żadnym z nich nie zatrzymał się na więcej niż 2 sezony, a tylko w Orlando Magic grał przez 2 lata. Ish miał swoje lepsze i gorsze momenty w Phoenix Suns, gdy ci z całych sił w sezonie 2013-14 niespodziewanie walczyli o playoffy. Rok później nie potrafił znaleźć klubu, ale pomocną rękę wyciągnęli do niego Oklahoma City Thunder i podpisali z nim umowę na warunkach ‚hardship exception’, które przyznawane jest przez ligę wobec trudnej sytuacji kadrowej (kontuzje).
Ish nie spisał się w Thunder, ale mimo to został tam na ponad 30 spotkań będąc bardzo głębokim rezerwowym, aby później odpalić w Philadelphia 76ers, gdzie każdy ma szansę stać się gwiazdą zespołu. Smith wykorzystał to i w 25 spotkań wyrobił sobie opinię przyzwoitego rozgrywającego, który nie grzeszy rzutem, ale potrafi nieźle dograć i grać szybką koszykówkę.
Właśnie tego wobec kontuzji potrzebował Alvin Gentry. Początkowo wybór padł na Nate’a Robinsona, który jednak wobec problemów ze zdrowiem nie był w stanie dobrze wejść w system Pelikanów. Wówczas zatrudniono również Isha Smitha i to ten zawodnik na otwarciu sezonu z Golden State Warriors był tak naprawdę pierwszym rozgrywającym New Orleans Pelicans, będąc z zespołem zaledwie kilkanaście godzin. Początkowo widać było, że gracz ten nie miał pojęcia co ma zagrać, gdzie wbiegnąć i czy jest na parkiecie czy w supermarkecie. Tak się jednak złożyło, że był jednym z lepszych zawodników Pellies, a jego rola natychmiastowo wzrosła. Czy to dobrze?
Po 6 spotkaniach Ish Smith jest piątym najlepszym asystującym ligi ze średnią 7.5 – przed nim znajdują się jedynie tacy zawodnicy jak Russell Westbrook, Rajon Rondo, Ricky Rubio, John Wall i TJ McConnell (magia Sixers). Co ciekawe, Ish ma również najniższy wskaźnik strat pośród 13 najlepszych asystentów ligi, traci bowiem zaledwie 1.8 piłek średnio na potyczkę.
Ma on również całkiem sprawne ręce, dobry zmysł defensywny, dzięki czemu notuje ponad 1.7 przechwytów. Nie jest jednak prawdą, że Smith to dobry obrońca – jego Defensywny Rating wynosi aż 112. Na jego pozycji przeciwnicy rzucali odpowiednio 40, 21, 53, 8, 19(rezerwowy 15), 19 punktów. Ish Smith nie może poradzić sobie z silniejszymi zawodnikami, jest często zgubiony podczas rotacji, przez co sporo roboty ma i tak przemęczony Anthony Davis uganiający się za niskimi graczami.
Nie będzie to chyba nic strasznego jeśli powiem, że gdy na liście meczowej nie ma Jrue Holidaya czy Tyreke’a Evansa to New Orleans Pelicans mają najsłabszy zestaw rozgrywających w lidze. Straszne może być jednak to, że system ofensywny Alvina Gentry’ego opiera się właśnie głównie na dobrym rozgrywającym – Steve Nash, Chris Paul, Stephen Curry. Jeśli tak na to popatrzeć, to mając do dyspozycji Toney’a Douglasa i Isha Smitha ciężko nie zagrać na początku sezonu na bilans 0-6. Zwłaszcza jeśli twoim rywalem byli 2x Golden State Warriors i 1x Atlanta Hawks. To czołowe zespoły ze swoich konferencji.
Odchodząc jednak od defensywnych braków Isha Smitha, które da się mimo wszystko czasami jeszcze ukryć w uproszczonym systemie obronnym Darrena Ermana, tak największe problemy New Orleans Pelicans mają przez Smitha właśnie w ataku. Napisałem przecież przed chwilą, że notuje się w czołówce asystentów ligi, nie traci piłki, tak? A no właśnie, poza tym jednak wydaje mi się, że więcej szkodzi niż pomaga.
Ish Smith to gorzej rzucający piłkę do kosza zawodnik niż Austin Rivers. Potrzebujecie więcej? Bardzo mocno wykorzystywać zaczęli to rywale Pelicans zostawiając rozgrywającego kompletnie bez krycia i krzyczący mu w twarz „hey pussy, rzucaj!”. Z 13 rzutów zza łuku Isha, aż 10 nie było kontestowanych, a 7 zostały określone jako „wide open”. Pomimo tego rzuca na poziomie 30%, trafiając tylko 4 takie rzuty. W sumie jest 33% z gry. Żeby tego było mało – 33% z rzutów wolnych.
W mid-range oddał 22 rzuty, trafiając zaledwie 4 – 18%. W pomalowanym jest 1/8, a trafiać potrafi chyba jedynie spod samego kosza, gdzie może pochwalić się 61% z gry. Tutaj pojawia się więc zwyczajny problem oddawania jumpshotów, których podjął się 41 razy i tylko 10 z nich trafił (24%).
Powiedzielibyście, że hej, przecież mamy innych zawodników do rzucania – Eric Gordon, Anthony Davis czy Ryan Anderson – owszem, ale ze Smithem na parkiecie i to co zaczęli robić wobec jego problemów rzutowych nasi rywale jest im niesamowicie trudniej znaleźć miejsce do gry.
Najcięższe życie przez to ma właśnie Anthony Davis, co jasno pokazuje jego skuteczność z gry, którą ma najniższą w swojej karierze – 46%. Dzieje się tak ponieważ drużyna przeciwna nie waha się nawet przez sekundę oddać wolne pole Smithowi i zacząć podwajać/potrajać Davisa nawet gdy ten znajduje się w sytuacji bez piłki. Fenomenalnie robili to Atlanta Hawks czy później Dallas Mavericks pokazując jak bardzo Ish niszczy spacing i zabija możliwości penetracji Gordona i atakowania obręczy Davisa.
Inna sprawa to brak jakiejkolwiek gry w pick’n’rollu. Głowa w dół, rozrzucanie piłki na obwód i niech się dzieje. Anthony Davis to jeden z najlepszych rolujących pod kosz wysokich w lidze, a jest w tym aspekcie kompletnie pomijany. Smutne jest więc to, dlaczego roli rozgrywającego w pick’n’rollu nie przejmuje częściej Eric Gordon, który jest świetny w takich akcjach i naprawdę jeśli chce to potrafi zagrać dokładną piłkę. Alvin Gentry powinien pomyśleć o takim rozwiązaniu gdy na parkiecie nie ma Jrue Holidaya.
Jeśli Ish boi się zagrać klasycznej piłki do Davisa to wystarczy przecież rzucić piłkę, gdzieś w okolicach obręczy gdy ten wchodzi w pick’n’roll, bo Anthony po prostu tę piłkę złapie jedną ze swoich długaśnych rąk. Nie widziałem przez cały sezon ani jednego dobrego dogrania Smitha do Davisa na alley-oop. Tym bardziej bardzo bawi mnie zdanie, które nie tak dawno rozgrywający wypowiedział.
„Ostatni sezon w Filadelfii i gra z Nerlensem Noelem bardzo pomogła mi w tym aby mieć czucie w grze z Anthonym Davisem w pick’n’rollowych lobach.” – mówi dziennikarzom
To dlaczego nikt tego jeszcze z nas nie widział?
Sytuacja Isha Smitha wygląda następująco – grać z nim i otaczającymi go shooterami na parkiecie lub nie grać wcale. Dlatego też więcej minut dostaje ostatnio Toney Douglas i dlatego do Nowego Orleanu wraca Jimmer „Ten-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać” Fredette. Alvin Gentry i jego sztab zauważyli jak ogromne problemy przez spacing ma w swobodzie gry ma Anthony Davis i jego reszta kolegów i chcą to naprawić ściągając rozgrywającego, który teoretycznie gdy stanie na dystansie niepilnowany sprowadzi rywalom ciarki na plecach. Jimmer to wciąż gracz, który ma opinię świetnego rzucającego i Alvin musi to wykorzystać w nowych ustawieniach na parkiecie.
Musimy modlić się o szybki powrót Norrisa Cole’a i Tyreke’a Evansa. Mając bowiem gorszy backcourt niż Philadelphia 76ers ciężko będzie powalczyć o playoffy, które przy takiej sytuacji w jakiej znaleźli się dzisiaj Pelicans (0-6 na starcie) ostatni raz wywalczyli Chicago Bulls 10 lat temu.