New Orleans Pelicans po odejściu Chrisa Paula dobrze wiedzieli, że czeka ich bardzo ciężki okres przebudowy. Sezon 2012/2013 był drugim rokiem z rzędu kiedy drużyna Toma Bensona musiała w większości spotkań schodzić z opuszczonymi głowami, a jedynym pocieszeniem były słowa „za rok będzie lepiej”. Z Anthonym Davisem, Austinem Riversem i z zapowiedzianymi już zmianami w rosterze przez Della Dempsa możemy śmiało stwierdzić, że tak jednak niewątpliwie będzie, a przyszłość jest świetlana. Spójrzmy jednak dlaczego Pelicans już drugi sezon musieli zadowolić się bardzo niskim miejscem w swojej Konferencji i walką jedynie o zawodnika z draftu.
Drużyna dowodząca przez Monty’ego Williamsa zakończyła kampanię 2012/2013 z bilansem 28-54, co dało im 14. lokatę na Zachodzie, tuż przed Phoenix Suns (25-57). Szczęściem w nieszczęściu jest jednak to, że dzięki takiemu niskiemu miejscu w lidze zostaną rozstawieni w tegorocznej loterii draftowej z „5” i mają spore szanse na wyciągnięcie kogoś ciekawego z draftu.
SILNE STRONY
OBRONA
New Orleans Pelicans tracili 97.9 punktów na potyczkę, co było 14. najlepszym wynikiem w lidze. Patrząc na to, że Pelikany zakończyły sezon na piątym miejscu od końca to jest to bardzo duży sukces drużyny z Nowego Orleanu. Znaleźliśmy się przed takimi drużynami jak Utah Jazz czy grające w PlayOffs Golden State Warriors i Denver Nuggets. Niewiele lepsi w traconych punktach na mecz byli również Boston Celtics, San Antonio Spurs czy Atlanta Hawks.
Monty Williams znany jest w lidze przede wszystkim z tego, że jest bardzo młodym i utalentowanym coachem, którego najsilniejsza strona to obrona. Pokazywał nam to niejednokrotnie mając w składzie jeszcze Chrisa Paula, kiedy to jego drużyna utrzymywała się w samej czołówce ligi jeżeli chodzi o efektowność w obronie. Jego problemem to natomiast gra ofensywna, o czym wspomnę później.
Pelicans mają w swoim składzie kilku bardzo dobrych zawodników jeżeli chodzi o obronę. Anthony Davis czy Al-Farouq Aminu to fantastyczni defensorzy z którymi w tej lidze problemy może mieć dosłownie każdy. Aminu ze swoim warunkami fizycznymi może z powodzeniem pilnować pozycje 3-4, a Davis… radzi sobie z 3-5. Al-Farouq to już bardzo silny gracz, co możemy widzieć kiedy walczy o zbiórkę z rywalem bark w bark. Właśnie tego brakuje jednak wciąż The Brow, który podczas tego offseasonu musi sporo godzin przepracować na siłowni, aby przybrać na masie i wkrótce nie mieć obaw, że zostanie przepchnięty przez Carlosa Boozera czy LaMarcusa Aldridge’a, z którymi miał sporo problemów.
Bardzo ważne dlatego dla Della Dempsa będzie podczas tego lata zatrzymanie Al-Farouq Aminu, który staje się wolnym agentem. Aktualnie, przy tym jak dużą rolę dostał w Nowym Orleanie i jak dużo pieniędzy może dostać, silny skrzydłowy najprawdopodobniej wróci na sezon 2013/2014 do Luizjany.
Zapomnieć nie można również o m.in. Austinie Riversie czy Ericu Gordonie, którzy mają świetny zmysł obronny. Szczególnie debiutant z Duke w przyszłości może stać się bardzo niewygodnym zawodnikiem dla graczy z pozycji 1-2.
ZBIÓRKI
New Orleans Pelicans zbierali na spotkanie 41.6 piłek na mecz. To daleka, bo 18. pozycja, ale Pels mają bardzo utalentowanych, zbierających dużą ilość piłek, zawodników.
Al-Farouq Aminu to aktualnie chyba najlepszy zbierający na swojej pozycji niskiego skrzydłowego. Nigeryjczyk w zaledwie 27 minut na parkiecie zbiera średnio 7.7 piłek. Podobnie jest również z Anthonym Davisem, którzy dzięki swoim potężnie długim ramionom ma wielką przewagę nad swoimi rywalami, co znakomicie wykorzystuje zbierając 8.2 piłki w 29 minut. Jeżeli ten duet będzie mógł występować na parkiecie ze sobą trochę dłużej to Pelikany mają gwarantowane kilka punktów więcej po drugich szansach. Bardzo dobrym zbierającym jest również Ryan Anderson, który, gdyby nie słabsze warunki fizyczne to mógłby być w samej czołówce ligi pod tym względem. Ryno potrafi się znakomicie zastawić i przyblokować większego i silniejszego od siebie gracza.
New Orleans zbierali w ofensywie ponad 12 piłek – 10 wynik w lidze. Jeżeli Dell Demps doda do tego kolejnego atletycznego i walczące jak zwierzak na tablicach gracza to zbiórki mogą być jedną z najsilniejszych broni drużyny, a w dzisiejszych czasach small-ballu jest to bardzo cenne. Popatrzcie na problemy w tym aspekcie gry Miami Heat czy Bostonu Celtics.
RZUTY TRZYPUNKTOWE
We współczesnej koszykówce jest to jeden z najważniejszych punktów w całej drużynie. Drużyny, które oddają tych rzutów bardzo dużo (Warriors, Heat, Thunder, Spurs, Thunder) to sama czołówka ligi i jeżeli Pelicans chcą do niej w przyszłości nawiązać to muszą sporo przepracować nad tymi rzutami.
Pels rzucali z 36.4% skutecznością zza łuku i był to jeden z lepszych wyników w lidze. Tych rzutów było jednak zbyt mało, a praktycznie 75% z nich oddawał sam Ryan Anderson. Tak grać nie można.
Monty Williams liczy zapewne na Austina Riversa i Erica Gordona, którzy przez problemy z kontuzjami (i rookie season) nie dawali drużynie tego co tak naprawdę są w stanie dać. Muszą być bardziej agresywni, schodzić do kosza, penetrować i oddawać piłkę na łuk gdzie przygotowani zawodnicy będą trafiać celnie „za trzy”.
W tym roku było widać, że Pelicans mają do tego predyspozycje i po dodaniu odpowiednich zawodników do składu przez Generalnego Menadżera drużyna ta będzie bardzo groźna.
MŁODZIEŻ
New Orleans Pelicans to druga najmłodsza drużyna w lidze. Dlatego świetnym zdaniem opisał Pels jeden z komentatorów Atlanty Hawks „młoda drużyna i młode błędy”. Jeżeli jednak większość z nich już za rok zostanie zlikwidowanych to strach się bać jak bardzo niewygodnym rywalem mogą być Pelikany.
Al-Farouq Aminu (22), Ryan Anderson (24), Anthony Davis (20), Eric Gordon (24), Xavier Henry (22), Robin Lopez (25), Darius Miller (23), Austin Rivers (21), Lance Thomas (24) – to wszyscy zawodnicy przed 26 rokiem życia, który uważany jest za wstępem w „złoty” wiek dla koszykarza. Jeżeli Monty Williams odpowiednio pokieruje swoich młodych zawodników, wskaże im odpowiednią drogę to New Orleans Pelicans mogą stać się w przyszłości Oklahomą City Thunder, którzy przechodzili podobny proces jeżeli 2-3 sezony temu kiedy ich skład tworzony był w oparciu o draft i ściągania młodych i utalentowanych graczy.
Anthony Davis pokazał nam w tym sezonie, że jeżeli jest zdrowy i rozkręci się na dobre to jest jednym z lepszych zawodników tej ligi. Pomimo tego, że nie dostał nagrody Debiutanta Roku to właśnie The Brow będzie bardziej wartościowym zawodnikiem za 2-3 lata niż Damian Lillard. Jedyne czego mu potrzeba to stać się silniejszym.
Austin Rivers sezon zaczął bardzo przeciętnie. Miał ogromne problemy z zaaklimatyzowaniem się w lidze dla dorosłych, która uważana jest za najlepszą na globie. Syn coacha Celtics ma jednak bardzo wysokie koszykarskie IQ, zmysł strzelecki, który oglądać mogliśmy kilkakrotnie w jego krótkich, ale efektownych zrywach w spotkaniach. Pomimo tego, że sezon który zakończył ze złamaną ręką był dla niego katastrofalny to patrząc na to jak bardzo dojrzał od początku sezonu przez kilka następnych miesięcy nie boję się stwierdzić, że z Austina Riversa wyjdą jeszcze ludzie, a my – fani Pelicans – będziemy mieli z niego jeszcze dużo pożytku.
I hej, nie róbmy z kogoś na siłę rozgrywającego, jeżeli w jego krwi płynie zdobywanie punktów.
TRENER
Mickey Loomis, Tom Benson i Dell Demps (czyli trójca Pelicans) na ostatniej konferencji prasowej powtarzali w kółko, że Monty Williams ma 100% poparcie i jest odpowiednim człowiekiem na odpowiednim miejscu. Monty jest wciąż bardzo młodym trenerem, który pomimo kilku przypadkowych zawodników w drużynie potrafił wycisnąć wszystko, jak z cytryny.
New Orleans Pelicans mają tą przewagę nad innymi drużynami, które zakończyły tak samo słabo sezon, że mają świetnego trenera. Cleveland Cavaliers, Detroit Pistons, Phoenix Suns czy Charlotte Bobcats swoich head-coachów już zmieniło, a jego to olbrzymi błąd. Trener to osoba, która powinna być obdarzona maksymalnym zaufaniem i człowiek, który budzi wśród swoich zawodników olbrzymi szacunek. Jeżeli młodzi zawodnicy zaczną myśleć, że coach po sezonie i tak zostanie wyrzucony to gdzie tu sens kogoś takiego słuchać? Takiego problemu jednak w Nowym Orleanie nie ma, a zawodnicy mogą spokojnie coraz bardziej zżywać się i słuchać swojego starszego mentora.
Mickey Loomis – „Myślę, że najważniejsze aktualnie jest to, że w 100% popieramy Monty’ego Williamsa. On jest wszystkim czego oczekujemy od naszej drużyny.”, mówił.
Jego największym minusem jest jednak gra w ataku i ustawienie w nim swoich zawodników. Ma w tym aspekcie kilka przebłysków, kiedy potrafi rozpisać genialną zagrywkę w ostatnich sekundach (game-winnery Andersona), ale za kilkanaście dni totalnie ją zepsuje i przykładowo Greivis Vasquez musi oddawać zupełnie nie przyszykowany rzut nad rywalem 3 metry przed linią rzutów wolnych. Były mecze kiedy Pelikany oglądało się bardzo fajnie, a na widok Vasqueza czy Davisa buzia się uśmiechała, ale… nadchodziły również takie kiedy Pels byli zupełnie zagubieni i nieprzygotowani ofensywnie na swojego rywala.
Uwierzmy jednak w Monty’ego Williamsa i jego słowa: „Staję się z każdym dniem coraz lepszym trenerem. Mam zamiar to lato bardzo ciężko przepracować i skonsultować się z innymi świetnymi coachami, którzy siedzą w tym fachu już bardzo długo, nie tylko z NBA. To m.in. moja wina, że tak słabo graliśmy w czwartych kwartach, ale biorę to na siebie i obiecuję, że w przyszłym sezonie będziemy wyglądać o wiele lepiej.”
SŁABE STRONY
ATAK
New Orleans Pelicans zdobywali średnio na każde spotkanie zaledwie 94.1 punktów, co było 7. najgorszym wynikiem w lidze. Drużyna Monty’ego Williamsa nie jest jak Memphis Grizzlies, którzy swoje mecze wygrywają tylko obroną. Pels, poza tym, że dobrze bronią muszą coś od siebie również dać w ataku, a tego było zdecydowanie za mało.
Atak Pelicans jest przede wszystkim bardzo wolny. Greivis Vasquez do najszybszych rozgrywających nie należy, ale pomimo tego napędza akcje bardzo szybko – alleyoopy do Anthony’ego Davisa czy Al-Farouqa Aminu są tego przykładem. Drużynie z Luizjany brakuje jednak kogoś w stylu Erica Bledsoe’a czy Jeffa Greena, którzy są go-to-guy i uwielbiają grać coast-to-coast. W Pelicans kogoś takiego nie ma. Stąd również trzeci najgorszy wynik w lidze w punktach w kontratakach – 9.7. Przy 19.8 punktach Denver Nuggets, Pels wyglądają co najmniej śmiesznie.
Wierzę, że Austin Rivers i Eric Gordon w przyszłym sezonie mogą wprowadzić drużynę na zupełnie inny poziom ofensywny, ale do tego jeszcze bardzo długa i ciężka droga. Przede wszystkim Monty’ego Williamsa, który musi się jeszcze sporo nauczyć o grze w ataku, może by tak „jeden dzień z dnia George’a Karla”?
ŁAWKA
Monty Williams ma również dużo problemów z rotowaniem składu. Kiedy na parkiecie gra pierwsza piątka, z Greivisem Vasquezem na czele to gra wygląda o wiele lepiej, co przerzuca się również na wyniki. Sprawa przewraca się jednak o 180 stopni kiedy przychodzą zmiany, a wszyscy gracze podstawowi dostają kilka minut przerwy na wytchnienie. Wówczas rywale Pelicans doskonale to wykorzystują i odjeżdżają na kilku-punktową przewagę, której często już później Pels nie potrafili odrobić.
Statystyki o tym jasno nie mówią, bowiem ławka z Andersonem zdobywała 34.9 punktu (12. w lidze), a starterzy 59.2 punktu (27.). Nie kierujmy się jednak samymi cyferkami i ściągnijmy na ławkę rozgrywającego, który potrafi dobrze kreować swoich kolegów. Brian Robets to bowiem bardziej rzucający obrońca niż rozgrywający, który woli zagrać sam indywidualną akcję. Raz mu wyjdzie, później zagra dwie takie akcje bardzo słabo, a Pelicans tracą wówczas tylko kolejne punkty. Coś tym fantem Monty i Dell muszą zrobić podczas offseasonu.
BRAK DOŚWIADCZENIA
To, że New Orleans Pelicans to drużyna bardzo młoda to oprócz dużego atutu, ogromny minus. Mogliśmy podziwiać(?) kilkakrotnie kiedy Pelikany przegrywały spotkanie w ostatnich sekundach przez głupią stratę, złe podanie czy źle rozegraną akcję. Bez doświadczenia drużyna Monty’ego Williamsa może wejść do PlayOffs, ale tam, rozgrywki rządzą się już swoimi prawami i liczy się doświadczenie, stalowe nerwy i ufanie własnym umiejętnościom.
Mając w składzie tylu młodych i walczących o miejsce w NBA zawodników początki mogą być bardzo ciężkie, ale w Nowym Orleanie wierzą, że już wkrótce to zaprocentuje. Największy dowód na to, że Pels wciąż nie są gotowi na poważne granie z najlepszymi w tej lidze? Jeden gracz, JEDEN, który ma ponad 28 lat i jest nim Roger Mason Jr, który jednak po tym sezonie stanie się wolnym agentem i większe szanse są na to, że ten będzie chciał poszukać swoich szans u drużyny walczącej o mistrzostwo.
Zawodnikiem, który od samego początku jest z Monty’m Williamsem jest tylko Jason Smith i to również świadczy o tym, że Pelicans potrzebują jeszcze wielu rozegranych spotkań.
KONTUZJE
Mickey Loomis: „Eric od początku stracił 40 spotkań, Jason Smith 30 meczy, Anthony 18. Byliśmy w pełnym składzie, co nie oznacza, że w pełni zdrowi, tylko przez 22 mecze w tym sezonie. Wierzę, że nasz rekord w tych 22 grach wyglądałby w okolicach 11-11. Wówczas nasz rekord wyglądałby zupełnie inaczej. Przyszłość Pelicans jest świetlana.”
NAGRODY
MVP: Greivis Vasquez
Obrońca roku: Al-Farouq Aminu
MIP: Greivis Vasquez
Debiutant roku: Anthony Davis
Rezerwowy roku: Ryan Anderson
Najlepsza piątka sezonu:
PG – Vasquez; SG – Gordon; SF – Aminu; PF – Davis; C – Lopez
Druga piątka sezonu:
PG – Roberts; SG – Mason; SF – Rivers; PF – Anderson; C – Smith
Najlepsza defensywna piątka sezonu:
PG – Rivers; SG – Gordon; SF – Aminu; PF – Davis; C – Lopez