Sezon 2012/2013 za nami. Postanowiłem ruszyć z cyklem, gdzie będę podsumowywał rozgrywki w wykonaniu poszczególnych zawodników New Orleans Pelicans. Na pierwszy ogień 27-letni rookie Brian Roberts.
Rozgrywający został ściągnięty do klubu w sierpniu ubiegłego roku kiedy to Monty Williams pilnie potrzebował backupu dla Greivisa Vasqueza, gdyby ktoś z dwójki Vasquez-Rivers doznał kontuzji lub po prostu plan graniem rookie wybranym z 10. pickiem w drafcie na „jedynce” nie wypalił. Wybór padł właśnie na Briana Robertsa, który po roku w Izraelu i 3-letniej przygodzie w Niemczech postanowił spróbować swoich sił za oceanem i trafił prosto do Nowego Orleanu, w Luizjanie. Jak mu poszło?
Sezon w skrócie
Brian Roberts pierwszą część sezonu zaczął bardzo nierówno. Przeplatał spotkania bardzo słabe z tymi bardzo dobrymi, jak na rezerwowego. Potrafił w 6 minut wejść na parkiet i spudłować 5 rzutów, aby kilka dni później odnotować znakomity mecz gdzie zdobywa 16 punktów i 8 asyst, rzucając 7/8 swoich rzutów.
Monty Williams momentami na początku wolał jednak korzystać na rozegraniu z usług Briana niż Austina Riversa, który w swoich pierwszych spotkaniach wyglądał bardzo blado, żeby nie powiedzieć fatalnie. Roberts nie bał się tego co Vasquez czy syn coacha Celtics – potrafił ściąć, zejść po zasłonie i rzucić z półdystansu, a tam jego ręka bardzo rzadko zawodziła. Momentami kilka minut gry w ataku, kiedy na parkiecie Pels grali rezerwowym składem, należało tylko do niego.
Roberts po solidnym miesiącu listopad (8.4pkt, 2.6ast, 46% i 41%) obniżył jednak swoje loty w trzech kolejnych. Rozgrywający w grudniu i styczniu rzucał poniżej 38%, co przerzuciło się na jego zdobywane punkty i spadek minut. W lutym dostał jednak po raz kolejny szansę, którą wykorzystał. Wrócił do grania na poziomie listopada, czym wywalczył sobie ponad 10 minut więcej na mecz w marcu i następnie kwietniu.
Brian przeszedł dużą zmianę na wiosnę kiedy nie dość, że przystosował się do warunków panujących w NBA i zaczął grać zdecydowanie lepiej to musiał zastąpić kilkakrotnie Greivisa Vasqueza, który w ostatnich tygodniach sezonu miał spore problemy ze zdrowiem (m.in. skręcona kostka). 27-letni rookie wykorzystał to znakomicie.
Marzec i kwiecień był jego najlepszymi miesiącami w karierze. Nie wiadomo co tak bardzo dodało mu skrzydeł – ciężkie treningi czy narodzony syn? Ważne, że dostarczał Monty’emu ponad 9.3 punktu, 4.3 asyst, 2 zbiórki i rzucał na skuteczności z gry ponad 43% w ostatnich dwóch miesiącach sezonu regularnego 2012/2013.
Brian Roberts pod nieobecność Greivisa Vasqueza pokazał również, że z strzelca potrafi przemienić się w prawdziwego rozgrywającego. W pierwszych miesiącach wyglądał on bowiem bardziej na zawodnika, który przez 185 centymetrów jest zmuszony grania na pozycji rozgrywającego.
“Mostly, I played (shooting guard) my first year in Germany. Then, my second year, I played about 60 percent two guard and 40 percent point guard.” – mówił Brian.
Widać to było bardzo dobrze w pierwszych spotkaniach, ale to się jednak zmieniło gdy tylko zaszła taka potrzeba. Wenezuelczyk doznał kontuzji, a Monty Williams był zmuszony grać więcej Robertsem na rozegraniu – Rivers również wypadł z gry. W pięciu spotkaniach kiedy wychodził w pierwszej piątce zdobywał średnio 12.6 punktów i 10 asyst. To robiło wrażenie.
Brian Roberts sezon finishował najlepiej ze wszystkich zawodników Pelicans.
Brian Roberts w NBA2K13 mode.
Ocena (w skali 1-6): 3+
Co przed nim?
Brian Roberts to ogromny przechwyt dla New Orleans Pelicans i Della Dempsa. Zawodnik, który nie boi się oddać rzutu, przy tym potrafi również zagrać mecz z 18 asystami w 41 minut. Wynagrodzenie? W sezonie 2012-13 zarobił zaledwie 474 tys. $, a za rok w salary cap zabierze tylko 788 tys $.
Z tak niskim kontraktem bardzo wątpliwe jest to, że Dell Demps będzie szukał wymiany z jego udziałem. Wręcz przeciwnie, będzie chciał zatrzymać rozgrywającego, który potrafi wnieść do drużyny bardzo dużo, a przy tym jego kontrakt jest niski. Brian Roberts powinien i najprawdopodobniej zostanie Pelikanem.
Jego rola w zespole może się jednak nieco zmniejszyć. New Orleans Pelicans będą szukać kogoś kto załata małą lukę na rozegraniu i nie bać się, że przy ewentualnej kontuzji Vasqueza/Robertsa na tej pozycji zostanie jedynie Rivers czy Gordon, którym w krwi płynie zdobywanie punktów, nie podawanie. Bardzo możliwe, że kogoś takiego Monty Williams i Dell Demps będą szukać już w drafcie (Trey Burke?) lub na rynku wolnych agentów, gdzie pojawi się nazwisko m.in. Erica Bledose’a, którego Pels chcieli wyciągnąć z Los Angeles jeszcze przy transferze Chrisa Paula.
Roberts będzie musiał zagrać na 120% swoich możliwości w przyszłym sezonie, bo być może, będzie to dla niego rok „być albo nie być” w NBA.
ŚREDNIE Z SEZONU: 78 spotkań (5 w S5). 7.1 punktów, 2.8 asyst, 1.2 zbiórek, 0.5 przechwytów, 0.9 strat w 17 minut. 42% z gry, 39% za 3, 91% z wolnych.
NAJLEPSZY MECZ: 13 punktów (50% z gry i 25% za 3), 18 asyst, 5 zbiórek, 1 przechwyt, 3 straty w 41 minut vs. Denver Nuggets
NAJGORSZY MECZ: Pierwsze dwa spotkania z Lakers: 0 punktów, 0-12 z gry, 3 asysty, 3 zbiórki.