Kolejnym zawodnikiem, którego opiszę w następnym indywidualnym podsumowaniu sezonu 2012/2013 będzie jeden z najbardziej kontrowersyjnych zawodników ostatnich dwóch sezonów w Nowym Orleanie – Eric Gordon.
Kontrowersyjny? A może powinienem powiedzieć najbardziej znienawidzony gracz Pelicans? To byłoby chyba równie poprawne stwierdzenie, bowiem rzucający obrońca, który trafił do nas z Los Angeles wciągu dwóch ostatnich sezonów zdołał rozegrać tylko 51 spotkań, a samą swoją obecność w Luizjanie świetnie opisał on sam słowami „Moje serce jest w Phoenix”. Związek Erica Gordona z drużyną Toma Bensona jest, lekko mówiąc, bardzo ciężki. Można byłoby powiedzieć, że jego dni w tym klubie są już policzone, niestety, nic łatwo nie przychodzi ani, jak widać, nie odchodzi.
Sezon w skrócie
To miał być sezon przełomowy dla 24-latka po tym jak na parkiet w 2011/2012 wybiegł zaledwie 9-krotnie. Tak się jednak raczej nie stało. Na mecze przedsezonowe Eric Gordon był oszczędzany i nie rozegrał ani jednej minuty. Dell Demps i Monty Williams tłumaczyli to tym, że chcą aby Gordon był w 100% gotowy na sezon regularny i nie chcą narazić go na jakikolwiek drobny uraz, który mógłby pociągnąć za sobą kolejne. Ok, to było zrozumiałe dla zawodnika tak kruchego.
Tuż przed rozpoczęciem kampanii 2012/2013 doszła jednak do nas wiadomość, że Eric musi przejść kolejną drobną operację kolana i, co za tym idzie, długą rehabilitację. Jego czas powrotu był określany na początek grudnia. Przedłużyło się to jednak aż do 29 grudnia kiedy Gordon wybiegł po raz pierwszy w sezonie, na parkiet w Charlotte.
EJ pokazał wówczas się z wyśmienitej strony. Grał znakomicie pick’n’rolle, wymuszał faule i poprowadził swój zespół do wygranej nad Rysiami, co było naprawdę zaskoczeniem patrząc na to jak Hornets spisywali się na początku tego spotkania.
Później było nawet lepiej. Dzięki powrotowi Erica Gordona, New Orleans Hornets dostali skrzydeł. Zyskali niewiarygodną pewność siebie, waleczność i chęć walki z każdym możliwym przeciwnikiem. Przerzuciło się to również na wyniki – Szerszenie wygrały 6 z 7 możliwych spotkań. Gordon rzucał w większości z nich ponad 20 punktów i to na dobrej skuteczności.
To był chyba jednak jedyny okres sezonu kiedy mogliśmy się cieszyć z gry shooting guarda NOH. Co prawda, miał kilka zrywów kiedy zaliczył pokaźną sumę punktów, ale to nie było to czego oczekujemy od zawodnika z maksymalnym kontraktem. Gordon to lider, a od lidera wymaga się znaczenie więcej. Tego wiedzieć nie mogliśmy.
Gordon nie zagrał żadnego meczu back-to-back przez co Szerszenie przegrały przynajmniej z 5 meczów. Monty Williams uważał, że tak będzie lepiej dla samego zawodnika i jego kolan, które nie mogą być przeciążane.
EJ tracił dużo, za dużo, piłek. Pudłował zdecydowanie za dużo rzutów, a mecze w których rzucał na poniżej 30% skuteczności była spora ilość.
Jego plusy to dostawanie się na linie rzutów wolnych i gra pod obręczą, gdzie ma do tego bardzo duże predyspozycje. Jest silny, szybki i straszliwe utalentowany. Jeżeli wpadnie w trans to bardzo ciężko jest go zatrzymać. Problem jest jednak taki, że ciężko w niego wpaść jeżeli co mecz narzeka się na bóle.
Eric Gordon współgrał również z Anthonym Davisem znacznie lepiej niż robił to m.in. Greivis Vasquez. Nie bał się zaryzykować trudniejszym podaniem i świetnie grał pick’n’rolle z przyszłą mega-gwiazdą Pelicans. To może być dużym chwytem na Della Dempsa i Monty’ego Williamsa, którzy chcieliby widzieć takich akcji znacznie więcej w przyszłym sezonie i, kto wie, może to zadecyduje, że będą chcieli zostawić Erica w zespole. Trzeba jednak zaznaczyć, że te ryzykowne akcje zamieniały się również bardzo często w głupie straty.
OCENA (w skali 1-6): -4
Co przed nim?
Eric Gordon w zeszłe lato był zastrzeżonym wolnym agentem. Oznaczało to więc to, że jeżeli rzucający obrońca nie będzie chciał zostać w klubie i podpisze kontrakt z inną ekipą to Dell Demps i jego sztab mogą wyrównać ofertę mu złożoną i ściągnąć gracza z powrotem na „stare śmieci”. Tak też się stało. Gordon podpisał kontrakt z Phoenix Suns, a Generalny Menadżer New Orleans Hornets/Pelicans wyrównał go po nieprzespanych nocach.
24-latek otrzymał maksymalny kontrakt. W sezonie 2012/2013 zarobił ponad 13.6 mln $, a w następnym dostanie 14.3 mln $. W 2013/2014 suma ta wzrośnie to niespełna 15 mln $, a 14/15 to 15.5 mln $, z czego w tym roku Eric ma opcję dla zawodnika, którą – patrząc na jego zdrowie – wówczas będzie chciał na pewno użyć.
Dell Demps stanął rok temu przed niesamowicie trudną decyzją. Zatrzymać u siebie zawodnika, który wyznawał publicznie, że nie chce grać dla jego zespołu czy jednak stracić go za paczkę fajek i zostać zupełnie z niczym. Wybrał opcję pierwszą i wydaje mi się, że była to bardzo dobra decyzja. Pomimo fochów i problemów, które stwarza Eric Gordon pozwoli to dostać w przyszłości kogoś w zamian, zawsze to jakiś plus.
W te lato GM Pelicans kolejny raz będzie miał spore urwanie głowy, znów przez rzucającego obrońce. Oddać go za połowę ceny, bowiem wciąż nie pokazał swoich umiejętności w 100%, jest podatny na kontuzje i ma bardzo duży kontrakt co odrzuca potencjalnego kupce czy zostawić wciąż niezadowolonego gracza u siebie i modlić się o to aby nie doznał kolejnej kontuzji.
Na dzień dzisiejszy to, że Eric Gordon zostanie w Nowym Orleanie to ponoć 50-50. Dell Demps na pewno sprawdzi wartość swojego gracza, a jak rozmowy z innym Generalnymi Menadżerami w NBA wypadną dowiemy się kiedy padnie oficjalne stanowisko o tym czy EJ odejdzie czy zostanie.
Pewne jest jedno. Jeżeli New Orleans Pelicans mają zamiar za kilka lat walczyć o mistrzostwo ligi to w zespole nie może być miejsca dla graczy, którzy nie chcą grać w naszych barwach. Takim zawodnikom powinno się jak najszybciej powiedzieć „żegnamy”.
ŚREDNIE Z SEZONU 2012/2013: 17.0 punktów (40% z gry, 32% za 3, 84% z FT), 3.3 asyst, 1.8 zbiórek, 1.1 przechwytów, 2.8 strat w 30 minut.
NAJLEPSZY MECZ: 25 punktów (7/12 z gry, 6-8 za 3), 2 asysty, 2 zbiórki, 1 przechwyt, 1 strata w 32 minuty vs. Los Angeles Lakers
NAJGORSZY MECZ: 17 punktów (3-11 z gry, 1-6 za 3, 10-10 z FT), 2 asysty, 2 zbiórki, 2 przechwyty, 5 strat w 30 minut vs. Miami Heat