Power Ranking #3

75153577468398298495New Orleans Pelicans zakończyli rok 2013 z bilansem 14-15 w sezonie 2013-14. Od ostatniego autorskiego Power Rankingu naszych zawodników minął niemal miesiąc i zdarzyło się w tym czasie bardzo wiele. Na parkiet wrócił m.in. Anthony Davis i Tyreke Evans, z gry wypadli natomiast Eric Gordon i Jason Smith. Bardzo dobrze w grudniu do drużyny wkomponował się już na dobre Jrue Holiday, a Reke wygląda w ostatnich kilkunastu dniach jak w swoim sezonie debiutanckim.

Numer jeden w naszym rankingu raczej nie powinien być zaskoczeniem. Spójrzmy jednak jak moim zdaniem aktualnie spisują się nasi zawodnicy i z jakich pozycji będą podchodzić do roku 2014. Z tego miejsca chciałbym również życzyć wszystkim naszym czytelnikom – dużo zdrowia i wielu wspaniałych koszykarskich chwil z naszym klubem, aby ten rok był jeszcze lepszy niż poprzedni!

1. (#1 w ostatnim rankingu) ANTHONY DAVIS
19.5 pkt, 10.5 zb, 1.3 ast, 1.4 przech i 3.2 blk – 52% z gry, 79% z wolnych

Anthony Davis rozgrywa świetny sezon i chyba jeszcze w żadnym spotkaniu nie wyglądał naprawdę słabo. Wrócił na parkiet 3-4 tygodnie wcześniej po złamaniu ręki i z miejsca zrobił ogromną różnicę w grze Pelicans. Co ciekawe, wraz z nim na parkiecie Pelikany tracą więcej punktów, ale polepsza się za to znacznie nasza ofensywa – kto by pomyślał jeszcze 2 lata temu? Franchise Player.

2. (#5) JRUE HOLIDAY
15.3 pkt, 4.3 zb, 8.3 ast, 1.6 przech – 46% z gry, 41% za trzy, 85% z wolnych

Jrue Holiday potrzebował około 2 miesiące aby na dobre poznać system Monty’ego Williamsa i swój nowy zespół. Początkowo często zdarzało mu się podejmować złe decyzje, tracił w głupi sposób piłki i miał problemy ze skutecznością. Wszystko to się zmieniło, a Jrue zmienił się w znakomitego lidera-generała, który prowadzi zespół Pelikanów po kolejne zwycięstwa. Holiday potrafi znakomicie zbalansować zdobywanie punktów z kreowaniem swoich kolegów. Jest też naszym najlepszym obrońcą (zaraz po Davisie) w zespole, który potrafi zatrzymać takich zawodników jak Steph Curry czy Damian Lillard. Ostatnie mecze – m.in. z Portland Trail Blazers – tylko to potwierdzają.

3. (#6) TYREKE EVANS
13.2 pkt, 4.9 zb, 4.6 ast, 1.3 przech – 42% z gry, 15% za trzy, 81% z wolnych

„Jeżeli rozegra dobre 2-3 spotkania to, kto wie, może wróci wreszcie do grania na poziomie swojego pierwszego roku w NBA.” – To moje słowa przy nazwisku Evansa w ostatnim Power Rankingu. Tyreke wrócił do gry po praktycznie dwóch kontuzjach kostki i rozgrywa mecz w mecz świetne zawody. W pewnym momencie jego średnie meczowe z ostatnich czterech starć oscylowały w okolicach triple-double, które swoją drogą po powrocie już zaliczył. Reke prowadzi nasz drugi „unit” i to głównie dzięki jego znakomitej umiejętności penetrowania jesteśmy w grze w drugich kwartach, gdzie Monty Williams oszczędza na drugą połowę czołową piątkę. Wciąż boli mnie to, że dostaje zaledwie 26 minut na parkiecie – trenerze, należy coś w tej sprawie zrobić!

4. (-) RYAN ANDERSON
19.9 pkt, 6.5 zb – 43% z gry, 42% za trzy, 96% z wolnych (lider NBA)

Pod nieobecność Anthony’ego Davisa to głównie na jego barki spoczęła ofensywa Pelikanów. To w głównej mierze dzięki niemu zawdzięczamy te wszystkie zwycięstwa pod nieobecność AD – mecz z Chicago Bulls? Wraz z powrotem Jednobrwiowego 20-latka jego skuteczność z gry nieco spadła, co wiąże się również ze spadkiem punktów na mecz, ale wciąż pozostaje naszym liderem pod tym względem. Wielu może mu zarzucać, że momentami forsuje rzuty i jest zbyt pewny siebie, ale stanowi on ponad 60% naszej ofensywy.

5. (#2) ERIC GORDON
15.4 pkt, 2.6 zb, 3.1 ast, 1.4 przech – 43% z gry, 39% za trzy, 78% z wolnych

Nasz trzeci najlepszy strzelec drużyny, który przy Jrue Holidayu i Tyreke’u Evansie zmienił zupełnie swój styl. Przestał dostawać piłkę w swoje ręce i nie gra tak agresywnie pod koszem, co należało do jego głównych atutów. Jego głównym zadaniem to gra catch’n’shoot z dystansu, co nie wychodzi mu najgorzej. Osobiście jednak od zawodnika, który zarabia tak wiele pieniędzy i jest na swoim maksymalnym kontrakcie oczekuje się więcej niż zaledwie 15 punktów na mecz. Był największym rozczarowaniem podczas wyczerpującego tripu po zachodnim wybrzeżu, gdzie nie zdobywał nawet średnio 10 punktów. Aktualnie leczy już ponad tydzień poobijany tyłek od upadku w meczu z Sacramento Kings.

6. (#8) AL-FAROUQ AMINU
7.4 pkt, 7 zb, 1.5 ast, 1.3 przech – 50% z gry, 29% za trzy, 54% z wolnych

Kolejny sezon i kolejny wielki progres w karierze Nigeryjczyka. Nie ukrywam, że był moim numerem 1 w te lato aby go zatrzymać. Aktywny w obronie, który swoimi warunkami fizycznymi zatrzymać potrafił już m.in. Carmelo Anthony’ego, Nicolasa Batuma czy nawet Paula George’a. Najlepszy zbierający niski skrzydłowy w lidze, a do tego znakomicie biega do kontrataków. Rozwinął swoją grę nieco na półdystansie, a i zdarzy się, że wpadnie nawet i jakaś „trójka”. Świetne uzupełnienie składu.

7. (#2) JASON SMITH
10.1 pkt, 6.2 zb, 1.2 blk – 48% z gry, 76% z wolnych

Był bardzo ważnym zawodnikiem w rotacji Monty’ego Williamsa pod nieobecność Anthony’ego Davisa i gdyby nie nasz najlepszy środkowy w zespole to mielibyśmy spore problemy w grudniu. Należy do rzadkiego gatunku wysokich zawodników, którzy wolą grać na półdystansie niż w środku pomalowanego. Jego notowania w ostatnich kilkunastu dniach mocno poszły w dół przez problemy z kolanem i barkiem, które wyeliminowały go z kilku spotkań. Wrócił do gry w meczu z Houston Rockets, gdzie znów miał dużą rolę w ofensywie, ale najprawdopodobniej nie wszystko poszło tak jak być miało i znów widzimy go na ławce w garniturze. Miejmy nadzieję, że szybko wróci i odbierze trochę minut od Stiemsmy.

8. (#4) ANTHONY MORROW
6.2 pkt, 1.3 zb – 45% z gry, 45% za trzy, 79% z wolnych

Po znakomitym starcie sezonu, gdzie dostawał dużo minut ze względu na swoją fantastyczną skuteczność z dystansu, którą nadrabiał nawet złą postawę w obronie stracił trochę miejsce w składzie. Wciąż gra co prawda około 10-15 minut, ale przez problemy defensywne, gdzie odpuszcza grę na dystansie, a rywale nie mają problemu aby stamtąd oddawać celne rzuty nie dostaje już takiego zaufania od trenera. Nawet jego skuteczność nieco spadła, bowiem częściej przypomina mi się to jak pudłuje niż jak trafia seriami. Znaczny spadek formy specjalisty od trójek.

9. (#11) AUSTIN RIVERS
4.3 pkt, 1 zb, 1 ast – 37% z gry, 39% za trzy, 65% z wolnych

Austin Rivers dostaje takie wysokie miejsce w rankingu tylko i wyłącznie dlatego, aby pokazać wielu że jego średnie meczowe są nieco zakłamane z tym co naprawdę pokazuje na boisku. Syn Doca dostaje mniej minut niż w zeszłym sezonie, ba, zdarzały się spotkania, gdy na parkiecie pojawił się na zaledwie kilkanaście sekund co jest równoznaczne z tym, że jego średnie spadają na łeb i szyję. Rivers poczynił duże postępy i jest przede wszystkim znacznie dojrzałym zawodnikiem. W ubiegłym roku zdarzały mu się co spotkanie głupie błędy i straty, w tym tego nie widać. Podejmuje też znacznie lepsze decyzje rzutowe i mocno podreperował swój rzut z dystansu. Czekam aż dostanie od Monty’ego Williamsa więcej minut – może kosztem Erica Gordona, który w końcu jednak pożegna się z Nowym Orleanem?

10. (#7) BRIAN ROBERTS
5.1 pkt, 1.2 zb, 2.1 ast – 39% z gry, 34% za trzy, 100% z wolnych

Gdyby ranking obejmował jedynie ostatnie kilka tygodni to najchętniej nawet nie chciałbym go klasyfikować. Katastrofalne ostatnie występy, gdzie spędzał – nie wiem dlaczego, nie rozumiem takiej decyzji trenera – nawet i ponad 20 minut. Jedyne co podczas tych minut robił to improwizował, że potrafi być rozgrywającym co kończyło się wieloma stratami i głupimi pudłami z nieprzygotowanych pozycji. Jeżeli taka forma Roberts będzie się utrzymywać znacznie dłużej to nie widzę sensu utrzymywania go w rotacji. Austin Rivers czy Pierre Jackson z D-League chętnie jego minuty przejęliby na siebie. Swoją drogą, najbardziej brakuje jednak doświadczonego weterana na rozegraniu, kogoś a’la Andre Miller.

11. (-) ALEXIS AJINCA
3.2 pkt, 4.6 zb – 61% z gry

Prawdziwa bomba Della Dempsa, który kolejny raz zaskoczył wszystkich swoim wzmocnieniem z Europy. Francuski olbrzym zrobił póki co na wszystkich bardzo dobre wrażenie. Dzięki swoim warunkom fizycznym jest znakomitym uzupełnieniem pod kosz, gdzie potrafi walczyć z bardzo silnymi zawodnikami. Do jego głównych atutów należy gra na deskach, gdzie popisał się m.in. już w swoim debiucie kilkoma zbiórkami w ataku. Czekam na więcej minut dla Francuza i myślę, że jeżeli popracuje nad swoją grą i przede wszystkim nad tym aby nie łapać tak szybko przewinień to powinien znaleźć się wyżej w rotacji do Grega Stiemsmy powracającym do zdrowia.

12. (-) DARIUS MILLER
2.1 pkt, 1.3 zb – 36% z gry, 33% za trzy, 67% z wolnych

Wrócił do gry po złamaniu stopy. Widać było przez pierwszych kilka spotkań, gdzie dostawał śmieciowe minuty, że wciąż odczuwa pewien dyskomfort co przekłada się także na jego rzut. Dostał jednak w starciu z Denver Nuggets większą szansę i znakomicie ją wykorzystał notując chyba najlepszy występ w swojej dotychczasowej karierze w NBA. Miał 11 punktów i 4 zbiórki, a popisał się nawet akcją 3+1. Czekam na więcej od absolwenta uczelni Kentucky. Miejsce w zespole wciąż ma bowiem niepewne.

Brak miejsca w rankingu z powodu braku gry:

-. JEFF WITHEY

-. GREG STIEMSMA