Preseason 2019: Potwierdzenie siły z Jazz

Zion Williamson i spółka kontynuują zwycięską serię w preseason. New Orleans Pelicans wygrali mecz z Utah Jazz 127 – 128. Dla wielu zawodników był to pierwszy, wciąż nieoficjalny, mecz domowy. Mimo, iż to Jazz byli drużyną lepszą przez większość spotkania to kolejny raz zestawienie rezerwowych prowadzonych przez Ziona zdołało zbudować przewagę w czwartej kwarcie. Zwycięstwo dowieźli już natomiast głębocy rezerwowi Pelikanów.

Utah Jazz przez pierwsze trzy kwarty pokazywali dlaczego są w gronie zespołów typowanych do walki o mistrzostwo. Bardzo dobra obrona i egzekucja w ofensywie podparta niewiarygodną skutecznością z dystansu. Ostatecznie Jazz skończyli mecz trafiając 19 trójek przy 50% skuteczności. Wiele z tego to wciąż błędy niedoświadczonych Pellies w bronieniu corner-3, ale takie rzuty też trzeba umieć trafić.

Zawodnikami, którzy karcili Pelicans najbardziej byli Bojan Bogdanovic (15 pkt, 3-5 za trzy), Royce O’Neale (16 pkt, 4-6 za trzy) oraz Jeff Green (20 pkt, 8-9 z gry), który jak na weterana przystało wykorzystywał każdy najmniejszy błąd w defensywie Pels.

Po stronie Pelicans kolejny raz genialny mecz rozegrał Zion Williamson, który zagrał dzisiaj chyba najlepszy mecz w dotychczasowych rozgrywkach przedsezonowych. Przy żelaznej obronie Jazz i dwukrotnym zwycięzcy nagrody Obrońcy Roku, Zion atakował obręcz przeciwników i nie miał większych problemów w skutecznym kończeniu akcji. Mało powiedzieć, że Rudy Gobert miał problem. Szczególnie przełom trzeciej i czwartej kwarty to dominacja Williamsona, gdzie swoją tężyzną przesuwał obrońców Jazz pod koszem.

I był 1/1 za trzy. Miał 26 punktów, 5 zbiórek i asystę w 23 minuty na parkiecie.

Poza Zionem, fantastycznie wciąż prezentuje się Nickeil Alexander-Walker, którego nie może po prostu zabraknąć w ostatecznej rotacji na sezon regularny. Nickeil jest po prostu genialny. Wizja gry, kontrola nad piłką, pewność siebie i konsekwencja. Były momenty, gdy brał naprawdę bardzo dobrych obrońców Jazz ze sobą na łyżwy i bez problemu przedostawał się pod kosz i po prostu podejmował dobre decyzje – czy to o dograniu świetnej piłki do kolegi, czy samodzielnym kończeniu akcji. Przez pierwsze 4 minuty na parkiecie trafił trzy trójki z rzędu przy 100% skuteczności i rozdał 2 asysty. Ostatecznie skończył z 22 punktami i 4 asystami, był 7-9 z gry.

Bardzo dobrze wyglądał też Frank Jackson, który wreszcie odpalił i był w ciągłym trybie „do ataku”. Frankie w 20 minut uzbierał 14 punktów i 2 asysty.

Dobre minuty dali też Lonzo Ball – 15 punktów, 5 zbiórek oraz Brandon Ingram – 18 punktów, 6 zbiórek i 3 asysty, Obaj zagrali w okolicach 23 minut.

Warto dodać, że Zo trafił 5/5 z linii rzutów wolnych co byłoby jego najlepszym wynikiem w dotychczasowej karierze w sezonie regularnym. Jego poprawa rzutu jest widoczna gołym okiem, co zwłaszcza przekłada się na jego pewność siebie, która będzie nam potrzebna już za kilkanaście dni.

W meczu zabrakło Jrue Holidaya, który był oszczędzany. Ponownie skromne minuty (ale i słabe, trzeba przyznać) rozegrali JJ Redick i Derrick Favors. JJ w 17 minut był 0/2 z gry. Favors w 11 również 0/2.

Pelicans rozegrają następny mecz z San Antonio Spurs w niedzielę. Mecz rozpocznie się o 22:00 czasu polskiego. Nie ma jednak pewności czy spotkanie będzie transmitowane.