Preseason 2019: Zion show i comeback rezerwowywch

Pels rozegrali w Chicago swój drugi mecz przedsezonowy, wygrywając po szalonej czwartej kwarcie w wykonaniu rezerwowych. Show jednak skradł Zion Williamson, przez wcześniejsze trzy kwarty prezentując fenomenalną koszykówkę.

Oba zespoły w tym spotkaniu skupiły się na wysokim tempie gry, lecz na początku wyglądało to bardzo przeciętnie, zwłaszcza z Bulls raz po raz tracącymi piłkę. Obie defensywy na początku meczu wyglądały bardzo dobrze i ofensywy musiały się napracować, jeżeli nie miały możliwości gry z kontry. Gdy od połowy kwarty ofensywy w końcu ruszyły, Bulls zaczęli trafiać trójki na dobrym procencie, raz po raz rozbijając rotacje Pels. Udało im się jednak urwać dopiero w drugiej kwarcie, korzystając z faktu, iż Pelicans zupełnie odstawali rzutowo. Ofensywa Pels mimo wszystko działała, nie była po prostu w stanie nadążyć za Bykami. Dopiero Jrue Holiday i Frank Jackson w końcówce kwarty zmniejszylo straty, które Bulls jednak kolejnymi trójkami szybko nadrobili.

Z wyraźną przewagą Bulls rozpoczęła się także druga połowa, a ich przewaga zaczęła dobijać do dwudziestu punktów. Zion Williamson dwoił się i troił, w pojedynkę ciągnąc Pels, ale ofensywa Bulls wciąż sprawiała ogromne kłopoty Pelikanom. Kwartę paroma pudłami zakończyli NAW i Josh Hart, ale to ten duet w czwartej kwarcie odpalił i zaczął raz po raz rozbijać defensywę Bulls, zwłaszcza rzutami zza łuku. Swoje rzuty trafiał także Kenrich Williams, a Jahlil Okafor momentami dominował w polaowanym. Dzięki temu Pels odrobili wszystkie straty, a NAW zakończył mecz trójką i wolnymi, ustalając wynik na 127-125.

Pels zaprezentowali się bardzo nierówno, miewając świetne momenty defensywne, ale notując także i podstawowe błędy wynikające z braku komunikacji, czy zgrania. Zion Williamson spudłował tylko jeden rzut, kończąc mecz z linijką 29/4/4, będąc ogromnym kłopotem dla Lauriego Markkanena. Ofensywa, zwłaszcza w pierwszej połowie, miała bardzo duże problemy z tworzeniem dobrych sytuacji na połowie Bulls, co również znalazło swoje przełożenie w nieskutecznej grze zza łuku. Ogólnie tego dnia rzut działał tylko u rezerwowych – m.in. Frank Jackson trafił swoje wszystkie cztery trójki tego dnia. Na specjalne wyróżnienie zasłużył zresztą unit Frank/NAW/Hart/Kenrich/Okafor, który doprowadził do comebacku. Pels tym meczem udowodnili, że mają naprawdę solidną głębię, ale wciąż czeka ich dużo pracy przed osiągnięciem pełni potencjału.